Od niedzieli w skrajnie trudnych warunkach trwała wyprawa ratunkowa TOPR. Ratownicy starali się dotrzeć do taterników, którzy utknęli w rejonie Mięguszowieckiego Wielkiego Szczytu. Kolejni utknęli na Przełęczy Liliowe.
Matka niosła na rękach roczne dziecko. Drogę w głębokim śniegu torował im ważący 150 kg mężczyzna, który w końcu opadł z sił.
W Tatrach i na Podhalu wciąż pada śnieg, z godziny na godzinę sytuacja w górach pogarsza się. W czwartek wieczorem TOPR ogłosił czwarty - najwyższy możliwy w Tatrach - stopień zagrożenia lawinowego. TPN zamknął m.in. drogę do Morskiego Oka.
Ciała dwóch polskich taterników wydobyli słowaccy ratownicy Horskiej Zachranej Slużby z lawiniska w rejonie Sławkowskiego Szczytu.
Do wypadku lawinowego doszło 10 stycznia na jednej z tras freeride'owych na Chopoku w Niskich Tatrach na Słowacji. 36-letni polski narciarz został porwany przez lawinę podczas zjazdu na terenie przeznaczonym dla narciarzy freeride'owych.
Podczas zakończonego weekendu ratownicy TOPR udzielili pomocy 13 osobom. Pomogli m.in. taternikowi, który odpadł od ściany oraz turystom, którzy nie byli w stanie poradzić sobie z powrotem z Czerwonych Wierchów oraz z Rakonia.
Kobieta po około 500-metrowym upadku w śnieżno-skalnym terenie doznała wielonarządowych obrażeń. Schodząc ze Świnicy, potknęła się. Jak się okazuje, była do zimowej wspinaczki dobrze przygotowana.
Słowaccy górscy ratownicy podali statystyki wypadków za ubiegły rok, który niestety pod tym względem był rekordowy. Po słowackiej stronie Tatr zginęły 23 osoby, w tym Polacy.
Narciarz z Polski, zjeżdżając z Chopoka, utknął w ciemnościach i mgle. W dodatku doznał kontuzji nogi. Po chwili dołączyli do niego trzej narciarze z Ukrainy. Pomogli im ratownicy HZS.
Rośnie bilans ofiar śmiertelnych sobotnich lawin w Tatrach. Po słowackiej stronie w lawinie, która zeszła z Czerwonej Ławki, zginęły dwie osoby. Wcześniej w polskiej części Tatr zginął 19-latek.
Śnieg, lawiny, samotne wędrówki i skoki ciśnienia podczas silnego wiatru - to główne przyczyny aż 12 październikowych tragedii w Tatrach. W tym miesięcu jeszcze nigdy wcześniej nie zanotowano tylu ofiar w całej historii tatrzańskiej turystyki.
Policyjne Archiwum X prowadzi dwie sprawy dotyczące turystów w Tatrach, starając się wyjaśnić dokładne przyczyny ich śmierci lub zaginięć. Są też szczątki osób, których tożsamości przez lata nie udało się ustalić.
Chłopiec miał sam wybrać się na Siwy Wierch na Słowacji. Rodzice zaalarmowali ratowników po tym, gdy 16-latek nie wrócił do domu po zmroku.
Słowaccy ratownicy górscy w sobotę 22 października rozpoczęli poszukiwania w Tatrach Bielskich, gdzie wtedy zaginął 53-letni turysta z Polski. Opublikowali jego wizerunek.
We wtorek rano słowaccy ratownicy HZS wznowili poszukiwania w Tatrach Bielskich polskiego turysty. Mężczyzna zaginął w sobotę, 22 października.
Czarny piątek w Tatrach. Po słowackiej stronie doszło do dwóch wypadków śmiertelnych. Wcześniej w polskich Tatrach zginął też turysta, spadając z Orlej Perci.
38-letni Słowak z poważnymi obrażeniami został przewieziony do szpitala. Niedźwiedź zaatakował go w sumie trzy razy. Najpierw poranił jego twarz i głowę. Potem podchodził do leżącego mężczyzny jeszcze dwa razy, gryzł go po rękach, nogach i tułowiu.
71-letni turysta doznał poważnych obrażeń głowy i - prawdopodobnie - wielu obrażeń wewnętrznych podczas 300-metrowego upadku. Na pomoc ruszyli śmigłowcem ratownicy HZS.
Tragedia w Tatrach. W środę 21 września w Słowackich Tatrach zginęła dwójka Polaków. Zostali porwani przez lawinę. Śmiertelnego wypadku w lawinie we wrześniu nie odnotowano dotąd w historii Tatr. Słowaccy ratownicy przeanalizowali i opisali przyczyny wypadku w Dolinie Sławkowskiej.
Słowaccy ratownicy górscy poinformowali o śmierci małżeństwa Polaków w lawinie śnieżnej w Tatrach.
Od rana ratownicy polscy z TOPR i słowaccy z HZS pomagali czeskim turystom, którzy utknęli w rejonie Zadniego Gerlacha
Poszukiwania w rejonie Rysów trwały od sobotniego wieczoru. Zaginionego turysty z Polski szukali słowaccy ratownicy z HZS i TOPR-owcy. Mężczyzna odnalazł się w poniedziałek - w swoim mieszkaniu w Krakowie.
Słowaccy ratownicy z Horskiej Zachrannej Służby (HZS) oraz TOPR-owcy poszukują 57-letniego turysty z Polski, który w sobotę wybrał się na Rysy. O zaginięciu poinformował jego kolega.
Do tragedii doszło w Małej Fatrze 1 września po południu. 60-letni polski turysta nagle stracił przytomność podczas schodzenia z przełęczy Pod Tanecnicou na szlaku prowadzącym na Mały Rozsutec (1343 m n.p.m.).
Strażnicy słowackiego Tatrzańskiego Parku Narodowego (TANAP) z ratownikami górskimi (HZS) kontrolują turystów wybierających się na szlaki, którymi można poruszać się tylko w towarzystwie licencjonowanego przewodnika.
W mediach społecznościowych krąży zdjęcie z miejsca upadku mężczyzny. Ślady krwi widać na obszarze kilku metrów.
42-letni turysta z Polski, który wędrował po słowackiej stronie Tatr z dwójką dzieci, był tak wyczerpany i odwodniony, że nie był w stanie kontynuować wycieczki. Z pomocą pospieszyli słowaccy ratownicy.
Troje polskich wspinaczy utknęło w sobotni wieczór na południowej ścianie Kieżmarskiego Szczytu w Tatrach. Pomocy ze strony ratowników słowackiej HZS doczekali się w niedzielny poranek.
Do wypadku doszło w trakcie wspinaczki na Trzy Kopy w Tatrach Zachodnich. Mężczyzna doznał wielu obrażeń, został przetransportowany śmigłowcem do szpitala.
Ratownicy Horskiej Zachrannej Sluzby na początku wakacji podsumowali ostatnie miesiące. Od początku roku do połowy czerwca HZS przeprowadziła łącznie 1847 akcji, doszło w tym czasie do 22 wypadków śmiertelnych. Słowacy przypominają wszystkim wybierającym się w góry o specjalnej aplikacji.
"Uwaga: po piątkowej lawinie kamiennej z północnej ściany Małego Kieżmarku stale spadają luźne kamienie" - ostrzegają słowaccy ratownicy górscy. I odradzają turystom wycieczki w tym rejonie.
We wtorek rano odnaleziono ciało polskiego turysty, który zaginął w rejonie Banikowskiego Kotła. 24-latek w niedzielę wybrał się na wycieczkę w słowackie Tatry Zachodnie.
Do godz. 3 trwała akcja ratunkowa słowackich ratowników, którzy ruszyli na pomoc kobiecie z uszkodzoną nogą w rejonie Doliny Złomisk.
Ratownicy HZS odnaleźli w Tatrach Zachodnich zwłoki polskiego turysty. Mężczyzna był poszukiwany od 13 stycznia.
Turyści w wieku 20 i 28 lat, schodząc w niedzielę wieczorem z przełęczy Czerwonej Ławki, zgubili szlak. Nie mogąc już kontynuować wycieczki, poprosili ratowników z HZS (odpowiednik polskiego TOPR) o pomoc.
Według ratowników Horskiej Zachrannej Służby mężczyzna wspinał się w Tatrach z grupą znajomych. Po zdobyciu Łomnicy wszyscy oprócz niego postanowili zjechać kolejką linową. 39-latek schodził samotnie.
1 maja po południu ratownicy HZS służący w Pieninach zostali poproszeni o pomoc siedmioletniemu chłopcu z Polski, który podczas jazdy na rowerze wpadł do Dunajca.
Podczas jazdy na nartach z Chopoka 36-letni słowacki skialpinista nie zauważył napiętej liny, asekurującej pracę ratraka w rejonie Priehyby. Jadący z dużą prędkością narciarz uderzył w linę w okolicy szyi.
Kobieta znajdowała się na wysokości ponad 1200 m n.p.m. Była wyczerpana, nie była w stanie kontynuować wędrówki.
Ratownicy Horskiej Zachrannej Slużby wyruszyli na pomoc polskim taternikom, którzy utknęli w żlebie pomiędzy Litworowym i Lawinowym Szczytem.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.