Śledztwo w sprawie pożaru archiwum UMK. Przed sądem stanął Andrzej H., rzeczoznawca z zakresu ochrony przeciwpożarowej. Nie przyznaje się do winy. - Sprawa mojego klienta nie ma nic wspólnego z wybuchem pożaru - zapewniał jego adwokat Marcin Ostrowski.
Krakowska prokuratura skierowała do sądu pierwszy akt oskarżenia w sprawie pożaru archiwum miejskiego w Krakowie. Ale, jak zapewniają śledczy, to nie koniec śledztwa w tej sprawie.
Już siedem osób z zarzutami za pożar archiwum miejskiego w Krakowie. Prokuratura wciąż jednak nie ujawnia, co było jego przyczyną.
Sześć osób jest już pod zarzutami w sprawie pożaru Archiwum Miejskiego w Krakowie. Ale oficjalnie wciąż nie wiadomo, co było jego przyczyną.
- Prokuratura otrzymała opinię zespołu biegłych w sprawie pożaru archiwum - przekazał w rozmowie z PAP prok. Janusz Hnatko, rzecznik krakowskiej prokuratury. Na razie jej treść nie może jednak zostać ujawniona.
Źle dobrany system gaśniczy, zbyt małe odległości między regałami a urządzeniami gaśniczymi, nadmierne zagęszczenie archiwaliów - to wedle ustaleń RMF FM główne przyczyny zeszłorocznego pożaru w Archiwum UMK w Krakowie. Miasto nie chce komentować tych doniesień.
Prokuratura wciąż nie ma kompleksowej ekspertyzy w sprawie przyczyn pożaru w Archiwum Urzędu Miasta Krakowa. Miała być gotowa do końca stycznia.
Na przełomie stycznia i lutego prokuratura będzie decydować, czy postawi komuś zarzuty w związku z zeszłorocznym pożarem archiwum Urzędu Miasta Krakowa.
Krakowska prokuratura zakończyła oględziny archiwum, które spłonęło w lutym. Śledczy czekają na opinie biegłych.
Dziewięć miesięcy po pożarze Archiwum Urzędu Miasta Krakowa zespół powołany do ratowania akt przygotował raport z dotychczasowych działań. Dowiadujemy się z niego, że spośród ponad 20 kilometrów zdeponowanych tam akt udało się wynieść niespełna kilometr.
Potrwa około 10 tygodni i pochłonie nawet 1,5 mln zł - w Krakowie rozpoczęła się rozbiórka budynku miejskiego archiwum, który spłonął na początku lutego.
Prokuratura w ciągu najbliższego tygodnia ma zakończyć czynności związane z wybuchem pożaru w miejskim archiwum. Jeśli nadzór budowlany da zielone światło, magistrat już za 10 dni mógłby rozpocząć rozbiórkę budynku i sprawdzić, jakie dokumenty ocalały.
Krakowski magistrat już w 2018 roku miał otrzymać ostrzeżenie, że jeśli w archiwum miasta dojdzie do pożaru, to system przeciwpożarowy może nie zadziałać prawidłowo. Sygnał ten został jednak zignorowany - wynika z informacji ujawnionych przez Onet.
Po dziesięciu dniach pożaru archiwum UMK strażacy kończą akcję gaśniczą. Cztery pojemniki z dokumentami wywieziono do Archiwum Narodowego. Co z resztą? - UMK czeka na wytyczne PINB, w jaki sposób zabezpieczyć archiwalia w halach oraz kiedy i na jakich zasadach będzie możliwe rozpoczęcie ich wydobywania z pogorzeliska - przekazuje magistrat.
Nie wiadomo, jakie dokumenty zostały zniszczone i co było przyczyną pożaru archiwum Urzędu Miasta Krakowa. Budynek grozi zawaleniem. Prezydent Jacek Majchrowski w czasie konferencji prasowej odpowiadał autorom teorii o spaleniu akt dotyczących Wesołej i Zakrzówka.
Dopiero w środę strażacy mogli stwierdzić, że trwający od soboty pożar archiwum UMK został opanowany.
Krakowska prokuratura będzie analizowała nagrania z kamer monitoringu umieszczonych na budynku Archiwum Miejskiego, by ustalić, czy nie doszło do jego podpalenia.
- Nic nie wskazuje na to, by było to podpalenie - przekazuje małopolska policja ws. pożaru miejskiego archiwum.
Po blisko dwóch latach negocjacji Muzeum Auschwitz pozyskało oryginalne dokumenty drugiej części tzw. Archiwum Eissa. Znajduje się wśród nich kilkadziesiąt zdjęć Żydów, w tym znanych postaci, którym grupa kierowana przez polskiego ambasadora w Bernie Aleksandra Ładosia próbowała wystawić dokumenty latynoamerykańskie. Badania potwierdziły autentyczność zbioru.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.