Po przeszło czterech miesiącach kilkudziesięciosobowa grupa studencka, zrzeszona pod nazwą "Akademia dla Palestyny", podpisała porozumienie z rektorem Uniwersytetu Jagiellońskiego i kończy strajk okupacyjny. W zamian rektor UJ obiecał m.in. unikać współpracy z Izraelem w tych dziedzinach badań, które mogą zostać wykorzystane do rozwoju potencjału militarnego lub praktyk łamiących prawa człowieka.
Trwa czwarty miesiąc strajku okupacyjnego w budynku Collegium Broscianium UJ. "Akademia dla Palestyny" jest przygotowana, żeby kontynuować go nawet po rozpoczęciu roku akademickiego. "Terminem zakończenia strajku jest całkowite spełnienie naszych postulatów" - zapowiada.
- Policja zapytała nas, jak długo zamierzamy siedzieć przykuci do bram Collegium Novum. Odpowiedzieliśmy: Tak długo, aż Palestyna nie będzie wolna - mówi Mars, student Uniwersytetu Jagiellońskiego, który wraz z pięcioma innymi osobami przypiął się kajdankami do głównego budynku UJ.
Rozłożyli namioty na cześć zbombardowanych uniwersytetów, przynieśli karimaty, powołali Uniwersytet Palestyński, by uczyć się o kulturze Palestyny. Kilkunastoosobowa grupa studentów okupuje jeden z budynków Uniwersytetu Jagiellońskiego w centrum Krakowa i chce, by rektor publicznie potępił Izrael za zbrodnie w Strefie Gazy.
Studenci wręczyli rektorowi UJ apel, pod którym podpisało się niemal trzy tysiące studentów i wykładowców uczelni. Domagają się m.in. natychmiastowego zerwania współpracy UJ z izraelskimi uniwersytetami, ośrodkami badawczymi, organizacjami i firmami. - Brak działań uznajemy za równoznaczny z milczącą zgodą na popełnianie zbrodni przeciwko ludzkości - słyszę od studentów, którzy w środę zebrali się na Plantach.
Tysiące Żydów z różnych stron świata przejdzie w poniedziałek w tradycyjnym Marszu Żywych przez teren byłego niemieckiego, nazistowskiego obozu Auschwitz-Birkenau. Towarzyszą im młodzi Polacy. W tym roku, ze względu na wojnę izraelsko-palestyńską, uroczystościom towarzyszą szczególne środki ostrożności.
Kilkadziesiąt osób protestowało w czwartek po południu (11.04) przed krakowskim Muzeum Sztuki Współczesnej MOCAK domagając się odwołania wystawy prac izraelskiego artysty. Wchodzący na wernisaż musieli przejść pod transparentem "Przejdź tędy, jak popierasz ludobójstwo", wśród okrzyków: "hańba".
Grupa "Kraków dla Palestyny" domaga się od Muzeum Sztuki Współczesnej w Krakowie MOCAK odwołania wernisażu oraz wystawy prac izraelskiego artysty. Skierowali list otwarty, zapowiadają protest. Muzeum wydało oświadczenie.
W sobotę na krakowskim Rynku Głównym odbyła się propalestyńska manifestacja. Jej uczestnicy sprzeciwiali się wojnie prowadzonej w Gazie, oskarżali Izrael i USA. Protest kontynuowali przed konsulatem amerykańskim.
W sobotę (4 listopada) wieczorem na krakowskim Rynku Głównym odbyło się ciche zgromadzenie w geście solidarności z Palestyną. Uczestnicy manifestacji, ubrani na czarno, zapalili znicze i świeczki.
"Wolna Palestyna", "Stop okupacji, stop apartheidowi", "Stop genocide in Gaza", "Zachód odwraca oczy" - takie m.in. hasła pojawiły się na sobotniej, propalestyńskiej manifestacji w Krakowie.
Kilkaset osób protestowało (13.10) przeciwko atakom Izraela na Strefę Gazy. Większość naszych rozmówców przekonywała, że okrucieństwa Hamasu to manipulacje mediów i propagandy amerykańskiej.
- Można było zorganizować protest w środę, czwartek, sobotę. Ale Palestyńczycy zdecydowali, żeby ogłosić demonstrację w piątek wieczorem, w szabat. I to w Światowy Dzień Dżihadu - uważa Michał Zajda z Towarzystwa Społeczno-Kulturalnego Żydów w Krakowie.
Na krakowskim Rynku odbyła się manifestacja zorganizowana przez Stowarzyszenie Społeczno-Kulturalne Palestyńczyków Polskich. Doszło do niej z okazji 74. rocznicy "Katastrofy" (Nakba), jak Palestyńczycy nazywają dzień utworzenia Izraela. Wspominano śmierć przed trzech dni Shireen Abu Akleh, dziennikarki Al-Dżaziry.
Kilkadziesiąt osób demonstrowało w czwartkowe popołudnie solidarność z Palestyną i protestowało przeciwko działaniom Izraela
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.