Nad potokiem Młyniska w Zakopanem rozpoczęły się prace budowlane. Wody Polskie na kilometrowym odcinku umacniają koryto, by zwiększyć przepustowość. Ekolodzy alarmują, że Młyniska przestanie być potokiem, a stanie się jedynie rynną odprowadzającą wodę.
Potok Młyniska jest dopływem Cichej Wody, a jego źródła znajdują się na terenie Tatrzańskiego Parku Narodowego. Kiedyś jego dno składało się głównie ze żwiru, teraz w wyniku szybszego spływu wody i wcześniejszej zabudowy żwir został wypłukany – dno tworzą głazy i kamienie.
Ciężki sprzęt nad potokiem w Zakopanem
Na odcinku, który przepływa przez Zakopane, koryto potoku jest w części umocowane murami oporowymi. – W większości zostały one wykonane przez samych mieszkańców bez uzgodnień z zarządcą potoku – zaznacza Jadwiga Koperczak-Wilk z krakowskiego oddziału Wód Polskich. – Ponieważ mury są w bardzo złym stanie technicznym, zagrażającym bezpieczeństwu, wymagają pilnych prac naprawczych – przekonuje.
Wszystkie komentarze
Nie boże tylko głupi góralski ludu coś Polskę pisem pokarał.
Retencja? No przeca majom być ocka wodne, nie?
Gdyby w zlewni tego potoku faktycznie powstały oczka wodne w odpowiedniej ilości, i gdyby zostały zaprojektowane w ten sposób, że mają zapewnioną określoną pojemność na wypadek intensywnych opadów, to faktycznie miały by sens. Kluczowa byłaby tutaj ich zbiorcza pojemność, czyli prawdopodobnie na każdej działce w zlewni - może jakiś skutek by dały.
W Polsce istnieją narzędzia do koordynowania takich działań, także obejmujących prywatne oczka wodne i zbiorniki - GIS, i gdyby starostwa lub nadzory budowlane wprowadzały dane o oczkach do GIS, WP miały by bazę danych, mogących być podstawą do projektowania rozwiązań przeciwpowodziowych uwzględniających prywatną retencję.
Ja wspomniałem, to byłoby możliwe GDYBY w administracji byli ludzie z wiedzą i doświadczeniem. W tej chwili w Nadzorze pewnie pracuje z pięć osób na powiat, samorządy muszą ciąć zatrudnienie. Mottem obecnej administracji jest trwanie, a nie rozwój, w końcu to podobno konserwatyści.
Ludzie z wiedzą i doświadczeniem już dawno odeszli z administracji. Przeważnie z powodu zarobków, z powodu braku możliwości rozwoju itd. W Polsce ludzie wolą co kilka lat kupować limuzyny dla Policji niż pomyśleć o tym, że administracja to też hydrolodzy, biolodzy, geografowie, inżynierowie, geolodzy, oni by te problemy rozwiązali. A tak to jest pięciu pracowników na powiat ale za to są nowe armatki wodne, chełmy i pałki na pewno się przydadzą.
byli szewcy i piekarze i nie wiadomo kto jeszcze