Do zakopiańskiej prokuratury wpłynął wniosek o wszczęcie śledztwa w sprawie nieprawidłowości, jakich mieli dopuścić się ratownicy TOPR podczas akcji w Jaskini Wielkiej Śnieżnej.
Karetki grzęznące w korkach, brak korytarzy życia, oburzeni kierowcy - akcja ratunkowa w Zakopanem była trudna nie tylko ze względu na skalę, ale także z powodu liczby aut.
Już prawie 17 tys. zł wpłacili internauci na zorganizowaną przez portal "Aktualne warunki w górach" zrzutkę dla Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego. - To podziękowanie za ich heroizm, poświęcenie, siłę i walkę - piszą organizatorzy zbiórki.
Po tragedii w Tatrach wraca postulat zdjęcia krzyża, który przyciąga śmiercionośne uderzenia piorunów. Eksperci uważają jednak, że znacznie ważniejszy jest zdrowy rozsądek turystów.
Zakopiańska prokuratura sprawdzi, czy z powodu czwartkowego dramatu na Giewoncie nie należy komuś postawić zarzutu nieumyślnego spowodowania śmierci. Ale TOPR ocenia, że turyści zlekceważyli oznaki nadchodzącej burzy.
Czwartkowe dramatyczne zdarzenia podczas burzy w Tatrach to największa akcja w historii ratownictwa tatrzańskiego pod względem ratowanych równocześnie ofiar. Można to nazwać wypadkiem masowym, tak jak i masową turystykę mamy teraz w Tatrach - mówi Jan Krzysztof, naczelnik TOPR. Po uderzeniu pioruna w Giewont zginęły cztery osoby. Jedna zmarła w słowackich Tatrach Zachodnich.
Zakopiańska policja podała informację, skąd pochodziły ofiary czwartkowej burzy w Tatrach. Nie potwierdziły się doniesienia, że dzieci, które zginęły, były rodzeństwem. Po uderzeniu pioruna w Giewont zginęły cztery osoby. Piątą ofiarą jest czeski turysta, który zginął w słowackich Tatrach Zachodnich. Odnaleziono wszystkie osoby, które były zaginione po burzy.
- Stwierdziliśmy zgon jednego z grotołazów. Wszystko wskazuje na to, że nieopodal znajduje się drugi - poinformował Jan Krzysztof, naczelnik Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego. Od soboty w Jaskini Wielkiej Śnieżnej trwa akcja ratunkowa. Utknęło w niej dwóch grotołazów.
Żałoba w Zakopanem z powodu dramatycznych zdarzeń w Tatrach - cztery ofiary śmiertelne po burzy na Giewoncie, ponad 150 rannych i do tego jeszcze akcja w Wielkiej Jaskini Śnieżnej. - Pioruny latały wszędzie, skały latały wszędzie, jak schodziliśmy z Giewontu - opowiadają poszkodowani. W Zakopanem do niedzieli obowiązuje żałoba. Flagi na magistracie opuszczono do połowy masztów.
- Katastrofa na Giewoncie. Skala akcji była ogromna, nigdy dotąd nienotowana. Jestem dumny z ratowników - powiedział Jan Krzysztof, naczelnik TOPR-u. W czwartek nad Tatrami przeszła burza, w szczyt Giewontu uderzył piorun. Zginęły tam cztery osoby. Piątą ofiarą śmiertelną był czeski turysta, który został porażony w słowackich Tatrach Zachodnich.
Dziewięć osób jest wciąż poszukiwanych po wczorajszej burzy w Tatrach. Jeden z piorunów uderzył w Giewont. Zginęły tam cztery osoby, w tym dwoje dzieci. W Tatrach słowackich zginął turysta z Czech. Ponad 150 osób zostało poszkodowanych.
Pięć osób nie żyje, ponad 140 poszkodowanych - to tragiczny bilans czwartkowej burzy w Tatrach. W szczyt Giewontu trafił piorun - to tam zginęło rodzeństwo w wieku 10 i 13 lat oraz dwie dorosłe kobiety. Jedna osoba zginęła w słowackich Tatrach Zachodnich. Rano ratownicy TOPR-u wznawiają w rejonie Giewontu poszukiwania.
- Obecna akcja ratunkowa w Jaskini Wielkiej Śnieżnej jest o wiele trudniejsza od wszystkich prowadzonych tam w przeszłości. Myślę, że nawet najtrudniejsza w całej historii ratownictwa w Tatrach - rozmowa z Apoloniuszem Rajwą, taternikiem jaskiniowym, ratownikiem górskim i inicjatorem pierwszej zimowej wyprawy do Jaskini Wielkiej Śnieżnej w 1963 r.
W Jaskini Wielkiej Śnieżnej w Tatrach znaleziono zwłoki jednego z dwóch zaginionych grotołazów - poinformował Krzysztof Długopolski, dyżurny ratownik TOPR. Wciąż trwają poszukiwania drugiego. To szósta osoba, która zginęła w tej jaskini.
W centrali Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego w czwartkowy późny wieczór nadal trwały działania związane z akcją podczas burzy w Tatrach.
Gwałtowna i - jak się później okazało - tragiczna w skutkach burza nadciągnęła nad Tatry dosyć nagle. Zmieniającą się pogodę uchwyciła kamera umiejscowiona przy Polanie Głodówka.
Ratownicy kończą akcję ratunkową po burzy na Giewoncie. - Piorun uderzył bezpośrednio w krzyż. Ludzie porażeni spadali na stronę południową, nie wiemy niestety, czy także nie było jakichś upadków na stronę północną. Stąd tak tragiczny bilans. Tłumy ludzi i miejsce szczególnie niebezpieczne - mówił Jan Krzysztof, naczelnik TOPR na antenie Polsat News.
Cztery osoby nie żyją, a 89 trafiło do szpitala - to oficjalny bilans ofiar czwartkowej burzy w Tatrach, który przekazał wojewoda małopolski Piotr Ćwik. - Nie możemy podać ostatecznej liczby poszkodowanych, bo akcja wciąż trwa - powiedział po posiedzeniu sztabu kryzysowego w Zakopanem.
Burza w Tatrach. Po tragicznych w skutkach burzach nad Tatrami służby uruchomiły specjalną infolinię dla osób poszkodowanych i ich rodzin. Informacje można uzyskać pod numerami: 18 201 71 00 oraz 18 2023914.
Po tragedii w Tatrach Leszek Dorula, burmistrz Zakopanego, poinformował o odwołaniu czwartkowych koncertów Międzynarodowego Festiwalu Ziem Górskich. O godz. 19 w Sanktuarium Narodowym Matki Bożej Fatimskiej na Krzeptówkach zostanie odprawiona msza św. w intencji ofiar i o zdrowie dla poszkodowanych.
TOPR zmobilizował wszystkich dostępnych ratowników. Do najtrudniejszej w historii ratownictwa tatrzańskiego akcji w Jaskini Wielkiej Śnieżnej w czwartek doszła konieczność ratowania kilkudziesięciu osób porażonych piorunami. Są ofiary śmiertelne.
Po czwartkowej tragedii na Giewoncie pojawiają się głosy, że służby nie ostrzegły turystów przebywających na Podhalu o zbliżającym się niebezpieczeństwie. - Informowaliśmy o możliwych burzach w Tatrach, ale nie wydajemy ostrzeżeń dla terenów powyżej 1200 m n.p.m - odpowiada IMGW.
Po przejściu gwałtownej burzy w Tatrach są trzy ofiary śmiertelne i 22 rannych. Piorun uderzył m.in. w szczyt Giewontu, gdzie przebywała grupa turystów.
W Jaskini Wielkiej Śnieżnej doszło do naturalnego obrywu skalnego na głębokości około 300 metrów. Naczelnik TOPR Jan Krzysztof poinformował, że ratownicy są bezpieczni, ale przez to akcja opóźni się o 2-3 godziny, bo trzeba wymienić poręczowanie.
Straż Tatrzańskiego Parku Narodowego pełni dyżury przy zejściu ze szlaku w pobliżu Jaskini Śnieżnej, gdzie od soboty trwa akcja ratunkowa. W środę rano kolejne dwie osoby zostały ukarane wysokimi mandatami. Wtargnęły do jaskini mimo próśb strażników. Łącznie w ostatnich dniach ukarano sześć osób.
- Jest to wszystko niezwykle ryzykowne. Ryzyko jest ogromne - mówi Jan Krzysztof o akcji ratunkowej w Jaskini Wielkiej Śnieżnej. Naczelnik Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego pokazał również zdjęcia z jaskini.
- Pierwsza grupa naszych ratowników, która w sobotę dotarła w rejon zaginięcia grotołazów, słyszała "charakterystyczne chrapanie osoby w stanie agonalnym". Nie możemy wykluczyć żadnego scenariusza - poinformował Jan Krzysztof, naczelnik Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego. W Jaskini Wielkiej Śnieżnej trwa akcja ratunkowa. Poszukiwanych jest dwóch speleologów, z którymi od soboty nie ma kontaktu.
Ratownicy dotarli we wtorek do miejsca w Jaskini Wielkiej Śnieżnej, w którym znajdował się ekwipunek dwójki poszukiwanych grotołazów.
Ratownicy TOPR wciąż usiłują dotrzeć do grotołazów uwięzionych w Jaskini Wielkiej Śnieżnej. Przesunęli się o kolejne 4-5 metrów.
Ze względu na kłopoty z utrzymaniem przepływu powietrza, ratownicy, którzy próbują dotrzeć do dwójki uwięzionych grotołazów, nie mogą przeprowadzać detonacji.
Ratownicy powoli posuwają się w stronę uwięzionych grotołazów. Plany może pokrzyżować pogoda.
Trwa akcja ratownicza w Jaskini Wielkiej Śnieżnej, gdzie dwóch grotołazów penetrujących jaskinie zostało odciętych przez wodę. Do grupy poszukującej dołączyli ratownicy z sekcji alpinistycznej bytomskiej stacji Ratownictwa Górniczego.
Od soboty w Jaskini Wielkiej Śnieżnej - najgłębszej w Polsce - trwa akcja ratunkowa dwóch grotołazów uwięzionych w zalanym wodą korytarzu. W niedzielę naczelnik TOPR przekazał dziennikarzom obawy związane z powodzeniem akcji i nakreślił kroki, jakie zostaną podjęte w najbliższych godzinach.
W niedzielę wieczorem wciąż nieznany jest los dwóch grotołazów uwięzionych w Jaskini Wielkiej Śnieżnej w Tatrach. Ratownicy TOPR nie nawiązali z nimi kontaktu. Wiadomo jednak, że pod ziemią panują bardzo trudne warunki, stąd poważne obawy o ich zdrowie i życie. Do akcji ratunkowej włączają się kolejne służby.
11 sierpnia 1994 r. zapisał się w historii polskiego ratownictwa górskiego jako jeden z najtragiczniejszych dni. Około godz. 13 w Dolinie Olczyskiej rozbił się śmigłowiec TOPR "Sokół" z czterema ratownikami na pokładzie.
Pogodna aura sprawia, że w połowie wakacji tatrzańskie szlaki oblegane są przez turystów. Także w ten weekend pełne ręce roboty mają więc ratownicy Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego.
Ratownicy Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego polecieli śmigłowcem po turystę, który utknął pod Mięguszowieckim Szczytem Wielkim. Pogoda w Tatrach jest bardzo zmienna, nad górami przechodzą burze.
Ratownicy TOPR musieli pomóc 12-letniemu chłopcu, który bał się zejść z Rysów w Tatrach. Asekurowany przez toprowca doszedł nad Czarny Staw, a potem z ojcem do Morskiego Oka.
Lepiej, żeby politycy nie majstrowali przy systemie ratownictwa tatrzańskiego. Jedyne, co powinni zrobić, to wprowadzić rozwiązania, o które TOPR dopomina się od lat.
Zadziwiające jest milczenie polityków tak chętnie wypowiadających się na przeróżne tematy po skandalicznym zachowaniu 55-letniego turysty z Krakowa, który popijając alkohol, maszerował na Giewont.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.