W podsumowaniu sezonu letniego w górach, słowaccy ratownicy przyznają, że nie udało się wyjaśnić zagadki zaginięcia polskiego turysty w Tatrach Wysokich. Dodają, że to nie turyści z Polski najczęściej wołali o pomoc w słowackich górach.
Był po pracy, jechał hulajnogą wzdłuż Wisły, zobaczył tonące dziecko i rzucił się na pomoc. Kilka lat wcześniej przyjmował poród na koncercie w Krynicy. Nazywa się Jonasz Waśko i jest pielęgniarzem w krakowskim szpitalu.
42-letni turysta z Polski, który wędrował po słowackiej stronie Tatr z dwójką dzieci, był tak wyczerpany i odwodniony, że nie był w stanie kontynuować wycieczki. Z pomocą pospieszyli słowaccy ratownicy.
Dron ratunkowy TOPR, który w ostatni weekend niósł pomoc turystom na Kopie Kondrackiej, zaginął w akcji. Ratownicy wyruszyli na jego poszukiwania.
Z internetowego sklepu Google usunęło aplikację "Ratunek", która w razie wypadku pomagała automatycznie połączyć się z ratownikami górskimi lub wodnymi. - Aplikacja nie spełnia wymogów bezpieczeństwa - twierdzi Google. Twórcy aplikacji zapowiadają opublikowanie nowej wersji.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.