Kilkadziesiąt osób koledowało w niedzielę w lesie w Kleszczowie, broniąc w ten sposób swoją małą puszczę przed wycinką.
Na niedzielę mieszkańcy Kleszczowa, artyści, ekolodzy i lokalni politycy z Krakowa zaplanowali kolędowanie w lesie, w którym rosną 140-150-letnie buki i dęby. To forma protestu przed ich wycinką. Tymczasem na stronie nadleśnictwa ukazały się dwie informacje o planowanej wycince i "ostrzeżenie o zagrożeniu bezpieczeństwem w lesie".
Mieszkańcy Kleszczowa chcą uratować swoje ukochane 150-letnie buki i dęby przed wycinką, jaką planują w ich małej puszczy Lasy Państwowe. Na 19 stycznia zaplanowali leśne kolędowanie z artystką Cecylią Malik. Uruchomili też internetową petycję w obronie drzew.
Mieszkańcy Kleszczowa tulą się do drzew i odmawiają różańce, żeby Lasy Państwowe nie wykarczowały ich ukochanej małej puszczy.
Prezydent Krakowa zachęca krakowian do udziału w publicznej dyskusji o ustanawianiu i znoszeniu pomników przyrody.
Arbotagi zawierają wszystkie informacje na temat drzewa. Są to tabliczki z wyglądu nieco przypominające dobrze znane "cechówki" z nadrukowanym numerem i kodem kreskowym.
Wicemarszałek województwa małopolskiego poinformował w piątek, że deweloper, który bez pozwolenia wykarczował drzewa przy ul. Emaus zapłaci karę w wysokości nawet 75 tys. zł.
Przy ulicy Emaus deweloper miał wybudować dwa domy i drogę do nich. Wcześniej miał zdobyć pozwolenie na wycinkę kilkunastu drzew. Ruszył jednak z karczowaniem wcześniej i teraz poniesie tego konsekwencje.
- Gdyby wybuchł pożar albo doszło do zamachu terrorystycznego, to nie bylibyśmy w stanie pomóc uczniom ani nauczycielom znajdującym się w budynku. Musieliśmy je wyciąć, bo oprócz ludzi zagrażały też przejeżdżającym samochodom - tak wycinkę dwóch dorodnych lip przed szkołą tłumaczy jej dyrektor.
Plan zakłada, że do 2040 r. na 8 proc. powierzchni Krakowa będą szumieć drzewa. - Będzie to trudne, bo trzeba wykupić ok. 830 ha gruntów z rąk prywatnych - przyznają urzędnicy. Lasy zajmują ledwie 4,3 proc. powierzchni Krakowa. Dla porównania: w Katowicach 39 proc., a w Sopocie aż 54 proc.
Mieszkańcy gmin leżących wokół rezerwatu "Kajasówka" i turyści, którzy go odwiedzają, zasygnalizowali, że trwa w nim wycinka drzew. Pół roku temu zarządziła ją Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska, a prowadzi firma na zlecenie gminy Czernichów. Wycinane są drzewa i krzewy, które zacieniają cenne przyrodniczo murawy kserotermiczne.
W obronie około 200-letniego dębu przed rokiem stanęli aktywiści miejscy i ekolodzy. W środę ze smutkiem poinformowali, że okazałe drzewo zostało wycięte, bo kolidowało z przebiegiem Trasy Łagiewnickiej.
Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego uznało, że małopolski konserwator zabytków zbyt pochopnie zgodził się na wycinkę drzew rosnących w sąsiedztwie kompleksu knajp przy Dolnych Młynów 10.
Eksperci przebadali tomografem 200-letni dąb, który rośnie na skrzyżowaniu ulic Ludwisarzy i Zbrojarzy. Drzewo koliduje z budowaną w tym miejscu Trasą Łagiewnicką, ale po protestach ekologów pojawiła się szansa, że uda się je uratować.
W piątek pracownicy Zarządu Zieleni Miejskiej zauważyli, że w Lesie Borkowskim wycięto kilkanaście drzew. - Prawdopodobnie doszło do nielegalnej wycinki, dlatego złożyliśmy w tej sprawie zawiadomienie na policję - mówi Piotr Kempf, dyrektor ZZM.
Małopolski konserwator zabytków wstrzymał wycinkę 22 drzew przy ul. Dolnych Młynów 10. Decyzję podjął po tym, jak w sprawę zaangażowało się zaalarmowane przez ekologów Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego.
We wtorek, 10 października obchodzimy Dzień Drzewa. Z tej okazji Główny Urząd Statystyczny w Krakowie wyliczył dane o zalesieniu w Małopolsce.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.