Krakowscy radni zdecydowali: zabiegi in vitro będą mieć dofinansowanie z miejskiej kasy. Jeśli uchwały nie zawetuje wojewoda małopolski, dzięki programowi w Krakowie może urodzić się nawet 150 dzieci rocznie.
W środę radni będą rozmawiać o tym, czy in vitro będzie dotowane z budżetu Krakowa. Projekt zakłada wsparcie finansowe dla nawet 1200 par.
Prawie 6 mln zł może wydać Kraków na finansowanie in vitro z budżetu miasta. Jeśli radni i wojewoda nie zablokują gminnego programu leczenia niepłodności, w najbliższych dwóch latach będzie mogło skorzystać z niego nawet 1,2 tys. par.
Mimo upływających lat i starań nie mają dzieci. Niepłodność dotyka już 15 proc. par, ale nie musi oznaczać, że nie zostaną rodzicami.
Po tym, jak wojewoda Piotr Ćwik (PiS) unieważnił projekt dofinansowywania in vitro z miejskiej kasy, radni PO i Nowoczesnej nie składają broni.
"Rada Miasta źle rozpoznała potrzeby zdrowotne mieszkańców miasta" - uznał wojewoda Piotr Ćwik i unieważnił uchwałę krakowskich radnych o in vitro. To trzecia próba zablokowania przez wojewodę przepisów umożliwiających finansowanie in vitro z budżetu miasta. Sprawa trafi do sądu.
- Jestem zdecydowanym przeciwnikiem finansowania zabiegów in vitro z publicznych pieniędzy - skomentował w czwartek podjętą dzień wcześniej decyzję krakowskich radnych o opłaceniu takich zabiegów wicepremier Jarosław Gowin. Krzysztof Mazur, kandydat PiS do Senatu, nie ma natomiast wątpliwości, że uchwała zostanie uchylona przed wojewodę małopolskiego.
Po dwóch latach sporów krakowscy radni dali zielone światło dla finansowania zabiegów in vitro z budżetu miasta. Program ma ruszyć już w październiku - chyba że uchwałę uchyli wojewoda małopolski.
Po dwóch latach głośnych dyskusji i ostrych światopoglądowych sporów, miejscy radni zagłosowali za projektem finansowania programu in vitro z budżetu Krakowa. Pilotaż ma wejść w życie już w październiku - chyba że wcześniej uchwałę zawetuje biuro wojewody.
"Co robi z dziećmi in vitro? Mrozi w beczkach, porzuca chore, zabija po wykryciu wad" - krwawy transparent o takiej treści stanął przed budynkiem Urzędu Miasta Krakowa. Podczas środowej sesji radni zdecydują, czy program leczenia niepłodności będzie finansowany z miejskiej kasy.
Wybory parlamentarne 2019. - Partia rządząca mówi kobietom: macie rodzić dzieci. Ale matki skazuje na poród w fatalnych warunkach, uzależniając np. podanie znieczulenia od lekarskiego widzimisię. Potrzebujemy świeckiego państwa i polityki zdrowotnej oderwanej od wszelkiej ideologii - apelują polityczki walczące o mandat do Sejmu z krakowskiej listy Lewicy.
Projekt uchwały w sprawie przyjęcia pilotażowego programu finansowania zabiegów in vitro zakłada, że w ciągu roku skorzysta z niego około stu par. Dzięki temu na świat może przyjść 26 nowych krakowian.
Krakowski sąd administracyjny odrzucił skargę prokuratury, która nie chciała zgodzić się na uznanie brytyjskiego aktu urodzenia z dwiema kobietami jako rodzicami dziecka.
Krakowska prokuratura nie chce zgodzić się, by w akcie urodzenia dziecka znalazł się wpis, że rodzicami są dwie kobiety. Twierdzi, że zgodnie z polskim porządkiem prawnym mogą być nimi tylko kobieta i mężczyzna. Sprawa jest w sądzie.
Na początku marca krakowscy radni zdecydują, czy miasto będzie finansować zabiegi in vitro. Projekt uchwały kończą właśnie pisać radni Nowoczesnej. Policzyliśmy poparcie dla tego pomysłu i wychodzi, że tym razem może się udać.
"Bóg się rodzi, Moc truchleje", czyli Święta!... Okazuje się, że MOC wcale nie truchleje; co więcej, MOC wie coraz lepiej oraz pewniej i Panu Bogu nic do tego, co MOC mniema lub nie mniema o całokształcie zjawisk wszelkich.
Bezskutecznie staracie się o dziecko. Chcecie zacząć leczenie, ale nie wiecie, na czym ono dokładnie polega.
Leczenia niepłodności metodą in vitro potrzebuje w Polsce nawet 25 tys. par. Jesteśmy jednym z ostatnich krajów w Europie, gdzie pozaustrojowe zapłodnienie wciąż nie jest refundowane.
Na nic zdały się próby radnych miejskich, którzy nie chcieli dopuścić do refundacji procedury in vitro w Krakowie. Pomysł wraca w wojewódzkim budżecie obywatelskim. Mieszkańcy mogą głosować w najbliższych tygodniach.
"Politycy, czy słyszycie? Dzieci w Polsce tracą życie" oraz "Inka woła do nas z nieba, zachowajcie się jak trzeba" - skandowali uczestnicy "Marszu dla Życia i Rodziny", który w niedzielę przeszedł ulicami Krakowa.
Kiedy radni powiedzieli "nie" projektowi dofinansowania in vitro, inicjatorzy projektu postanowili oddać głos samym mieszkańcom i zgłosili go jako propozycję do Budżetu Obywatelskiego. Projektu jednak na liście zadań nie będzie. Dlaczego?
Czy wiecie, że rodzice decydujący się na zabieg in vitro, jak również naukowcy i obywatele, którzy tę metodę leczenia niepłodności uznają za dopuszczalną, podobni są do nazistów, selekcjonujących ludzi w czasie II wojny światowej?
Nie będzie finansowania in vitro z budżetu Krakowa. W głosowaniu przepadł obywatelski projekt, pod którym podpisało się 5 tys. osób.
Po wielu próbach i bojach doszło wreszcie do dyskusji nad finansowaniem przez Kraków zabiegów in vitro mieszkańcom bezskutecznie starającym się o dziecko. - To niegodziwa metoda - mówi Jan Franczyk z Prawa i Sprawiedliwości.
Wielkie było zaskoczenie, gdy na środowej sesji to PiS wprowadziło pod obrady obywatelski projekt "In vitro dla krakowian". - Chcieli wykorzystać nieobecność niektórych z nas i projekt odrzucić - komentowali radni PO i Nowoczesnej. Ostatecznie dyskusję przełożono na maj.
"In vitro dla krakowian/ek" powinno zostać wprowadzone pod głosowanie radnych jeszcze w tym miesiącu. Wszystko wskazuje jednak na to, że na zaplanowanej na 25 kwietnia sesji rady miasta o projekcie znów nikt nie wspomni. - "To hańba!", "Jesteście w pracy - macie ją dzięki nam" - słychać było podczas happeningu zorganizowanego we wtorek pod magistratem.
Projekt obywatelski dotyczący współfinansowania in vitro z krakowskiego budżetu po raz kolejny został zdjęty z punktu obrad rady miasta. Mimo że zgodnie ze statutem powinien być poddany pod głosowanie jeszcze w tym miesiącu.
Komisja Główna rady miasta po raz kolejny odrzuciła wprowadzenie do porządku obrad obywatelskiego projektu in vitro dla krakowian. Przychylni mu radni zapowiadają kolejną próbę wprowadzenia go na sesję w trybie nagłym, a jeśli się nie uda - sesję nadzwyczajną.
"Jeśli Pani prywatne przekonania nie pozwalają Pani sprawować funkcji publicznej w formalnie wciąż świeckim państwie, to proszę zrzec się mandatu oraz wynagrodzenia płaconego z kieszeni podatnika" - piszą krakowskie aktywistki. Spływające do Marty Pateny listy otwarte to efekt jej środowego stanowiska w sprawie głosowania nad częściową refundacją in vitro. Radna wstrzymała się od głosu, uznając, że "to nie jest dobry temat na Wielki Tydzień".
Nie 29 marca, jak wcześniej zapowiadano, ale dopiero 9 kwietnia po raz pierwszy zbierze się komisja ds. zbadania wprowadzonych przez ZIKiT zmian w organizacji ruchu. Radni przełożyli posiedzenie "w związku z przedświątecznym czasem".
Aby projekt o dofinansowanie in vitro wszedł pod obrady radnych, potrzebny był jeden głos więcej. Zabrakło wsparcia radnej Marty Pateny. Dlaczego? Bo jak twierdzi, Wielki Tydzień to nie jest dobry moment na rozmowy o in vitro.
Choć krakowianie zebrali ponad 5 tysięcy podpisów pod projektem ws. dofinansowania in vitro, nie trafi on w tę środę pod obrady radnych. PiS zasugerował, że podpisy trzeba jeszcze raz zweryfikować.
Kolejne dwa tysiące podpisów pod obywatelskim projektem uchwały "In vitro dla krakowian"! W środę kobiety, które zaangażowały się w jego ratowanie, złożą je w radzie miasta.
Nieprawidłowy PESEL lub nie krakowski adres zameldowania - to właśnie te błędy wykryte w blisko połowie z 4500 podpisów złożonych pod obywatelskim projektem ustawy "In vitro dla krakowian" spowodowały, że uchwała prawdopodobnie nie trafi pod głosowanie radnych. Do zgłoszenia projektu wciąż brakuje 1800 podpisów.
Cztery tysiące podpisów pod projektem zobowiązuje radnych do ponownego zajęcia się tematem.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.