- Jeszcze nigdy nie zdarzyło się, by w kolejce do sań z Morskiego Oka do Palenicy Białczańskiej stało tyle osób. A pracuję w Tatrzańskim Parku Narodowym już kilka ładnych lat - mówi Edward Wlazło, komendant straży parku.
150 metrów - tyle liczyła kolejka uformowana przez turystów, którzy w sobotnie popołudnie liczyli na przejazd zaprzęgiem konnym z Morskiego Oka do Palenicy Białczańskiej. Ruchem kierował patrol straży TPN i służby terenowej. Mimo sprawnego działania funkcjonariuszy, ponad 200 osób było zmuszonych wrócić pieszo: nie wystarczyło już dla nich miejsca w saniach.
Cienka warstwa lodu na Morskim Oku zamiast odstraszać, wciąż przyciąga. Nie zważając na apele Tatrzańskiego Parku Narodowego turyści w wyścigu po idealne zdjęcie nie przestają wchodzić na lód, który w każdej chwili może się załamać.
Podwyżka cen za parkowanie na Palenicy Białczańskiej i wspólny bilet na bus i do Tatrzańskiego Parku Narodowego - takie pomysły na poradzenie sobie z paraliżem komunikacyjnym w drodze do Morskiego Oka mają busiarze i policja.
W Tatrach spadło kilkanaście centymetrów śniegu, TOPR nie zdążył jeszcze nawet ogłosić zagrożenia lawinowego, ale ratownicy już musieli ruszać na pomoc turyście, którego porwała lawina.
Tatrzański Park Narodowy apeluje do turystów, by nie wchodzili na cienką warstwę lodu pokrywającą powierzchnię Morskiego Oka.
Z powodu porywistego halnego zamknięta została droga do Morskiego Oka w Tatrach. Strażacy odnotowali 28 zdarzeń związanych z usuwaniem drzew na Podhalu. TPN przestał pobierać opłaty ze wejście na teren parku. Pracownicy TPN ostrzegają, że turyści wchodzą na własną odpowiedzialność.- Przyszła jesień, to duje - mówią górale.
Deszcz, a potem śnieg i słońce - w Tatry zawitała jesień. Zobacz zdjęcia z Morskiego Oka i okolic.
Do niecodziennego zdarzenia doszło w piątkowy wieczór w Tatrach. Drogą do Morskiego Oka jechała śmieciarka: kierowca poruszał się z niedozwoloną prędkością i trąbił na turystów. Jak się też później okazało, nielegalnie przewoził czwórkę Ukraińców.
Zapytaliśmy turystów, czy fiakrzy powożący fasiągami do Morskiego Oka powinni wydawać paragony. - Pieniądze daje się tu do ręki. Jesteśmy siódmy dzień i nawet w busie żadnego biletu nie dostałyśmy - mówią turystki z woj. lubuskiego, spędzające urlop na Podhalu.
Wyjadająca resztki jedzenia z miejskiego kosza na śmieci łania - na taką niecodzienną sytuację mogli w poniedziałek natknąć się turyści w Zakopanem. Dzikie zwierzę zwabione do miasta posilało się na przystanku autobusowym.
Szczyt sezonu w Tatrach. W poniedziałek już o godz. 11 parking na Palenicy Białczańskiej prowadzący do Morskiego Oka był zapełniony. - Jeśli masz możliwość, korzystaj z transportu zbiorowego - radzi Tatrzański Park Narodowy.
Już ok. godz. 8 parkingi w okolicy Łysej Polany były pełne. Ze względu na bezpieczeństwo turystów Tatrzański Park Narodowy zdecydował się na zamknięcie wjazdu dla kolejnych pojazdów.
Początek sierpnia to szczyt sezonu turystycznego w górach, a przez to wzmożony ruch na drogach Podhala. Na wszystkich drogach prowadzących do Zakopanego prowadzone są prace remontowe lub budowlane. Na dodatek dwie boczne drogi zostały zamknięte. Te utrudnienia spowodowały olbrzymie korki oraz zdenerwowanie kierowców.
Po chłodnym i deszczowym lipcu sierpień rozpoczął się od upałów. Na najpopularniejszych szlakach panuje ogromny ruch. Korkują się też drogi, m.in. do Morskiego Oka.
Według wstępnych szacunków Tatrzańskiego Parku Narodowego straty spowodowane przez ostatnie intensywne opady deszczu wyniosły ponad 3 miliony złotych. Ulewy spowodowały zerwanie mostków i zniszczenia szlaków - największe szkody są na szlaku z Wodogrzmotów Mickiewicza do Doliny Pięciu Stawów Polskich. Na części tras trwają już prace remontowe.
Nagranie jelenia, który przechadza się wśród turystów nad Morskim Okiem, robi furorę w mediach społecznościowych. Jednak przyrodnicy są sceptyczni. - To nie jest naturalne zachowanie - mówi Jan Krzeptowski-Sabała z Tatrzańskiego Parku Narodowego. Okazuje się, że to uciekinier ze Słowacji.
W Boże Ciało nie będą jeździć wozy konne na drodze z Palenicy Białczańskiej do Morskiego Oka - informuje Tatrzański Park Narodowy. Nie będą jeździć także dorożki w Dolinie Chochołowskiej i Kościeliskiej oraz kolejka "Rakoń" w Dolinie Chochołowskiej.
W niedzielę około godziny 16 turysta natknął się w okolicy Morskiego Oka w Tatrach na ludzkie szczątki. Według policji z dokumentów wynika, że mógł to być obywatel Malezji.
Długi majowy weekend w Tatrach. Tatrzański Park Narodowy spodziewa się podczas majówki wielu gości. Od niedzieli do wtorku zostanie uruchomiony dodatkowy parking dla turystów, którzy wybierają się do Morskiego Oka. Będzie można też kupić e-bilet wstępu.
W Palenicy Białczańskiej spłoszył się koń, który ciągnął fasiąg do Morskiego Oka. Jeden z pasażerów wypadł z wozu. Z uszkodzoną ręką trafił do szpitala.
Do nieszczęśliwego wypadku doszło we wtorek koło południa w garażu budynku starej Straży Granicznej na Łysej Polanie, gdzie stacjonował wóz hybrydowy. Był testowany na trasie do Morskiego Oka.
Turyści tłumnie wchodzą na zamarzniętą taflę Morskiego Oka, by robić sobie selfie, a nowożeńcy urządzają sesje ślubne. Czy to bezpieczne?
Saniami do Morskiego Oka? Chętnych nie brakuje, choć są tacy, co wolą iść piechotą. W tle dyskusji nad pracą koni wśród turystów padają pomysły, by uruchomić kolejkę wąskotorową albo zamienić zwierzęta na meleksy.
Od kilku dni działacze Fundacji VIVA, a wraz z nimi internauci, poszukiwali turystów, którzy pomagali niepełnosprawnemu koledze dojechać do Morskiego Oka. Młodzi bohaterowie to uczniowie z Jeleniej Góry, którzy czynnie angażują się w ograniczenie konnego transportu w Tatrach.
Fundacja VIVA poszukuje grupy turystów - bohaterów zdjęcia, na którym widać, jak pomagają swojemu niepełnosprawnemu znajomemu dostać się do Morskiego Oka. - Chcielibyśmy poznać ich historię, motywacje i przekazać im drobne upominki - piszą działacze fundacji na Facebooku.
Po kilkunastu dniach odwilży na Podhale powrócił mróz, co znacznie utrudnia poruszanie się nie tylko po ulicach, ale i w górach. Mimo przenikliwego zimna, gęstych chmur i mgły w Tatry wyruszyło w sobotę wiele osób. Doszło do kilku groźnych wypadków.
Z zamieszania, jakie wywołał swoją wyprawą na wózku do Morskiego Oka pięcioletni Arek, nie do końca zdaje sobie jeszcze sprawę. Ale jeśli będzie trzeba, mama i tata przypomną mu, jak wiele serc poruszył.
W niedzielę w całej Polsce zabrzmią dźwięki 26. finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Do orkiestrowego grania przyłącza się także 5-letni Arek z Krakowa. Do wylicytowania jest spacer z nim i jego rodzicami do Morskiego Oka.
Oblodzony asfalt, szybko zapadający zmrok, albo - o zgrozo - niekursujące fasiongi - spacer do Morskiego Oka przerósł już tej zimy możliwości niejednego turysty. Gdy niektórzy bili się o możliwość dojechania konnym zaprzęgiem do schroniska, trasę tę na wózku inwalidzkim pokonał 5-letni Arek z Krakowa.
W święta na trasie do Morskiego Oka przewrócił się koń. Woźnica nie poinformował o wypadku. TPN zawiesił mu licencję do czasu wyjaśnienia sprawy. Rozważa też, czy w święta Bożego Narodzenia nie zawiesić konnych zaprzęgów kursujących nad największe jezioro w Tatrach.
W święta na trasie do Morskiego Oka przewrócił się koń. Woźnica nie poinformował o wypadku. TPN zawiesił mu licencję do czasu wyjaśnienia sprawy.
Blisko pół setki turystów trzeba było po zmroku sprowadzać znad Morskiego Oka, do którego prowadzi dziewięciokilometrowy asfaltowy trakt, gdy utknęli w drugi dzień świąt Bożego Narodzenia. Identyczna sytuacja zdarzyła się niemal rok wcześniej. Wtedy dzień przed sylwestrem, gdy zapadł zmierzch, nad tym największym tatrzańskim jeziorem nie potrafiło sobie poradzić 80 osób, w tym 22 dzieci.
W sobotę już o godz. 13 około 300 osób czekało w kolejce do sań przewożących turystów z Włosienicy na Palenicę Białczańską. Wiadomo było, że nie wszystkim uda się do sań dostać. Wybuchła awantura, wielu turystów było pijanych.
Drzewo przygniotło mężczyznę na szlaku do Morskiego Oka. Do wypadku doszło w rejonie Palenicy Białczańskiej.
Dziewięciu milionów złotych czynszu domaga się TPN od prowadzących schronisko nad Morskim Okiem. - Upominamy się o grunty należące do TPN - mówi "Wyborczej" Szymon Ziobrowski, dyrektor parku.
Dwóch turystów twierdzi, że nie zostali po zmroku wpuszczeni do schroniska nad Morskim Okiem. Byłby to bodaj pierwszy taki przypadek w historii Tatrzańskiego Parku Narodowego. Takiej wersji zdarzeń zaprzecza jednak obsługa schroniska, a także inne osoby obecne wtedy w górach.
Morskie Oko, Kasprowy Wierch, Myślenickie Turnie, Tatry słowackie w jesiennych barwach.
244 000 złotych - na tyle wycenili szkody z racji naruszenia swojego imienia furmani z Morskiego Oka, oskarżając obrońców koni o szkalowanie. Po dwóch latach sąd w Nowym Sączu oddalił ich pozew.
Cztery schroniska zarządzane przez PTTK chce przejąć Tatrzański Park Narodowy. - Badamy, czy są one postawione na gruntach należących do TPN - mówi "Wyborczej" Szymon Ziobrowski, dyrektor TPN.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.