Sąd uznał, że neosędzia, który pozwał Skarb Państwa, nie może domagać się zaległego wynagrodzenia od obecnego sądu, bo został wadliwie powołany. Prawnicy: Tu nie ma polityki, to ważna ocena prawna.
"Parszywy zamach" - tak były minister edukacji Przemysław Czarnek określił wszczęcie procedury odwołania z urzędu rektora UKEN. Krakowski uniwersytet mówi o zemście politycznej i odwecie za przyjaźń z PiS-em. Ale w tle są opłaty za bezprawne zwolnienia w pracy sięgające już miliona złotych, dziesiątki spraw w sądzie i kary PIP-u.
Funkcjonariusze Centralnego Biura Antykorupcyjnego od dwóch dni przeszukują podkrakowski Browar Tenczynek należący do Janusza Palikota. Teren jest zamknięty, od drzwi odbijają się klienci i pracownicy, którzy próbują pobrać świadectwa pracy. - W mediach Palikot szastał kasą na lewo i prawo, a ludziom pensji nie płacił - mówią teraz z goryczą ci ostatni.
- Mobbing przed sądem udowodnić trudno. Góra co dziesiąta sprawa orzekana jest na korzyść pracownika - mówi Dorota Dudek, adwokatka z Polskiego Towarzystwa Prawa Antydyskryminacyjnego. Lidii Krawczyk się udało. Krakowski sąd przyznał, że padła ofiarą mobbingu w Bunkrze Sztuki ze strony pracodawcy. Dyrektorką była wtedy Maria Anna Potocka. - Dla trójki moich dzieci zaciskałam zęby i znosiłam kolejne upokorzenia w pracy, absurdalne polecenia służbowe - wspomina Lidia Krawczyk.
Rektor zwolnił dyscyplinarnie znaną iberystkę Ninę Plutę-Podleszańską z Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie (dziś UKEN). Po ponad dwóch latach sąd pracy nakazał przywrócić profesorkę do pracy, choć wyrok w jej sprawie jeszcze nie zapadł. Taka decyzja sądu nie ma precedensu.
Nawet co trzeci zwolniony w ostatnich trzech latach z UKEN (dawnego Uniwersytetu Pedagogicznego) mógł oddać sprawę do sądu pracy - wynika z szacunków "Wyborczej". Pierwsze wyroki już zapadły. Uczelnia jak dotąd nie wygrała żadnej ze spraw, na ugody i odszkodowania wydała setki tysięcy złotych. A wyda więcej - choć oficjalnie zwalniała po to, by oszczędzać.
Rewizor zaczął przepisywać umowy na świadczenie usług kontrolerskich w polskich miastach na swoją drugą spółkę, RWR. - W ten sposób będzie mógł ogłosić upadłość. Poszkodowanym nie wypłaci więc ani grosza, a jednocześnie zachowa dotychczasowe kontrakty z miastami w całej Polsce - przekazuje jeden z byłych wysoko postawionych pracowników spółki.
Renata Piżanowska, położna z Nowego Targu: - Choć cieszę się, że sąd przyznał mi rację, to boli mnie, że odszkodowanie otrzymam z pieniędzy podatników. Błędu nie popełnili przecież Polacy, tylko dyrektor szpitala. Do dziś nie usłyszałam od niego "przepraszam" i to nie z jego kieszeni otrzymam pieniądze.
Niemal 13 tysięcy złotych odszkodowania za niezgodne z prawem i nieuzasadnione zwolnienie ma otrzymać Anna Kania. Kobietę podczas pierwszej fali pandemii koronawirusa wójt Tadeusz Łopata zwolnił z pracy w miejscowym Ośrodku Kultury. Powód? Przekroczenie uprawnień, którym miało być uszycie darmowych maseczek dla seniorów.
Cztery tygodnie na rozpatrzenie sprawy w sądzie pracy i obowiązek przywrócenia na ten czas zwolnionego z pracy członka związku zawodowego - taką zmianę w prawie pracowniczym proponuje Lewica.
Prokuratura wszczęła dochodzenie w sprawie uporczywego naruszania praw pracowników Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie.
- Miałam oświadczyć, że skłamałam we wpisie. I zaprzestać rozmów z mediami. W zamian mogłabym wrócić do pracy, od zaraz. Tylko jak po czymś takim mogłabym spojrzeć sobie w oczy? Rozmowa z Renatą Piżanowską, położną z Nowego Targu. Za to, że w marcu 2020 r. informowała o braku maseczek, została dyscyplinarnie zwolniona z pracy. Jak orzekł sąd - niezgodnie z prawem.
Pielęgniarka Renata Piżanowska podczas pierwszej fali koronawirusa została dyscyplinarnie zwolniona z pracy za publiczne informowanie o braku maseczek i niewystarczającej ochronie personelu przed wirusem. Po trwającej 1,5 roku batalii z dyrektorem Markiem Wierzbą (jednocześnie radnym wojewódzkim PiS) sąd pracy w Nowym Targu orzekł, że zwolnienie było niezasadne. Szpital będzie musiał wypłacić pielęgniarce odszkodowanie.
- Najwidoczniej w oczach uczelni zasłużyłem na to, by po 20 latach pracy zwolnić mnie za pośrednictwem Poczty Polskiej - mówi pracownik naukowy Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.