Po artykułach "Wyborczej" prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie krakowskiej kliniki Effi i jej szefa, ortopedy Łukasza Budziaszka. Śledczy badają, czy nie doszło do zagrożenia życia i zdrowia pacjentów.
Pacjenci krakowskiego ortopedy zarzucają mu, że popełnił poważne błędy medyczne podczas operacji bądź nie wykonał zabiegów tak, jak zapowiadał. Ich skargi trafiły m.in. do wojewody i Ministerstwa Zdrowia, ale decyzji w sprawie lekarza nadal nie ma. Niektórzy pacjenci nie chcą czekać i zapowiadają oddanie sprawy do prokuratury.
Dyrekcja Ośrodka Zdrowia w Rabie Wyżnej potwierdza relacje poszkodowanych pacjentów, skarżących się na skandaliczne zachowanie lekarza. "Sprawa zostanie wyjaśniona wewnętrznie" - słyszymy od władz lecznicy.
Nie pamiętam, żeby tak mocno wcześniej bolało. Rano nie mogę ręką ruszyć. Przed operacją mogłam wykonywać prace fizyczne, teraz nie mogę już pracować. Nie daję rady. Straciłam dobrze płatną pracę, zostałam kaleką - opowiada pacjentka krakowskiej kliniki Effi. Do "Wyborczej" zgłaszają się kolejni poszkodowani.
Akcja "Odwołuję, nie blokuję". Małopolski NFZ alarmuje: 17 tysięcy pacjentów nie zjawiło się na umówione wizyty u kardiologa. Jeszcze więcej - 21 tysięcy - zlekceważyło termin u ortopedy.
Ok. 210 mln zł ma kosztować zbudowanie Małopolskiego Systemu Informacji Medycznej. System jeszcze nie został skończony, a już się podobno zdezaktualizował - tak twierdzi NIK i dlatego oddaje sprawę do prokuratury.
Wieczny pośpiech, biurokracja, utarczki z pacjentami i ich rodzinami. Przytłoczenie poczuciem odpowiedzialności zawodowej - w takich warunkach pracują lekarze SOR-ów, chirurdzy, specjaliści medycyny paliatywnej, co skutkuje u nich syndromem wypalenia zawodowego.
Czy głos może wskazać na zaburzenia rytmu serca? Przygląda się temu naukowczyni z Akademii Górniczo-Hutniczej, badając pacjentów z problemami kardiologicznymi. Jak się okazuje, głos może powiedzieć o nas więcej, niż się wydaje.
Po raz pierwszy od początku pandemii mikołaj wreszcie mógł przywitać się bezpośrednio z dziećmi przebywającymi w szpitalu, a nie tylko pomachać im przez okno.
Szpital Uniwersytecki w Krakowie oprotestował nowe zasady rozliczania świadczeń medycznych. Wyceny procedur zostały drastycznie zaniżone.
W szpitalu dziecięcym w Prokocimiu są już pierwsi mali pacjenci z Ukrainy, którzy odnieśli rany w wyniku bombardowania i ostrzału wojsk rosyjskich. - To są bardzo poważne obrażenia, których wcześniej nie oglądaliśmy na żywo - mówi prof. Wojciech Cyrul, dyrektor Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Krakowie.
Nie możemy wpisać pana na listę oczekujących - usłyszał pan Jan w jednym z hospicjów domowych w Krakowie. Kolejne zaoferowało pomoc za trzy tygodnie. Wcześniej przez pięć miesięcy mężczyzna nie mógł się doczekać na leczenie raka. Teraz jest już na nie za późno.
Chory na nowotwór nerki pan Jan przez kilka miesięcy krążył między lekarzami w poszukiwaniu pomocy. Nie przyjął go żaden szpital. Dziś na leczenie jest za późno, mężczyźnie zaproponowano hospicjum. - Mówicie o pacjentach straconych? To właśnie ja.
Nie pomogą ćwiczenia, nic nie dadzą masaże. Jedyny skuteczny sposób na przepuklinę to zabieg. W Polsce wciąż dominują operacje otwarte: łatwiejsze dla lekarzy, ale trudniejsze dla pacjentów. Jaka jest alternatywa? - w Krakowie powstało centrum małoinwazyjnego leczenia tych dolegliwości.
Ataki na lekarzy za samo skierowanie na test covidowy, niestosowanie się do zaleceń izolacji - w drugim roku pandemii leczenie domowe pacjentów zakażonych koronawirusem staje się coraz trudniejsze.
Goście specjalni w Szpitalu Specjalistycznym im. Stefana Żeromskiego w Krakowie. W czwartkowe popołudnie małych pacjentów odwiedzili Doktorzy Clowni. Dla dzieci zapalili lampki na choince i zaaranżowali pod ich oknami pokaz ledowy.
O 10 proc. wzrosła liczba pacjentów z rakiem płuc diagnozowanym w czwartym stadium, ponad 30 proc. operacji onkologicznych jest odwoływanych. Lekarze alarmują: sytuacja jest dramatyczna. Chorzy, którzy nie otrzymują w porę pomocy, to pacjenci straceni.
W szpitalu w krakowskim Prokocimiu zalane są dwa oddziały oraz częściowo SOR, który funkcjonuje w trybie awaryjnym. "Prosimy potencjalnych pacjentów o kierowanie się w miarę możliwości do innych Szpitalnych Oddziałów Ratunkowych i Izb Przyjęć" - prosi Uniwersytecki Szpital Dziecięcy.
Szpital Uniwersytecki w Krakowie znalazł się na granicy systemowej wydolności, bo aż tylu pacjentów onkologicznych zjawia się każdego dnia - poinformował dziś Marcin Jędrychowski, dyrektor placówki.
Coraz więcej łóżek dla pacjentów niecovidowych wymagających hospitalizacji i coraz mniej miejsc dla zakażonych koronawirusem - taką decyzję podjął we wtorek wojewoda małopolski.
Połowa marca. Minister zdrowia Adam Niedzielski informuje, że w przyszłym tygodniu poda termin szczepienia na COVID-19 dla cukrzyków. Nie podał. I nie poda, bo cukrzycy i inni przewlekle chorzy wylecieli z kolejki do szczepień we wcześniejszym terminie.
W Krakowie rusza Centrum Szkoleniowe Małoinwazyjnej Chirurgii Kręgosłupa - zyski dla pacjentów po poddaniu się takim zabiegom to niskie ryzyko powikłań i szybsza rekonwalescencja.
W Krakowie powstała pierwsza w Polsce poradnia psychosomatyczna dla pacjentów z cukrzycą typu 1. To przełomowe rozwiązanie.
11 marca uzdrowiska zaczną ponownie przyjmować kuracjuszy. Pacjenci, którzy czekają na leczenie uzdrowiskowe, będą mogli rozpocząć je na podstawie skierowania potwierdzonego przez oddział wojewódzki NFZ.
Seniorzy, którzy w poniedziałek mieli umówione szczepienie przeciwko koronawirusowi, nie zostaną zaszczepieni. Wszystko przez ograniczenie dostaw szczepionek. Wiadomość o tym przyszła w piątek późnym popołudniem. "Jest zamieszanie, musimy przesuwać pacjentów. Czy nie można było poinformować nas o tym w piątek rano?" - denerwują się lekarze.
Oddziały niecovidowe są przepełnione, a na SOR trafia coraz więcej pacjentów w stanie ciężkim. - Kiedyś na 100 pacjentów z SOR, zatrzymywaliśmy w szpitalu kilkanaście osób. Teraz zatrzymujemy ponad 30 proc. Wielu dlatego, że przez pandemię nie mieli dostępu do specjalistów - mówią lekarze ze Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie.
Pacjentka szpitala im. Jana Pawła II w Krakowie zmarła kilka godzin po upadku z łóżka. Według rodziny - próbowała sięgnąć po wodę, bo nikt jej nie podał. Prokuratura nie dopatrzyła się niczyjej winy.
Lekarze oddziału psychogeriatrii ze szpitala klinicznego im. J. Babińskiego inicjują akcję pomocy dla pacjentów z COVID-19. To osoby, które nie wychodzą poza oddziały, nie mogą ich też odwiedzać bliscy. A cieszą ich nawet owoce i soki, których z racji rozstrzygniętych przetargów szpital nie może im zapewnić.
Wojewoda małopolski prosił samorząd lekarski o przekazanie mu danych lekarzy chętnych do pracy z pacjentami z koronawirusem. Nie dostał ani jednego nazwiska, bo na rynku jest dramatyczny brak specjalistów!
Tłumy pacjentów na izbach przyjęć i brak miejsc na oddziałach wewnętrznych - Szpital im. J. Dietla alarmuje, że w Krakowie brakuje łóżek dla pacjentów wymagających hospitalizacji, którzy nie są zakażeni koronawirusem. "Przerabiamy salki konferencyjne na sale szpitalne".
Szpital specjalistyczny im. H. Klimontowicza w Gorlicach wstrzymał przyjęcia na oddziały noworodków i położniczy, działalność zawiesił oddział ortopedii. Wszystko przez zakażenia koronawirusem wśród personelu.
Kolejny list w sprawie planów uczynienia ze Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie placówki koordynującej opiekę nad pacjentami covidowymi w województwie. - Mamy zaprzestać opieki nad pacjentami z chorobami nowotworowymi, cukrzycą, udarem mózgu, zawałem serca? - pisze do wojewody małopolskiego prof. Maciej Małecki, dziekan Wydziału Lekarskiego Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Prokuratura stawia przed sądem dwóch lekarzy ze Szpitala Specjalistycznego im. Jędrzeja Śniadeckiego w Nowym Sączu. Oskarża ich, że umyślnie zrezygnowali z dalszych badań diagnostycznych i przedwcześnie wypisali pacjenta ze szpitala.
Jeśli Szpital Uniwersytecki w Krakowie w całości zostanie przyporządkowany leczeniu pacjentów zakażonych koronawirusem, 1,5 tys. chorych onkologicznie straci szansę na ratunek - alarmują onkolodzy.
W wirusie najbardziej zaskakuje mnie jego zdradliwość. Upośledza pracę płuc, a chorzy nie czują niedotlenienia. Mówią mi, że jest im trochę duszno, a mnie urządzenia diagnostyczne pokazują już wtedy ciężką patologię. To fenomen COVID-u - człowiek traci przytomność z niedotlenienia, nie zdając sobie z tego sprawy - mówi Wojciech Serednicki, zastępca kierownika Oddziału Anestezjologii i Intensywnej Terapii Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie.
Kilka dni temu w Szpitalu Uniwersyteckim w Krakowie skończyły się miejsca dla zakażonych koronawirusem na intensywnej terapii, a dziś także na innych oddziałach. Lekarze muszą odsyłać pacjentów do innych placówek w województwie.
Namiot otwiera się o 7 rano, a kolejka zaczyna się ustawiać już po 6 i okazały ogonek stoi potem do godz. 11. Pół biedy, gdy jeszcze kilka chwil temu było ciepło i sucho, wtedy stanie w takiej kolejce było uciążliwe, ale przynajmniej się nie marzło i na głowę się nie lało. Dwa razy przerobił to ostatnio mój przyjaciel.
W Szpitalu Uniwersyteckim w Krakowie nie ma już miejsc na intensywnej terapii dla chorych na COVID-19. W całej placówce dla pacjentów zakażonych koronawirusem zostało 14 łóżek. Tak dramatycznej sytuacji jeszcze nie było.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.