W ostatnich latach na Krupówkach w 16 miejscach stały fasiągi (specjalne punkty sprzedaży, stylizowane na wóz konny) z oscypkami. Za możliwość sprzedaży w nim oferowano kwoty, które przebijały ceny za stoiska w najdroższych domach handlowych na świecie. Dziś prawie 30 proc. stoisk nie znalazło chętnych, a cena wywoławcza stoiska spadła o połowę.
Nawet o trzy tysiące złotych wzrośnie miesięczna stawka dzierżawy stoisk regionalnych na Krupówkach i Gubałówce. Za najdroższy punkt, w którym sprzedawane są oscypki, podhalańscy przedsiębiorcy zapłacą aż 15 tys. zł. A to przełoży się na ceny góralskich serów.
Pierwsze dostawy oscypków dotarły do sprzedawców w ostatnich dniach, ale nie brak też baców, którzy dopiero ruszają z ich produkcją. W efekcie w trakcie tegorocznej majówki nie wszędzie znajdziemy owcze serki. Na niektórych stoiskach regionalnych na Krupówkach podhalański przysmak pojawi się dopiero pierwszego maja.
Owczy wędzony ser, jeden z symboli Podhala, zawdzięcza swoją sławę nie tylko smakowi. Rozpalał do imentu zarówno emocje baców, jak i lokalnych polityków. Ma to ten dobry skutek, że ser coraz rzadziej jest fałszowany.
Sprzedaż oscypków na Krupówkach ma wieloletnią tradycję. Bacowie mają jednak obawy, czy zostanie utrzymana.
Kolejna pani zgłosiła się na kurs bacowski - informuje Towarzystwo Produktu Górskiego. Janina Rzepka, która pierwsza skończyła takie szkolenie, udziela rad koleżankom po fachu.
Spacer po Krupówkach to jak wizyta na festynie. Gdy o zakopiański deptak zapytasz Polaków, wielu odpowie, że ich noga więcej tam nie postanie. A tłum z roku na rok gęstnieje.
Według danych inspekcji weterynaryjnej obecnie 30 baców może wyrabiać oscypki z unijnym certyfikatem. Bywało lepiej - dekadę temu takich wytwórców było pół setki. Czy to oznacza, że wędzone sery z Podhala gorzej się sprzedają?
Śmierć bacy Andrzeja Zięby-Gala z Doliny Chochołowskiej przywołała wspomnienie interwencji Watykanu w sprawie oscypków. Tych wędzonych tradycyjną metodą serów obawiano się też w Unii Europejskiej i w szpitalach.
MSZ ostrzegło producentów produktów regionalnych w całym kraju przed dalszą współpracą międzynarodową w ramach stowarzyszenia ENRCH. PiS obawia się, że stowarzyszenie może zostać przejęte przez kapitał rosyjski. - To absurd. Kolejna antyunijna fobia rządu - oburza się opozycja.
- Najpierw był problem z brakiem trawy, ale później dopisali turyści - podsumowują pasterze, którzy po tegorocznym sezonie pasterskim wzięli udział w Święcie Bacowskim w ludźmierskim sanktuarium.
Chociaż sery w górach można kupić przez cały rok, to na prawdziwego oscypka natkniemy się tylko od maja do końca grudnia. Spotkamy sery o różnych formach, kolorach, a nawet składzie - ale czy wszystkie są oscypkami? Niektórzy pytają: czym różni się owczy od krowiego? Który lepszy: uwędzony czy nieuwędzony? Dla nas najważniejsza jednak jest odpowiedź: który ze wszystkich serów jest prawdziwym oscypkiem?
- To jest nasz chleb. Tradycja i zamiłowanie przekazywane z pokolenia na pokolenie. Robił to nasz pradziadek, dziadek, tata i teraz my - opowiada Wojciech Komperda, baca z Pienin. Od kilku tygodni można spotkać go na Hali Majerz, gdzie wraz z juhasami pasą owce i sprzedają góralskie serki - prosto z bacówki.
Nawet o jedną trzecią - w porównaniu do miesięcy przed pandemią - poszły w dół miesięczne czynsze za stoiska z oscypkami na Krupówkach. Są jednak lokale, gdzie dzierżawcy nadal muszą płacić kilkadziesiąt tysięcy złotych miesięcznie. Niektórzy przedsiębiorcy nie wytrzymują spirali cenowej i coraz więcej obiektów - po raz pierwszy od niepamiętnych czasów - świeci pustkami.
Sezon pasterski na Podhalu rozpoczęty, tymczasem na halach i pastwiskach brakuje juhasów, a stare powiedzenie, że ,,kto mo owce, ten mo, co fce" nie działa jak kiedyś.
Usytuowane przy zakopiance stoisko z oscypkami przeżywa oblężenie. Ludzie zastrzymują się przy nim na zakupy po tym, jak jedna z turystek opisała w internecie trudną sytuację sprzedającej sery starszej góralki.
Jak co roku ponad 1500 owiec przeszło ulicami Szczawnicy w jesiennym redyku, kończącym 5-miesięczny wypas.
Stawki za wynajem stoiska z oscypkami w centrum Zakopanego znów osiągnęły bardzo wysoki poziom. W tegorocznym przetargu padła rekordowa kwota 21 tysięcy złotych za miesięczny najem miejsca o powierzchni... 1,5 m kw.
To już wielowiekowa tradycja. Zanim podhalańscy bacowie i juhasi wyruszą z owcami na hale, spotykają się w bazylice w Ludźmierzu, by pokłonić się Matce Boskiej Gaździnie Podhala i prosić o łaski na rozpoczynający się sezon wypasu owiec.
Niby to Podhale, ale stawki za stoiska w centrum Zakopanego osiągnęły kosmiczny poziom.
Wojciech Czabanowski, doktorant filozofii Uniwersytetu Jagiellońskiego, na bacówkę zabrał książki. Myślał, że będzie miał tu dużo wolnego czasu, to sobie poczyta o filozofii i o gwiazdach. Ale na takie zbytki juhasowi czasu za bardzo nie starcza. Bo musi każdego dnia wstać o czwartej rano. I pomagać przy owcach do nocy.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.