Kazali jej się rozebrać i kucać, zabrali telefon, legitymowali lekarzy. W krakowskim Sądzie Okręgowym właśnie rozpoczął się proces o zadośćuczynienie dla pani Joanny za niesłuszne zatrzymanie jej i jej rzeczy przez policjantów. Po ponad roku od skandalicznej interwencji funkcjonariuszy, za którą do dziś nikt nie poniósł odpowiedzialności. Pełnomocnik policji uważa, że nie ma podstaw do odszkodowania.
Prokuratura w Piotrkowie Trybunalskim odmówiła wszczęcia śledztwa w sprawie interwencji policji wobec pani Joanny z Krakowa. Mecenas Kamila Ferenc - pełnomocniczka poszkodowanej - złożyła do sądu zażalenie na decyzję śledczych.
Lekarz: - Dla własnego bezpieczeństwa będę teraz nagrywać wizyty policji w szpitalu. Żeby już nigdy policjanci nie mogli kłamać, że chodziło im o życie pacjentki, gdy tak naprawdę ścigali ją za aborcję.
Policjanci utworzyli kordon dookoła Joanny, zabrali jej laptop i telefon, kazali się rozebrać i kucać. Powód? Kobieta przeprowadziła aborcję. Dziś wieczorem w Krakowie, Warszawie, Gdańsku, Poznaniu i innych miastach odbędą się protesty "Solidarnie z Joanną". A my przedstawiamy kluczowe fakty w tej skandalicznej sprawie.
We wtorek, 25 ipca, o godz. 18 staniemy pod IV Komisariatem Policji w Krakowie, na Królewskiej 4, by okazać Joannie wsparcie. By wykrzyczeć niezgodę na takie traktowanie obywatelek i obywateli. By przypomnieć, że mamy prawo samodzielnie robić aborcję. By protestować przeciw postępującej putinizacji Polski - tak na protest w Krakowie zaprasza Ogólnopolski Strajk Kobiet.
"Na ten moment nic nie wskazuje na to, żeby czynności miały się zakończyć sformułowaniem wniosków natury dyscyplinarnej czy karnej wobec policjantów" - ocenił gen. Jarosław Szymczyk sprawę pani Joanny. Jednocześnie stwierdził, że ukarani zostaną autorzy pierwszego oświadczenia policji, i zaapelował, by nie linczować medialnie policjantów.
- Ujawniono kilka informacji ze sfery życia prywatnego, naruszając prywatność pani Joanny. Nie mam wątpliwości, że nie powinny się one ukazać w przestrzeni publicznej - komentuje radca prawny Jolanta Budzowska, radca prawny, specjalizująca się w tematyce praw pacjenta.
Zatrzymanie telefonu pani Joanny było niezgodne z prawem. Została ukarana za czyn, którego nie można jej przypisać, bo istotą niniejszej sprawy jest to, że nie była osobą podejrzaną - stwierdził krakowski sąd, oceniając działania policji wobec pani Joanny.
- Pojawienie się policji nie było związane z podejrzeniem próby samobójczej, tylko z tym, że pani Joanna wzięła tabletkę wczesnoporonną - komentuje działania służb w sprawie pani Joanny była policjantka, dziś krakowska radna Alicja Szczepańska.
Nie jest zadaniem policji nękanie, szczucie i upokarzanie ludzi. Tak nie może być, bez względu na to, jakie są oczekiwania polityczne ich zwierzchników służbowych. Historia, która została w ostatnich dniach ujawniona przez panią Joannę, pokazuje nam bardzo dobitnie, że prawo zostało w tym względzie złamane - mówili politycy KO przed komendą policji.
Dziś tylko upewniłam się, że policja urządziła na mnie polowanie w związku z aborcją. Nigdy nie mówiłam, że mój nastrój jest związany z aborcją. Wykonałam ją ponad tydzień przed telefonem do lekarki - powiedziała nam Joanna po obejrzeniu konferencji prasowej komendanta Szymczyka.
Robiliśmy wszystko, żeby nie dopuścić do zamachu samobójczego i zabezpieczyć dowody, które mogły pomóc w zidentyfikowaniu osób, które sprzedały pani Joannie medykamenty i sprawdzenia ich bezpieczeństwa - twierdzi policja.
Małopolska kurator oświaty postanowiła zabrać głos w bulwersującej sprawie pani Joanny z Krakowa. - Kobieta, z czynnym sumieniem, cierpi po zamordowaniu dziecka, czasem tak bardzo, że sama też nie chce żyć - zawyrokowała.
Policja chciała pani Joannie przypiąć łatkę "wariatki" i "alkoholiczki". Nie udało się, bo - na szczęście! - polskie społeczeństwo jest daleko dalej niż polska policja. I w dobie, w której tyle mówimy o zdrowiu psychicznym, fakt sięgania po pomoc, nie jest powodem do wstydu. Na hasła o "dawaniu w szyję" Polek jesteśmy odporne dzięki prezesowi Kaczyńskiemu, a o naszej, kobiecej histerii słyszymy w kółko od XIX wieku.
Za to, że policjanci utrudniali lekarzom pracę, zastraszali ratownika medycznego, a panią Joannę przeszukano, dokonano rewizji osobistej i zarekwirowano laptop oraz telefon. Daria Gosek-Popiołek, posłanka Lewicy, złożyła wniosek o dymisję wojewódzkiego komendanta policji w Krakowie Michała Ledziona. Zaapelowała też o wyciągnięcie konsekwencji dyscyplinarnych wobec interweniujących funkcjonariuszy.
- Stosowanie przymusu bezpośredniego jest ustawowo dozwolone tylko wtedy, gdy zachowanie człowieka stanowi zagrożenie zdrowia lub życia dla niego lub innych osób. W psychiatrii to się zdarza. Czy w tym przypadku było takie zagrożenie? - zastanawia się psychiatra Artur de Rosier, szef Komisji Etyki Naczelnej Rady Lekarskiej, komentując głośną sprawę Joanny.
Małopolska policja, która pierwotnie w oświadczeniu informowała o szczegółach na temat stanu zdrowia psychicznego pacjentki, która zażyła tabletki poronne, zmieniła treść komunikatu. Obecnie jest on znacznie krótszy i brak w nim wrażliwych danych. Do sprawy interwencji w krakowskim szpitalu odniosła się również Naczelna Izba Lekarska.
Wiem, że byłam głupia i naiwna, wierząc, że mogę zaufać lekarce. I nie mam pojęcia, dlaczego ona w ogóle połączyła mój niepokój z aborcją - mówi pani Joanna, która zażyła tabletkę poronną, a potem została zatrzymana przez policję.
- To, co wyprawia policja, jest skandaliczne. To brak elementarnej przyzwoitości i powtórny victim blaming. Policja skrzywdziła panią Joannę najpierw w nocy z 27 na 28 kwietnia, gdy znęcała się nad nią w szpitalu, a teraz krzywdzi ją powtórnie, wydając skandaliczne oświadczenie - komentuje Kamila Ferenc, prawniczka z fundacji FEDERA.
Wniosek o odwołanie gen. Jarosława Szymczyka z funkcji komendanta głównego policji złożyła Lewica. - Policjanci podczas interwencji wielokrotnie złamali prawo. Zamiast chronić obywatela, skupili się tylko na ślepym realizowaniu politycznej misji PiS. Tak dłużej być nie może - podnosi Magda Biejat, posłanka Lewicy.
Pani Joanna mówiła policjantom, że nikt jej do aborcji nie zmuszał, sama zamówiła tabletki i zdecydowała o ich zażyciu, co w Polsce nie podlega karze. Nie pomogło. Czterech mundurowych pilnowało w szpitalu jednej przestraszonej kobiety. O jej historii dowiedzieliśmy się w "Faktach" TVN.
Władze szpitala, w którym zmarła ciężarna Dorota, w momencie rozpoczęcia protestu w Nowym Targu poinformowały, że pacjentka na bieżąco była informowana o stanie zdrowia. Co innego twierdzą bliscy oraz mec. Jolanta Budzowska, reprezentująca rodzinę zmarłej.
Niestety żyjemy w czasach, gdzie musimy zamanifestować w obronie kobiet, które zdecydowały się na powiększenie swojej rodziny, a bezlitosne prawo zagraża życiu żon i matek, które zdecydowały się na dziecko - powiedział Krzysztof Pierchlak, organizator spotkania. W czasie manifestacji szpital wydał oświadczenie, które dotarło do dziennikarzy.
Rzecznik praw pacjenta stwierdził, że doszło do naruszenia praw pacjentki w szpitalu w Nowym Targu. Minister zdrowia powołuje zespół ekspertów i ekspertek, który ma doprecyzować wytyczne postępowania wobec pacjentek i zapowiada konsekwencje prawne i finansowe dla szpitala, w którym zmarła ciężarna Dorota z Bochni.
Kraków, Warszawa, Oleśnica, Londyn, Berlin, Wiedeń - prawie 50 miast zapowiedziało protesty po śmierci ciężarnej Doroty z Bochni, która zmarła z powodu wstrząsu septycznego w szpitalu w Nowym Targu. "Spotykamy się, by wykrzyczeć: Ani jednej więcej!" - piszą organizatorzy.
Mamy oficjalne dane o liczbie aborcji wykonywanych w szpitalu w Nowym Targu, w którym zmarła ciężarna Dorota, od 2018 r. Władze szpitala przekonują, że przynależność dyrektora do partii Zbigniewa Ziobry i fakt, że patronem placówki jest Jan Paweł II, nie miały wpływu na decyzje dotyczące terminacji ciąży.
Uczniowie dostają punkty na świadectwie za napisanie antyaborcyjnego wiersza lub piosenki czy nakręcenie filmu z antyaborcyjnym przesłaniem. Konkurs Polskiego Stowarzyszenia Obrońców Życia objął patronatem minister edukacji. - To jest granda - komentuje posłanka KO Barbara Nowacka i żąda wyjaśnień od Przemysława Czarnka.
Agnieszce T., 37-latce z Częstochowy w bliźniaczej ciąży, lekarze odmówili usunięcia martwego płodu, czekając na obumarcie drugiego. Kobieta zmarła. Dzisiaj o godz. 19 pod siedzibą PiS w Krakowie Strajk Kobiet organizuje protest.
"Nie chciej, Polsko, mojej krwi" - pod takim hasłem pod Wieżą Ratuszową w Krakowie protestowali w środę (1.12) liczni mieszkańcy niezgadzający się na drastyczne ograniczenie praw kobiet, które procedowane jest w Sejmie.
Literalnie każde zagrożenie zdrowia lub życia, niekoniecznie bezpośrednie czy poważne, już upoważnia do terminacji ciąży. Natomiast niekiedy trudno się dziwić lekarzom, że podejmowanie takich decyzji przychodzi z trudem, bo obawiają się, że orzecznictwo zadziała na ich niekorzyść - mówi Jolanta Budzowska, radczyni prawna, pełnomocniczka rodziny zmarłej 30-letniej Izabeli z Pszczyny.
Przez ponad pół roku prokuratura szukała, kto w trakcie manifestacji Strajku Kobiet wymalował na krakowskich kamienicach oraz ogrodzeniach kościołów i klasztorów symbole wieszaka i błyskawicy. Bezskutecznie. Właśnie umorzono śledztwo.
- Procedura apostazji w Polsce przybiera absurdalne rozmiary. Utrudnia się ją na każdy możliwy sposób, wszystko po to, by zatrzymać każdą "owcę" - mówi Monika. Apostazji dokonała w 2017 r. W dokumenty wpisano to dopiero trzy lata później.
W niedzielę rano na kopcu Piłsudskiego pojawił się olbrzymi baner z napisem "Nigdy nie będziesz szła sama" i błyskawicą. To kolejna solidarnościowa akcja Strajku Kobiet
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.