Po sześcio- i pięcioraczkach nadszedł czas na kolejny udany poród. - Tym razem w Szpitalu Uniwersyteckim w Krakowie mamy czworaczki. Dziewczynki urodziły się pod koniec lutego, dwie z nich właśnie wypisano ze szpitala.
Szpital powiatowy w Chrzanowie, szpital im. Żeromskiego w Krakowie oraz szpital Medikor w Nowym Sączu - to tam znajdują się najlepiej oceniane oddziały ginekologiczne w Małopolsce. W rankingu ogólnopolskim znajdują się jednak poza pierwszą dziesiątką najlepiej ocenianych szpitali.
Prokuratura w Piotrkowie Trybunalskim odmówiła wszczęcia śledztwa w sprawie interwencji policji wobec pani Joanny z Krakowa. Mecenas Kamila Ferenc - pełnomocniczka poszkodowanej - złożyła do sądu zażalenie na decyzję śledczych.
Podczas najbliższych obrad zarząd powiatu podejmie decyzję w sprawie utrzymania bądź wycofania nagrody dla dyrektora szpitala w Nowym Targu, w którym zmarła pacjentka w piątym miesiącu ciąży. To reakcja starostwa po artykule zakopiańskiej "Wyborczej".
Prokuratura wszczęła śledztwo wobec pracowników medycznych za narażenie kobiety na niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia oraz nieumyślne spowodowanie śmierci nienarodzonego dziecka - informuje prokurator Kinga Okoń z krakowskiej prokuratury okręgowej.
Matka cudem przeżyła, dziecka nie udało się uratować - taka sprawa trafiła w ostatnich dniach do krakowskiej prokuratury. Policja zabezpieczyła dokumentację medyczną i zapisy monitoringu
- Jestem przeciwko aborcji dobrowolnej - stwierdziła minister zdrowia Katarzyna Sójka. Ale wiadomo, że PiS tematu aborcji do wyborów ruszać nie chce. Właśnie zdecydowano o wydłużeniu pracy zespołu przy resorcie zdrowia, który miał ustalić wytyczne przerywania ciąży dla szpitali.
Najpierw kobiety słyszą, że poród jest jak wypychanie arbuza przez dziurkę od klucza, a potem każe im się rodzić bez znieczulenia zewnątrzoponowego, choć jest ono w Polsce refundowane przez NFZ i przysługuje każdej rodzącej.
Policjanci utworzyli kordon dookoła Joanny, zabrali jej laptop i telefon, kazali się rozebrać i kucać. Powód? Kobieta przeprowadziła aborcję. Dziś wieczorem w Krakowie, Warszawie, Gdańsku, Poznaniu i innych miastach odbędą się protesty "Solidarnie z Joanną". A my przedstawiamy kluczowe fakty w tej skandalicznej sprawie.
Zatrzymanie telefonu pani Joanny było niezgodne z prawem. Została ukarana za czyn, którego nie można jej przypisać, bo istotą niniejszej sprawy jest to, że nie była osobą podejrzaną - stwierdził krakowski sąd, oceniając działania policji wobec pani Joanny.
- Pojawienie się policji nie było związane z podejrzeniem próby samobójczej, tylko z tym, że pani Joanna wzięła tabletkę wczesnoporonną - komentuje działania służb w sprawie pani Joanny była policjantka, dziś krakowska radna Alicja Szczepańska.
Małopolska kurator oświaty postanowiła zabrać głos w bulwersującej sprawie pani Joanny z Krakowa. - Kobieta, z czynnym sumieniem, cierpi po zamordowaniu dziecka, czasem tak bardzo, że sama też nie chce żyć - zawyrokowała.
Wiem, że byłam głupia i naiwna, wierząc, że mogę zaufać lekarce. I nie mam pojęcia, dlaczego ona w ogóle połączyła mój niepokój z aborcją - mówi pani Joanna, która zażyła tabletkę poronną, a potem została zatrzymana przez policję.
- To, co wyprawia policja, jest skandaliczne. To brak elementarnej przyzwoitości i powtórny victim blaming. Policja skrzywdziła panią Joannę najpierw w nocy z 27 na 28 kwietnia, gdy znęcała się nad nią w szpitalu, a teraz krzywdzi ją powtórnie, wydając skandaliczne oświadczenie - komentuje Kamila Ferenc, prawniczka z fundacji FEDERA.
Wniosek o odwołanie gen. Jarosława Szymczyka z funkcji komendanta głównego policji złożyła Lewica. - Policjanci podczas interwencji wielokrotnie złamali prawo. Zamiast chronić obywatela, skupili się tylko na ślepym realizowaniu politycznej misji PiS. Tak dłużej być nie może - podnosi Magda Biejat, posłanka Lewicy.
Pani Joanna mówiła policjantom, że nikt jej do aborcji nie zmuszał, sama zamówiła tabletki i zdecydowała o ich zażyciu, co w Polsce nie podlega karze. Nie pomogło. Czterech mundurowych pilnowało w szpitalu jednej przestraszonej kobiety. O jej historii dowiedzieliśmy się w "Faktach" TVN.
4 tys. podpisów pod apelem o kontrolę w nowotarskim szpitalu złożyli działacze Akcji Demokracji w NFZ. Ich zbiórka rozpoczęła się po śmierci ciężarnej Doroty, u której po odejściu wód płodowych lekarze nie przeprowadzili aborcji.
- Wiele mogę znieść, ale ten ból był nie do wytrzymania. Poprosiłam o coś na uśmierzenie, ale nic nie dostałam, od pielęgniarki usłyszałam: "Jak żeś dała, to teraz cierp".
Ofiar będzie przybywać - w pojedynku pomiędzy opresyjnym państwem a lekarzami unikającymi podejmowania ryzyka dobro kobiet musi zejść na dalszy plan. I to jest największa tragedia, zgotowana nam przez prawicowych fundamentalistów oraz Kościół.
Władze szpitala, w którym zmarła ciężarna Dorota, w momencie rozpoczęcia protestu w Nowym Targu poinformowały, że pacjentka na bieżąco była informowana o stanie zdrowia. Co innego twierdzą bliscy oraz mec. Jolanta Budzowska, reprezentująca rodzinę zmarłej.
Niestety żyjemy w czasach, gdzie musimy zamanifestować w obronie kobiet, które zdecydowały się na powiększenie swojej rodziny, a bezlitosne prawo zagraża życiu żon i matek, które zdecydowały się na dziecko - powiedział Krzysztof Pierchlak, organizator spotkania. W czasie manifestacji szpital wydał oświadczenie, które dotarło do dziennikarzy.
Wybrano drogę łatania dziur, a nie generalnego remontu myślenia o procedurze medycznej, jaką jest aborcja. Najprościej byłoby zliberalizować przepisy dotyczące aborcji - mówi mec. Jolanta Budzowska o powołanym przez ministra zdrowia zespole ds. terminacji ciąży.
Dorota zmarła z powodu wstrząsu septycznego w szpitalu w Nowym Targu. Była w 20. tygodniu ciąży, a trzy dni przed śmiercią lekarze stwierdzili u niej bezwodzie. Dziś w całej Polsce, a także w Berlinie, Londynie, Wiedniu odbędą się protesty pod hasłem "Przestańcie nas zabijać". Przedstawiamy najważniejsze fakty dotyczące okoliczności śmierci Doroty.
Kraków, Warszawa, Oleśnica, Londyn, Berlin, Wiedeń - prawie 50 miast zapowiedziało protesty po śmierci ciężarnej Doroty z Bochni, która zmarła z powodu wstrząsu septycznego w szpitalu w Nowym Targu. "Spotykamy się, by wykrzyczeć: Ani jednej więcej!" - piszą organizatorzy.
Mamy oficjalne dane o liczbie aborcji wykonywanych w szpitalu w Nowym Targu, w którym zmarła ciężarna Dorota, od 2018 r. Władze szpitala przekonują, że przynależność dyrektora do partii Zbigniewa Ziobry i fakt, że patronem placówki jest Jan Paweł II, nie miały wpływu na decyzje dotyczące terminacji ciąży.
Czy 33-letnia ciężarna Dorota musiała umrzeć w szpitalu im. Jana Pawła II w Nowym Targu? Dlaczego lekarze nie zdecydowali się na terminację ciąży, choć życie kobiety było zagrożone. Szukamy odpowiedzi na pytania, jakie trzeba zadać w tej bulwersującej i tragicznej sprawie.
Kilkadziesiąt osób manifestowało w Krakowie po śmierci Doroty - 33-latki, która w 20. tygodniu ciąży trafiła do szpitala w Nowym Targu. - W radzie społecznej tego szpitala jest więcej księży niż kobiet. Wnosimy o kontrolę NFZ w tej placówce - mówiła posłanka Daria Gosek-Popiołek.
Po śmierci ciężarnej Doroty w szpitalu w Nowym Targu konsultant krajowy zapowiada kontrolę szpitala, posłanka Katarzyna Kotula zwołuje zespół ds. praw reprodukcyjnych, organizacje kobiece organizują protesty, a Federa domaga się szkoleń dla oddziałów ginekologicznych ze standardów opieki okołopołożniczej.
Nowe fakty ws. śmierci 33-letniej Doroty, która w 20. tygodniu ciąży trafiła do szpitala w Nowym Targu. Po przyjęciu lekarz stwierdził bezwodzie. Przez kolejne trzy dni kobieta leżała w szpitalu, a jej stan się pogarszał. - Nikt nam nie powiedział, że szanse na uratowanie dziecka są minimalne, a przede wszystkim, że sytuacja zagraża życiu żony - mówi mąż Doroty.
To wstępne ustalenia biegłych. Kobieta trafiła do szpitala w 20. tygodniu ciąży z powodu odpłynięcia wód płodowych. Trzy dni później zmarła.
Nowe informacje w sprawie tragicznie zmarłej 33-letniej kobiety w ciąży w szpitalu w Nowym Targu. Kobieta trafiła do szpitala w 20. tygodniu ciąży z powodu odpłynięcia wód płodowych. Trzy dni później zmarła. Przyczyną śmierci był wstrząs septyczny z niewydolnością wielonarządową - czytamy w oświadczeniu rodziny.
Śmierć pacjentki w szpitalu w Nowym Targu. Sprawę pod kątem narażenia na niebezpieczeństwo utraty życia i zdrowia przez personel szpitala bada miejscowa prokuratura.
Prokuratura oskarża ginekologa i położne o nieumyślne doprowadzenie do śmierci 38-tygodniowego płodu. Lekarz poddał się karze, zanim doszło do procesu, i zgodził się na bardzo wysokie zadośćuczynienie wobec rodziców. Położne staną przed sądem.
Znów działa oddział ginekologiczno-położniczy w zakopiańskim szpitalu. Wcześniej kobiety musiały pokonać ponaddwudziestokilometrowy odcinek notorycznie zakorkowanej drogi pomiędzy Zakopanem a Nowym Targiem.
Zaopiekujemy się każdą kobietą, która będzie rodziła oraz jej nowo narodzonym dzieckiem. Wszelkie świadczenia medyczne będą bezpłatne - ogłosił Szpital Położniczo-Ginekologiczny Ujastek w Krakowie. W szpitalu trwa również zbiórka rzeczy dla kobiet i dzieci.
Niespodziewany obrót przyjęła wizyta jednej z pacjentek w przychodni w Nowym Wiśniczu. Kobieta zgłosiła się z bólem brzucha, nie wiedząc, że jest w 6. miesiącu ciąży. W trakcie wizyty zaczęła rodzić.
Gdy w 19. tygodniu odeszły jej wody płodowe, od lekarza w szpitalu rejonowym w Małopolsce usłyszała, że "nie ma wolnych łóżek". Krążyła między szpitalami, aż w końcu pomogła Federacja na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny. Kobieta jest już po aborcji. Lekarze nie mieli wątpliwości, że "ciąża zagraża jej życiu".
Literalnie każde zagrożenie zdrowia lub życia, niekoniecznie bezpośrednie czy poważne, już upoważnia do terminacji ciąży. Natomiast niekiedy trudno się dziwić lekarzom, że podejmowanie takich decyzji przychodzi z trudem, bo obawiają się, że orzecznictwo zadziała na ich niekorzyść - mówi Jolanta Budzowska, radczyni prawna, pełnomocniczka rodziny zmarłej 30-letniej Izabeli z Pszczyny.
Z użyciem robota da Vinci i przy wsparciu francuskich i czeskich ginekologów specjalizujących się w operacjach robotycznych ruszamy z nowym programem usuwania endometriozy- informuje krakowski Szpital na Klinach.
Policja zatrzymała mieszkankę Libiąża, która kierując mercedesem, uderzyła w słup energetyczny. Po zdarzeniu kobieta oddaliła się z miejsca kolizji.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.