Powraca temat zwierząt, pracujących na najpopularniejszym tatrzańskim szlaku. Dyskusję wywołała zwolenniczka transportu konnego do Morskiego Oka. Opublikowała film, w którym sama ciągnie wóz.
Fundacja Viva! w Sądzie Rejonowym w Zakopanem złożyła subsydiarny akt oskarżenia ws. znęcania się nad końmi z Morskiego Oka. Jednocześnie aktywiści domagają się przekazania tej sprawy do rozpatrzenia innemu sądowi, wskazując na znajomości pracowników TPN z zakopiańskimi sędziami.
W Tatrach doszło do kolejnego wypadku konia. Podczas pracy przewrócił się koń pracujący w Dolinie Chochołowskiej. Jak podaje Fundacja Viva, po jakimś czasie zwierzę wstało i dorożkarz znów zaprzągł je do powozu i kontynuował kurs.
Domy adopcyjne zaczynają oddawać fundacjom konie, a firmy wycofują wsparcie finansowe - alarmuje Fundacja Viva!, utrzymująca w swoich stajniach kilkadziesiąt uratowanych koni. Kończą się zapasy siana, leków i suplementów dla chorych i starych zwierząt, a na zakup kolejnych fundacja nie ma środków.
Furmani z Morskiego Oka zostali skazani na karę grzywny za znęcanie się nad zwierzętami. Fundacja Viva! - oskarżyciel posiłkowy w procesie - domagała się kary ograniczenia wolności i zapowiada apelację.
Po interwencji "Wyborczej" magistrat wydał zakaz postoju dorożek na Rynku Głównym podczas obecnych upałów. Obrońcy praw zwierząt z fundacji "Viva!" chcą, by Jacek Majchrowski w ogóle zakazał pracy koni, kiedy temperatura jest wyższa niż 25 stopni Celsjusza.
Do przewrócenia się konia podczas kuligu doszło w Zakopanem. - Konie ciągnęły sanie pełne ludzi po błocie zamiast po śniegu. To oburzające i niedopuszczalne z punktu widzenia przepisów Ustawy o ochronie zwierząt - mówi Anna Plaszczyk z Fundacji Viva!
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.