Gabriela, 21 lat: - Kto to widział, ogólnopolskie referendum o aborcji! Ja nie chcę, by moja babcia, sąsiadka czy Szymon Hołownia decydowali o tym, czy ja mogę, czy nie mogę usunąć ciąży. Bo to nie ich sprawa, tylko moja. Decyduję na co dzień o wielu rzeczach i jestem pewna, że potrafię też podejmować decyzje dotyczące mnie i mojego ciała. Nie muszą tego robić za mnie politycy.
Ukraina naszą siostrą- pod takim hasłem odbyła się na Rynku Głównym tegoroczna XVII Krakowska Manifa.
Na pracę policji podczas Manify wpłynęło 27 skarg. Na komendzie wszczęto wewnętrzne śledztwo wyjaśniające, które nie potwierdziło nieprawidłowości. - Funkcjonariusze nie są wyposażeni w urządzenia do pomiaru hałasu - mówią.
- Zostaliśmy otoczeni wielkimi krwawymi banerami ze zdjęciami martwych płodów, a na cały rynek z potężnych głośników puszczano płacz dzieci. Przez ponad pół godziny! Policja rozłożyła ręce - opisują uczestniczki Manify, które masowo złożyły skargi na krakowską komendę. Policja: - Prowadzimy postępowania wyjaśniające.
"Dwa etaty, pół wypłaty, nie załatwią tego kwiaty" - skandowały kobiety na niedzielnej Manifie. Manifestacja o równe prawa dla kobiet przebiegła w Krakowie pod znakiem doświadczeń molestowanych i mobbingowanych pracownic z Teatru Bagatela oraz studentek Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Jedna za wszystkie, wszystkie za jedną - pod takim hasłem odbyła się 15. Krakowska Manifa, która przeszła ulicami miasta.
"Nie ma równości bez solidarności" czy "Kobiet prawa - wspólna sprawa" - takie hasła skandowali w czwartkowy wieczór uczestnicy Manify. Za pochodem podążali działacze ruchu Stop Aborcji.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.