Sędzię Beatę Morawiec, byłą prezes Sądu Okręgowego w Krakowie, za czasów PiS inwigilowano przy pomocy systemu Pegasus - dowiedziała się "Wyborcza". To pierwsza ujawniona sędzia, którą w nielegalny sposób tropiono tym oprogramowaniem.
Politycy Prawa i Sprawiedliwości przyzwyczaili nas przez ostatnie 8 lat swoich rządów, że przestrzeganie reguł praworządności nie należy do ich priorytetów, a narzędzia, które dane są do ścigania przestępstw potrafią wykorzystać w sposób nader twórczy. Sprawa Pegasusa i inwigilowania przy jego pomocy polityków opozycji (np. posła PO Krzysztofa Brejzy), czy niewygodnych dla władzy prokuratorów (np. Ewy Wrzosek) - to tylko przykłady, choć wyjątkowo drastyczne i niepokojące. I wydawałoby się, że w tej kwestii rządy Zjednoczonej Prawicy nie są już w stanie szczególnie nas zaskoczyć. Nic bardziej mylnego.
Prokuratura za czasów PiS inwigilowała sędzię, która uniewinniła lekarzy leczących ojca Zbigniewa Ziobry. Już wiadomo, że nie tylko ją. Inwigilowano również innych sędziów z jej wydziału, jej krewnych, a nawet znajomych. Sprawdzano billingi i miejsca pobytu tylko dlatego, że ich nazwiska były w kontaktach w jej telefonie.
Spektakl, którego dramaturgami będą widzowie. Ich głosowanie wpłynie na to, co wydarzy się na scenie. Wystarczy, że wyciągną telefon. Premiera sztuki "1984: Ministerstwo Miłości" w reżyserii Katarzyny Minkowskiej 3 marca w Teatrze Ludowym.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.