To nie jest tak, że praca z Wami jest ciężka dlatego, że jesteście twardzi, pracowici i wymagający - w przeciwieństwie do zarządzanych przez Was pracowników. Praca z wami jest ciężka, bo nadużywacie władzy, wykorzystujecie i upokarzacie ludzi, macie w pogardzie jakiekolwiek podstawowe zasady i standardy etyczne. A przy tym wszystkim wcale nawet nie jesteście genialni - napisała w liście do redakcji dr Paula Milczarczyk. To reakcja na głośny performance z udziałem Maszy Potockiej i Roberta Kuśmirowskiego.
Wszyscy wiemy, jaki zapadł wyrok sądowy w sprawie mobbingu. Żeby Masza Potocka mogła się z nim zmierzyć, może powinna się poczuć poniżana, upodlona - mówi Robert Kuśmirowski, autor kontrowersyjnego performensu ze zwolnioną dyrektorką MOCAK-u.
Maria Anna (Masza) Potocka odebrała wypowiedzenie umowy o pracę i formalnie została już zwolniona z pracy - poinformowała w piątek "Wyborczą" Joanna Krzemińska, rzeczniczka prasowa prezydenta Krakowa. To efekt naszych tekstów, w których ujawniliśmy wyrok potwierdzający, że dyrektorka MOCAK-u przez lata mobbowała swoją podwładną, oraz to, że stosowała przemocowe zachowania wobec 20 innych osób.
Marię Annę (Maszę) Potocką od zwolnienia z MOCAK-u dzieli tylko podpis prezydenta. Procedura odwoławcza właśnie dobiega końca. Muzeum czekają historyczne zmiany. Inne instytucje kultury w Krakowie - także.
Chciałabym, byśmy dorośli do rzeczywistości, w której finał sprawy z Krakowa jest standardem. Nie novum, któremu się dziwimy. Jeśli sąd wydał prawomocny wyrok, który udowadnia czyjąś winę, to z czym mamy jeszcze dyskutować? - tak Marta Cienkowska, Wiceministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego, komentuje zwolnienie Maszy Potockiej, dyrektorki MOCAK-u. Po kolejnej sprawie mobbingu w instytucji kultury, resort zapowiada zmiany.
Najważniejsza w kraju jednostka kontrolująca pracodawców pod kątem prawa pracy ma przejść reformę. Prace nad zmianą przepisów - jak dowiaduje się "Wyborcza" - już się rozpoczęły. Nowe wytyczne mają m.in. poszerzyć kompetencje inspektorów, np. w zakresie kontroli pracy zdalnej, umów B2B czy mobbingu.
"Niedopełnienie obowiązków związanych z przeciwdziałaniem mobbingowi" - tak Urząd Marszałkowski tłumaczy powód zwolnienia Piotra Szymańskiego z funkcji dyrektora Małopolskiego Centrum Nauki Cogiteon. Chodzi o przemoc, jaką od miesięcy miała stosować jego zastępczyni, Aneta Wądrzyk.
- Nie doszło do polubownego załatwienia tej kwestii i rozwiązania umowy z Marią Anną Potocką za porozumieniem stron. Prezydent Krakowa podjął decyzję o wszczęciu procedury odwoławczej - przekazała "Wyborczej" Joanna Krzemińska, rzeczniczka Aleksandra Miszalskiego, prezydenta Krakowa.
- Niektórzy uważają, że nie powinni tak ciężko pracować, a jak im się zwróci uwagę i poprosi, żeby jednak coś robili, to uważają to za mobbing - tak prof. Jacek Majchrowski broni Marii Anny Potockiej, szefowej MOCAK-u. Sąd orzekł, że jej podwładna była przez nią mobbingowana. W czasie kadencji byłego prezydenta Krakowa zarzuty stosowania przemocy wobec pracowników pojawiły się także w innych placówkach kultury: w Teatrze Groteska i Bagateli.
"Jesteśmy zbulwersowani bagatelizowaniem prawomocnego wyroku niezawisłego sądu oraz listem poparcia ludzi kultury dla Marii Anny Potockiej".
"Rozrzutność kulturowa" - tak dzisiaj określa się zwolnienie z pracy kogoś, kto przez lata mobbował swoich podwładnych; i jest na to nawet wyrok sądu.
Aleksander Miszalski dał Maszy Potockiej tydzień na decyzję, czy podpisze wypowiedzenie umowy o pracę w MOCAK-u za porozumieniem stron - ustaliła "Wyborcza". - Moje stanowisko jest jednoznaczne. Nie akceptuję takich standardów zarządzania, komunikacji w pracy i podejścia do pracowników. Nie będzie pełnić funkcji dyrektorskich - oświadczył prezydent Krakowa.
"Maria Anna Potocka kończy swoją pracę w MOCAK-u. Cenię jej doświadczenie i wiedzę, ale nie widzę możliwości dalszej współpracy" - poinformował w środę prezydent Krakowa Aleksander Miszalski.
Czy docierały do pani sygnały, że pracownicy mają problemy zdrowotne wynikające z pracy w MOCAK-u? Że mają depresję, stany lękowe? - Pani chyba oszalała. Ja nie mogę tego słuchać - reaguje Maria Anna Potocka, krytyk sztuki współczesnej i dyrektor MOCAK-u. Sąd wydał wyrok wskazujący, że stosowała mobbing wobec jednej z byłych pracownic. Do redakcji zgłosiły się inne osoby, które opowiedziały o jej przemocowych zachowaniach wobec pracowników.
Zdjęcie Marii Anny Potockiej z zasłoniętymi oczami podpisano hasłem: "Mobbing w sztuce. Kolekcja MOCAK-u". - Praca ze mną nie jest pasmem rozkoszy, bo jestem dyrektorem wymagającym - przyznaje szefowa krakowskiego muzeum sztuki współczesnej.
Marszałek województwa małopolskiego chce odwołać dyrektora Małopolskiego Centrum Nauki Cogiteon. Powód? Mobbing, jakiego miała się dopuszczać wicedyrektorka instytucji, nominatka PiS. Sprawa może mieć jednak drugie dno. Po wyborach trwają roszady kadrowe w jednostkach podległych urzędowi marszałkowskiemu, a wielu działaczy PiS szuka intratnych posad.
Kazimierz Gródek, prezes grupy RMF oraz Tadeusz Sołtys, wiceprezes i jeden z twórców rozgłośni, zdecydowali o odejściu z pracy - przekazał Vivian Mohr, prezes firmy. Jak słyszymy, decyzję o odejściu prezesi podjęli sami. Sołtys przed kilkoma miesiącami był, na łamach Onetu, oskarżany o molestowanie seksualne. Do zarzutów tych nigdy się nie odniósł.
- Sąd pierwszej instancji poświęcił cztery lata na dokładne rozpoznanie sprawy, przedstawił obszerne uzasadnienie wyroku. Postanowiłam, że nie będę się odwoływać od jego decyzji - mówi "Wyborczej" Delfina Jałowik, obecna dyrektorka Bunkra Sztuki. To zamyka drogę do apelacji od wyroku wskazującego, że w tej miejskiej galerii doszło do mobbingu w czasie, gdy jej dyrektorką była Maria Anna Potocka.
Po tym, jak Wyborcza ujawniła wyrok sądu, wskazujący, że Maria Anna Potocka jako dyrektorka Bunkra Sztuki dopuszczała się mobbingu, Państwowa Inspekcja Pracy sprawdza, czy do łamania prawa nie dochodzi w kolejnej placówce, którą kieruje Potocka - czyli w MOCAK-u. Własną kontrolę w muzeum równolegle planuje krakowski Magistrat.
Aleksander Miszalski rewiduje swoją reakcję na reportaż "Wyborczej", w którym upubliczniliśmy, że była pracownica Marii Anny Potockiej udowodniła przed sądem mobbing. Prezydent Krakowa zapowiedział spotkanie z szefową Bunkra Sztuki w celu złożenia wyjaśnień. W sprawę zaangażowało się też Ministerstwo Kultury.
- Zależy mi, żeby sprawy związane z mobbingiem wychodziły na światło dzienne. A nie były ukrywane - mówi prezydent Krakowa Aleksander Miszalski. "Wyborcza" w poniedziałek poinformowała o sądowym wyroku potwierdzającym, że za kadencji Marii Anny Potockiej w Bunkrze Sztuki dochodziło do mobbingu.
- Dla nieodpowiednich zachowań nie może być tolerancji - tak była premier PiS Beata Szydło komentuje doniesienia o mobbingu w Cogiteonie, których sprawczynią ma być Aneta Wądrzyk, znajoma jeszcze z czasów pracy dla rodzinnych Brzeszcz.
- Mobbing przed sądem udowodnić trudno. Góra co dziesiąta sprawa orzekana jest na korzyść pracownika - mówi Dorota Dudek, adwokatka z Polskiego Towarzystwa Prawa Antydyskryminacyjnego. Lidii Krawczyk się udało. Krakowski sąd przyznał, że padła ofiarą mobbingu w Bunkrze Sztuki ze strony pracodawcy. Dyrektorką była wtedy Maria Anna Potocka. - Dla trójki moich dzieci zaciskałam zęby i znosiłam kolejne upokorzenia w pracy, absurdalne polecenia służbowe - wspomina Lidia Krawczyk.
- Znam szkołę, z której właśnie zwolniło się czterech nauczycieli, a sześciu idzie na roczny urlop dla poratowania zdrowia. Powód? Nie wytrzymują relacji z rodzicami - mówi Violetta Kalka, nauczycielka, założycielka grupy "Uwaga, mobber w szkole".
Po tym, jak odszedł ze stanowiska dyrektora Teatru Groteska, jego następca proponował pracownikom pomoc psychologiczną. Po pół roku Adolf Weltschek wraca do teatru, by ponownie stanąć za sterem Wielkiej Parady Smoków. - Tylko dyrektor Weltschek mógł sprostać organizacji tego wydarzenia - tłumaczy Karol Suszczyński, obecny szef Groteski.
Nazywano to rytualnym je***iem. Szefowie rozsiadali się jak mafiozi w salce dla gości, palili e-papierosy i przez kilkadziesiąt minut mieszali kolejnych pracowników z błotem. - Chodziło o to, by nakręcić ludzi - mówi Tomek, jeden z pracowników stacji.
Wirtualne Media podały, że dyrektor działu informacji rozstaje się z rozgłośnią.
Czy można kogoś zwolnić za umieszczenie na pracowniczym forum rysunku Andrzeja Mleczki albo za powiedzenie do studenta: "Use your brain"? Według Politechniki Krakowskiej - tak. Anglistka, której dotyczą te zarzuty, oddała sprawę do sądu. I twierdzi, że padła ofiarą mobbingu na uczelni.
Antonina Tosiek opublikowała tekst, którego bohaterowie zarzucają dyrektorowi Instytutu Literatury Józefowi Ruszarowi mobbing, molestowanie i prywatę. Dyrektor odpiera zarzuty i straszy media prawnikami.
Obecnie ujawnienie przemocy w pracy to zawodowe i społeczne samobójstwo, dążymy do tego, aby to zmienić - mówili kandydaci Koalicji Obywatelskiej w wyborach.
Kiedy po 25 latach Adolf Weltschek odchodzi z Teatru Groteska, specjalna komisja bada wysunięte przeciwko niemu zarzuty o dyskryminację jednej z aktorek, a sąd pracy - dwa kolejne takie pozwy. Dyrektor w tym czasie organizuje sobie benefis, na którym bawią się prominentni działacze krakowskiej polityki.
Krakowski sąd uchylił decyzję prokuratury o umorzeniu postępowania w sprawie mobbingu w Stowarzyszeniu "Wiosna". - Ocena prokuratury, jakoby zachowania ks. Jacka Stryczka nie stanowiły naruszenia uprawnień pracowniczych, jest nielogiczna - uznał sąd.
Karol Suszczyński podpisał umowę i od 1 września oficjalnie obejmie fotel dyrektora Teatru Groteska - potwierdza w rozmowie z "Wyborczą" Monika Chylaszek, rzeczniczka prezydenta Krakowa.
Dwie wykładowczynie zatrudnione w Instytucie Historii Sztuki stanęły przed rzecznikiem dyscyplinarnym po tym, jak "Wyborcza" opisała historie studentów, którzy od lat mieli doświadczać tam systemowego upokarzania i poniżania.
- Po rozmowie z inspektorem PIP nie powstał żaden protokół. Usłyszeliśmy, że jest to spotkanie nieoficjalne i raport nie jest potrzebny - mówią nam pracownicy Teatru Groteska, którzy opowiadali o mobbingu w placówce. Z przedstawionego przez PIP raportu wynika, że podczas kontroli rozmawiano tylko z dwiema osobami - i to tymi, które zgłosiły się same. To miało wystarczyć do uznania, że do nieprawidłowości w teatrze nie doszło.
Kontrola PIP w Teatrze Groteska trwała dwa miesiące. W tym czasie inspektorzy przesłuchali jedynie dwie osoby. Pozostałe działania sprowadziły się do sprawdzenia, czy teatr posiada procedury przeciwdziałania mobbingowi i dyskryminacji oraz czy szkoli pracowników w tym zakresie.
W Teatrze Groteska zakończyły się kontrole prowadzone przez PIP i magistrat. Dotychczasowy dyrektor teatru zapoznaje się właśnie z ich wynikami, a w UMK równolegle trwa procedura mająca wyłonić nową osobę kierującą Groteską. W grze jest sześć nazwisk, zwycięzca obejmie urząd już we wrześniu.
Prokuratura przyznaje, że zachowania ks. Stryczka ocenia jako "nietaktowne" i "niekulturalne", ale uznała, że to raczej naruszenie dóbr osobistych, a nie przestępstwo.
"Jesteśmy poddawani regularnemu mobbingowi, dyskryminacji i nękaniu. Mimo zgłoszeń sytuacja nie polepsza się, nie wywołuje żadnych reakcji, jedynie ironiczne komentarze i uwagi" - piszą do nas pracownicy biura Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków. Piotr Turkiewicz, małopolski konserwator, zaprzecza zarzutom. - Traktuję je jako próbę dyskredytacji urzędu - podnosi.
Boska Komedia zainaugurowała początkiem roku całoroczny cykl "Tabu przemocy". Teraz organizatorzy podzielą się swoimi spostrzeżeniami. - Będziemy dyskutować o nadużyciach władzy, przemocy psychicznej, ekonomicznej, symbolicznej i fizycznej w polskim teatrze i szkołach artystycznych - zapowiada Olga Brzezińska, kuratorka cyklu.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.