Małopolscy strażacy informują, że noc z piątku na sobotę w całym regionie minęła stosunkowo spokojnie. Synoptycy przewidzieli, że najsilniejsze opady nadejdą tutaj w sobotnie popołudnie. I wtedy intensywny deszcz zaczął zalewać ulice w Krakowie.
W sobotę przez Małopolskę przechodzą nawałnice z deszczem i gradem. Efekt to m.in. zerwane dachy i linie energetyczne, drzewa powalone na drogi, przewrócone żaglówki na Jeziorze Rożnowskim.
Poszkodowani sobotnią ulewą mieszkańcy podhalańskich miejscowości będą mogli liczyć na zasiłki z Urzędu Gminy i Urzędu Wojewódzkiego, a także na pomoc finansową od rodaków z Chicago.
Ulewny deszcz i burze wyrządziły sporo szkód w miejscowościach położonych na północ od Krakowa. W Zielonkach, Michałowicach czy Wielkiej Wsi zalane zostały ulice, a strażacy pomagali w wypompowaniu wody z piwnic i posesji. Niestety to nie koniec burzowej pogody.
W wyniku sobotnich (20.08) nawałnic najbardziej ucierpiały miejscowości Ciche i Ratułów w gminie Czarny Dunajec.
W sobotnie popołudnie ratownicy TOPR trzykrotnie ruszali na ratunek. Wśród poszkodowanych znalazł się 10-letni chłopiec, który spadł z wysokości.
Podhalańskie miejscowości, m.in. Ciche Górne czy Ratułów, znalazły się pod wodą. Po ulewie rwąca rzeka płynęła środkiem miejscowości, zalewając stojące przy drodze posiadłości i porywając pozostawione na zewnątrz rzeczy.
W stu procentach nigdzie się to nie udaje, ale Kraków szuka recepty na to, jak przynajmniej ograniczyć konsekwencje zarówno niedoboru, jak i nadmiaru wody.
Podtopione domostwa, zalane drogi i powalone na jezdnię drzewa. - W tym roku interweniowaliśmy ponad 15 tys. razy. W zeszłym roku zaledwie 8 tys. Mamy nadzieję, że zgodnie z prognozami, wrzesień będzie dla Małopolan spokojniejszy - mówi Piotr Filipek, komendant wojewódzki Państwowej Straży Pożarnej w Krakowie.
Mimo że interwencje strażaków ustały, to wciąż utrzymuje się wysoki poziom wód na Podhalu. Na Orawie podtopienia przeszkodziły kupcom i mieszkańcom Jabłonki w przeprowadzeniu cotygodniowego jarmarku.
Po ulewie, która wczesnym popołudniem przeszła nad Krakowem, zalane są niektóre ulice. Pasażerowie komunikacji miejskiej i kierowcy samochodów muszą się liczyć z utrudnieniami.
Coraz trudniejsza sytuacja hydrologiczna w Małopolsce. Przekroczone są stany alarmowe na Szreniawie i Białej. W powiecie krakowskim 1431 odbiorców nie ma prądu.
Ogłoszono 3 stopień zagrożenia hydrologicznego dla rzeki Biała i Raba - tam woda przekroczyła stany alarmowe. W Krakowie podnosi się poziom rzeki Serafa, ale na razie nie ma zagrożenia.
Droga krajowa nr 75 między Krakowem a Nowym Sączem zablokowana. Po kilkugodzinnych opadach deszczu wylała rzeka w Witowicach Dolnych. Na miejscu strażacy i policja udrażniają ruch.
Po zeszłotygodniowych ulewach kilkanaście budynków krakowskiej AGH zostało podtopionych, mówi się o wielomilionowych stratach. Zalało też Bibliotekę Jagiellońską, która pozostaje nieczynna. - Do odprowadzenia było ponad 500 m sześc. wody w ciągu godziny, kanalizacja tego nie wytrzyma - słyszymy na AGH.
Kierowcy przez cały weekend będą kierowani na objazdy, a na pasażerów kolei czekać będzie zastępcza komunikacja autobusowa.
Wodociągi Miasta Krakowa przygotowały mapę, która pokazuje, jak dużo wody minionej doby spadło na miasto.
Ulewne opady deszczu dały się we znaki budowniczym Trasy Łagiewnickiej. Rzeka Wilga zalała plac budowy. Inwestor będzie szacować, jak wpłynie to na postęp prac.
- Znów nie spałem w nocy, ale niestety domu i tak nie udało się obronić. Jesteśmy kompletnie zalani. Wody zdecydowanie więcej niż ostatnio - mówi mieszkaniec ulicy Seweryna Udzieli, gdzie po ulewnych deszczach po raz kolejny w krótkim czasie niedrożny przepust pod nasypem kolejowym nie poradził sobie z odprowadzaniem wody.
Po ulewnych opadach deszczu z podtopieniami zmaga się spora część Małopolski. Na terenie gmin Myślenice i Skawina ogłoszono alarmy przeciwpowodziowe. Woda zalała Zielonki i Wieliczkę. Wiele dróg w regionie jest nieprzejezdnych.
Od czwartku południową i południowo-wschodnią Polskę czekają intensywne deszcze i burze. IMGW ostrzega - możliwy nawet silny grad.
Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej ostrzega przez niebezpiecznymi zjawiskami pogodowymi w środę. Panujący upał przerwą burze, ulewny deszcz i grad.
"Wezbrane z powodu opadów deszczu wody Drwinki nie mogły przedostać się przez częściowo wyremontowany przez kolej przepust do odpływu" - ustalono na spotkaniu władz miasta Krakowa z przedstawicielami PKP i Wód Polskich. Dla mieszkańców ulicy Seweryna Udzieli to żadna nowość.
- Prewencyjnie ewakuowaliśmy wszystkie obozy harcerskie na terenie Małopolski. W samych Gorlicach była setka młodych. Noc na szczęście była spokojna. Teraz pomagamy w odpompowywaniu piwnic, usuwamy żwir z zalanych dróg i posesji - mówi Sebastian Woźniak z Wojewódzkiej Komendy Państwowej Straży Pożarnej w Krakowie.
Zalane domy, zniszczone drogi i znikające pod wodą samochody. Mieszkańcy południa Małopolski jeszcze długo będą podnosić się po ulewie, która nawiedziła ich w nocy z soboty na niedzielę.
Bardzo trudna sytuacja powodziowa w Małopolsce. Po nawałnicach, które przechodziły przez region przez cały dzień, zalane są budynki oraz drogi i mosty w powiatach myślenickim, tarnowskim i nowosądeckim. IMGW po godz. 22 podniosło stopień ostrzeżenia hydrologicznego, prognozując gwałtowne wzrosty stanów wody, przekroczenia stanów ostrzegawczych i alarmowych oraz podtopienia.
Od wczesnych godzin porannych trwa akcja ratunkowa przy ul. Seweryna Udzieli w Krakowie. Nocne oberwanie chmury zalało okoliczne posesje i bloki. - Wody było tyle, że samochody mogło zalać po dach - mówi jeden z mieszkańców.
Około 12 tysięcy mieszkańców z gmin Czchów i Gnojnik nie ma dostępu do wody pitnej - to jeden ze skutków nawałnicy, jaka w niedzielę przeszła nad Małopolską. - Na podtopionych drogach nadal zalega żwir, muł. Woda zerwała mostki, uszkodziła domy. Musieliśmy ewakuować trzy osoby - podsumowuje Sebastian Woźniak z małopolskiej straży pożarnej.
Gwałtowna burza z ulewnym deszczem, silnym wiatrem i gradem rozszalała się w piątek po południu w Krakowie. Spowodowała poważne problemy komunikacyjne w mieście.
158 razy wyjeżdżali strażacy w powiecie limanowskim, by walczyć ze skutkami ulewnego deszczu. W akcję zaangażowanych było około tysiąca osób. Nadal 60 domów jest odciętych od świata.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.