Do Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Prokocimiu znów wzywano straż pożarną. W nocy z niedzieli na poniedziałek patomorfologia o mało się nie spaliła. - Żywego ognia nie było, tylko się dymiło - zastrzega tymczasem Katarzyna Pokorna-Hryniszyn, rzecznik prasowa placówki.
Copyright © Agora SA