Aleksander Miszalski dał Maszy Potockiej tydzień na decyzję, czy podpisze wypowiedzenie umowy o pracę w MOCAK-u za porozumieniem stron - ustaliła "Wyborcza". - Moje stanowisko jest jednoznaczne. Nie akceptuję takich standardów zarządzania, komunikacji w pracy i podejścia do pracowników. Nie będzie pełnić funkcji dyrektorskich - oświadczył prezydent Krakowa.
"Maria Anna Potocka kończy swoją pracę w MOCAK-u. Cenię jej doświadczenie i wiedzę, ale nie widzę możliwości dalszej współpracy" - poinformował w środę prezydent Krakowa Aleksander Miszalski.
Czy docierały do pani sygnały, że pracownicy mają problemy zdrowotne wynikające z pracy w MOCAK-u? Że mają depresję, stany lękowe? - Pani chyba oszalała. Ja nie mogę tego słuchać - reaguje Maria Anna Potocka, krytyk sztuki współczesnej i dyrektor MOCAK-u. Sąd wydał wyrok wskazujący, że stosowała mobbing wobec jednej z byłych pracownic. Do redakcji zgłosiły się inne osoby, które opowiedziały o jej przemocowych zachowaniach wobec pracowników.
Zdjęcie Marii Anny Potockiej z zasłoniętymi oczami podpisano hasłem: "Mobbing w sztuce. Kolekcja MOCAK-u". - Praca ze mną nie jest pasmem rozkoszy, bo jestem dyrektorem wymagającym - przyznaje szefowa krakowskiego muzeum sztuki współczesnej.
Kazimierz Gródek, prezes grupy RMF oraz Tadeusz Sołtys, wiceprezes i jeden z twórców rozgłośni, zdecydowali o odejściu z pracy - przekazał Vivian Mohr, prezes firmy. Jak słyszymy, decyzję o odejściu prezesi podjęli sami. Sołtys przed kilkoma miesiącami był, na łamach Onetu, oskarżany o molestowanie seksualne. Do zarzutów tych nigdy się nie odniósł.
To novum - dotychczas resort nie korzystał z możliwości odwołania rektora uczelni wyższej. Prof. Piotr Borek, kierujący uniwersytetem im. KEN (dawny Uniwersytet Pedagogiczny w Krakowie) uważa, że jest niewinny.
- Sąd pierwszej instancji poświęcił cztery lata na dokładne rozpoznanie sprawy, przedstawił obszerne uzasadnienie wyroku. Postanowiłam, że nie będę się odwoływać od jego decyzji - mówi "Wyborczej" Delfina Jałowik, obecna dyrektorka Bunkra Sztuki. To zamyka drogę do apelacji od wyroku wskazującego, że w tej miejskiej galerii doszło do mobbingu w czasie, gdy jej dyrektorką była Maria Anna Potocka.
Aleksander Miszalski rewiduje swoją reakcję na reportaż "Wyborczej", w którym upubliczniliśmy, że była pracownica Marii Anny Potockiej udowodniła przed sądem mobbing. Prezydent Krakowa zapowiedział spotkanie z szefową Bunkra Sztuki w celu złożenia wyjaśnień. W sprawę zaangażowało się też Ministerstwo Kultury.
- Zależy mi, żeby sprawy związane z mobbingiem wychodziły na światło dzienne. A nie były ukrywane - mówi prezydent Krakowa Aleksander Miszalski. "Wyborcza" w poniedziałek poinformowała o sądowym wyroku potwierdzającym, że za kadencji Marii Anny Potockiej w Bunkrze Sztuki dochodziło do mobbingu.
Rektor zwolnił dyscyplinarnie znaną iberystkę Ninę Plutę-Podleszańską z Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie (dziś UKEN). Po ponad dwóch latach sąd pracy nakazał przywrócić profesorkę do pracy, choć wyrok w jej sprawie jeszcze nie zapadł. Taka decyzja sądu nie ma precedensu.
Sonia Nowak, domina i tancerka: - W Londynie wygrałam przed sądem sprawę z właścicielką klubu, który zwolnił mnie z dnia na dzień. W Polsce nie mogłam skrzyknąć dziesięciu osób, które wspólnie ze mną stworzyłyby związek zawodowy osób pracujących seksualnie. Stygmatyzacja jest tak silna, że ludzie się bali, wstydzili. Kosztem walki o najbardziej podstawowe prawa.
Zwolnieni mailem kontrolerzy biletów z firmy Rewizor, którą założył Paweł Adamiak, były asystent posła PiS Marcina Horały, próbują w sądzie odzyskać zaległe wypłaty. A Adamiak? Trafił na kilka lat do zarządu Airport Cleaning Service, spółki, która jest częścią grupy kapitałowej CPK. Pełnomocnikiem rządu ds. CPK był wtedy Horała.
Wniosek o ukaranie prof. Piotra Borka do sądu złożyła Państwowa Inspekcja Pracy. Zrobiła to po raz drugi w ciągu 4-letniej kadencji rektora Uniwersytetu KEN. Tym razem kara jest znacznie dotkliwsza: bo i znowu chodzi o niezgodne z prawem pracy zwolnienia pracowników uczelni.
Nazywano to rytualnym je***iem. Szefowie rozsiadali się jak mafiozi w salce dla gości, palili e-papierosy i przez kilkadziesiąt minut mieszali kolejnych pracowników z błotem. - Chodziło o to, by nakręcić ludzi - mówi Tomek, jeden z pracowników stacji.
"Janusz Palikot postanowił złożyć rezygnację z zasiadania w Radzie Muzeum MOCAK" - poinformował prezydent Jacek Majchrowski. - Nie może być tak, że Palikot bryluje i ucieka od odpowiedzialności, a jego pracownicy skarżą się, że nie mają na chleb - podnosiła posłanka Daria Gosek-Popiołek.
W Inspektoracie Pracy toczy się postępowanie przeciwko rektorowi UKEN (dawniej: Uniwersytet Pedagogiczny) ws. wadliwych zwolnień pracowników uczelni. To kolejna taka sprawa - w ub. r. podobne postępowanie zakończyło się w sądzie. Wtedy rektor przegrał.
Czy można kogoś zwolnić za umieszczenie na pracowniczym forum rysunku Andrzeja Mleczki albo za powiedzenie do studenta: "Use your brain"? Według Politechniki Krakowskiej - tak. Anglistka, której dotyczą te zarzuty, oddała sprawę do sądu. I twierdzi, że padła ofiarą mobbingu na uczelni.
- Mam wrażenie, że tkwię w kafkowskiej rzeczywistości. Procedury antydyskryminacyjne miały mnie chronić, a działają tak, że to dyrektor jest odbiorcą skargi, która dotyczy jego samego, to on wyznacza większość składu komisji mającej rozpatrzeć sprawę i to jemu komisja raportuje o wnioskach - mówi Maja Spychaj-Kubacka, aktorką krakowskiego Teatru Groteska.
W Teatrze Groteska powołano komisję antymobbingową. Ta bada zarzuty wysunięte przez jedną z aktorek wobec dyrektora placówki Adolfa Weltschka. Sprawa będzie wyjaśniana niezależnie od zakończenia kadencji Weltschka. A ta upływa 31 sierpnia.
Czasem wpłacano kilkadziesiąt złotych, innym razem - sto. Zwolnieni kontrolerzy biletów w krakowskich autobusach i tramwajach odkryli, że ich pracodawca, firma Rewizor, nie opłacała im składek ZUS. Incydent potwierdzają urzędnicy.
Rewizor zaczął przepisywać umowy na świadczenie usług kontrolerskich w polskich miastach na swoją drugą spółkę, RWR. - W ten sposób będzie mógł ogłosić upadłość. Poszkodowanym nie wypłaci więc ani grosza, a jednocześnie zachowa dotychczasowe kontrakty z miastami w całej Polsce - przekazuje jeden z byłych wysoko postawionych pracowników spółki.
Świadcząca usługi kontroli biletów w komunikacji miejskiej firma Rewizor będzie miała kolejną kontrolę PIP. To efekt nagłego wycofania się z pracy w Krakowie i zwolnienia 140 pracowników. Kontrola ta będzie odbywać się pod specjalnym nadzorem inspektorów z Głównego Inspektoratu Pracy - dowiaduje się "Wyborcza".
Krakowscy pracownicy firmy Rewizor nie dostali pieniędzy po tym, jak spółka z dnia na dzień zerwała umowę z miastem. Część z nich pojechała do Warszawy, by domagać się zaległych wypłat. Paweł Adamiak, były asystent Marcina Horały z PiS, od sprawy umywa ręce. Firmę sprzedał m.in. żonie, a sam jest już wiceprezesem publicznej spółki córki Polskich Portów Lotniczych.
Do tramwaju weszła para kanarów. On z kontroli wyszedł cało, ona oberwała czytnikiem do biletów. Pasażer rozciął jej łuk brwiowy, podbił oko. Twarz się zagoiła, ale trauma okazała się silniejsza - do pracy kontrolerki już nie wróciła.
Renata Piżanowska, położna z Nowego Targu: - Choć cieszę się, że sąd przyznał mi rację, to boli mnie, że odszkodowanie otrzymam z pieniędzy podatników. Błędu nie popełnili przecież Polacy, tylko dyrektor szpitala. Do dziś nie usłyszałam od niego "przepraszam" i to nie z jego kieszeni otrzymam pieniądze.
To efekt wciąż obowiązujących przepisów covidowych, które pozwalały nawet na dwa dni usprawiedliwionej nieobecności w pracy po tym, jak oddało się krew. - W czwartki rejestrujemy nawet 700 krwiodawców, w pozostałe dni o połowę mniej - słyszymy w krakowskim centrum krwiodawstwa przy ul. Rzeźniczej.
Kontrola PIP w Teatrze Groteska trwała dwa miesiące. W tym czasie inspektorzy przesłuchali jedynie dwie osoby. Pozostałe działania sprowadziły się do sprawdzenia, czy teatr posiada procedury przeciwdziałania mobbingowi i dyskryminacji oraz czy szkoli pracowników w tym zakresie.
138 pielęgniarek i dwie położne zatrudnione w Szpitalu Wojewódzkim im. św. Łukasza w Tarnowie otrzymały wypowiedzenia umów o pracę. Powód? Nie zgodziły się na degradację z zajmowanych stanowisk.
Znamy wyniki części kontroli, które pod koniec roku w teatrze Groteska przeprowadzała Państwowa Inspekcja Pracy. Podczas analizy dokumentacji PIP wykryła kilka problematycznych kwestii, które potencjalnie mogą świadczyć o łamaniu prawa pracy. To jednak może rozstrzygnąć jedynie sąd.
W Teatrze Groteska zakończyły się kontrole prowadzone przez PIP i magistrat. Dotychczasowy dyrektor teatru zapoznaje się właśnie z ich wynikami, a w UMK równolegle trwa procedura mająca wyłonić nową osobę kierującą Groteską. W grze jest sześć nazwisk, zwycięzca obejmie urząd już we wrześniu.
Sąd pracy nakazał przywrócenie Janusza K. na dotychczasowe stanowisko i na dotychczasowych warunkach. Kilkanaście dni temu sąd uniewinnił kierowniczkę Ikei Katarzynę N., którą prokuratura oskarżyła o złamanie prawa pracy.
"Jesteśmy poddawani regularnemu mobbingowi, dyskryminacji i nękaniu. Mimo zgłoszeń sytuacja nie polepsza się, nie wywołuje żadnych reakcji, jedynie ironiczne komentarze i uwagi" - piszą do nas pracownicy biura Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków. Piotr Turkiewicz, małopolski konserwator, zaprzecza zarzutom. - Traktuję je jako próbę dyskredytacji urzędu - podnosi.
Tym razem inspektorzy pracy przeprowadzają kontrolę na wniosek posła Lewicy, Macieja Gduli. Ta ma zakończyć się przed świętami Bożego Narodzenia i będzie sprawdzać umowy o pracę zawierane z pracownikami po 2020 roku. W toku wciąż jest kontrola dotycząca kwestii mobbingu na UP.
Od poniedziałku w Teatrze Groteska trwa kontrola prowadzona przez krakowskich urzędników. Placówkę kontrolują też inspektorzy PIP. To efekt reportażu "Wyborczej", w którym pracownicy teatru zarzucili dyrektorowi Adolfowi Weltschkowi stosowanie mobbingu.
Jak wynika z informacji "Wyborczej", przynajmniej trzy osoby złożyły pozew cywilny przeciwko Janowi Frógowi, szefowi "Solidarności". Skargi na działania związkowca trafiły też do resortu edukacji - Przemysław Czarnek zlecił PIP kontrolę. Kolejną w tym roku.
"To teatr wyobraźni i nieszablonowych form", "współpraca wymaga wypracowywania kompromisów", "dochodzi do rozmów trudnych" - dyrektor Teatru Groteska Adolf Weltschek po raz kolejny oddala zarzuty o mobbing. Co jednak znamienne - jak dotąd nie zaprzeczył oskarżeniom o stosowanie nieprawidłowych i przemocowych metod pracy.
Niespełna dwa tygodnie po reportażu "Wyborczej", w którym byli i obecni pracownicy Teatru Groteska zarzucili dyrektorowi, Adolfowi Weltschkowi mobbing i przemocowe zachowania, Urząd Miasta oficjalnie zapowiada działania. W teatrze będzie kontrola, pracownicy przejdą szkolenia, a dyrektor musi oficjalnie odnieść się do zarzutów.
Jeszcze przed publikacją reportażu "Wyborczej", w którym opisaliśmy, że dyrektor Groteski Adolf Weltschek miał przez wiele lat dopuszczać się mobbingu, do UMK trafiło zawiadomienie o tym, że w teatrze procedury antymobbingowe nie działają. - Ostatni raz interweniowałam w tej sprawie tydzień temu - przyznaje Nina Gabryś, pełnomocniczka prezydenta ds. polityki równościowej.
Pracownicy zakładu pogrzebowego, którzy stracili przytomność, nie posiadali detektora pozwalającego na badanie zawartości tlenu oraz gazów, nie mieli też środków ochrony dróg oddechowych - ustalili inspektorzy PIP. Chodzi o wypadek z udziałem grabarzy na cmentarzu w Nowym Sączu. Mężczyźni stracili przytomność, zostali przetransportowani do szpitala.
Nawet 30 tys. zł kary grozi Piotrowi Borkowi, rektorowi Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie, za niezgodne z prawem pracy zwolnienia pracowników. Jak dowiedziała się "Wyborcza", PIP nie wyklucza również oddania do sądy sprawy utrudniania inspektorom pracy kontroli na UP.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.