Sąd Apelacyjny w Łodzi podtrzymał wcześniejszą decyzję Sądu Okręgowego i uznał, że działalność rolnika powoduje dla sąsiadów uciążliwości zapachowe. Gospodarz z Grodziska musi teraz zapłacić każdemu z nich odszkodowanie po 30 tys. zł, a oprócz tego pokryć koszty sądowe. W sumie to ok. 120 tys. zł. Ma również wypełnić całą listę zaleceń dotyczących dalszego prowadzenia gospodarstwa i hodowli mające na celu ograniczenie uciążliwych zapachów z chlewni.
Hodowca tłumaczy, że jego problemy zaczęły się 13 lat temu, kiedy postanowił zbudować nową chlewnię, w której obecnie hoduje 360 świń. Wskazuje, że obiekt powstał zgodnie z pozwoleniem i spełnia wymogi planu miejscowego.
Ogłoszenie Płatne
Ogłoszenie Płatne
Wszystkie komentarze
Marsz milczenia?
najgorzej jak już bzik zaćmiewa rozum
Dopóki nie będzie zawiadomień nie będzie wyroków.
Twierdzenie, że może smrodzić, bo robi to dawna bardzo przypomina linię obrony klechów napie...jących w dzwony i ryczących przez megafony - przecież to tradycja!
Spędziłem kilka miesięcy we Francji w stricte rolniczym regionie. Tam obory, chlewnie itp. zlokalizowane są zazwyczaj z dala od miejscowości. Objeżdżając okolicę na rowerze szybko nauczyłem się omijać niektóre drogi.
U nas tez tak kiedys bylo. Teraz wszedzie sa domu
Ale też nikt się nie buduje w pobliżu tych obór i chlewni, prawda? A u nas jak robaczywe grzyby po deszczu wyrastają osiedla łanowe w samym środku pól uprawnych . Potem wprowadzają się tam jacyś idioci, którym zaczyna przeszkadzać, że wokół na jeszcze niezabudowanych polach gospodarze rozwożą obornik. I "śmierdzi". Trzeba było w mieście siedzieć.
Tej chlewni nie było, gdy bdowano domy. Była obora z kilkoma zaierzętami i nie przeszkadzała ona nikomu. Jest róznica między nawet 20 krowami czy śwuniami a 360.
Mylisz się, takie zakłady mają bardzo sprytne sposoby na wypuszczanie całego smrodu np. w nocy, kiedy nie przyjdzie żadna kontrola. Poza tym takie zakłady są często bardzo daleko od działek. Młodzi niedoświadczeni ludzie oglądają działki za dnia, kiedy jest pięknie. Plan zagospodarowania przewiduje funkcję mieszkaniową. Skąd mają wiedzieć, że sąsiad ma jakiś śmierdzący biznes, który nielegalnie wpuszcza odory do śeosowiska?
Pomyłki nie mają tu nic do rzeczy. Budując dom sprawdzam czy w okolicy nie ma jakichś uciążliwych zakładów. Na pewno nie polegałbym ma planie zagospodarowania sporządzonym przez urzędników. Znasz jakiegoś urzędnika myślącego zdroworozsądkowo?
Ale mówisz o sobie w wieku powiedzmy 50 lat, czy w wieku 30, kiedy neszcze naprawdę mało wiesz o życiu?
nie jestem pewnie czy świnie wypuszczają swoje zapachy do środowiska nielegalnie. Pamiętam natomiast gdy kilka lat temu pod Krakowem wśród pól deweloper zaczął stawiać ... blok. Przyjeżdżali chętni na mieszkania i zachwycali się "jak tu pięknie, jak na wsi" . Gdy wprowadzili się do bloku natychmiast zaczęły się skargi, że u sąsiada rano kogut pieje i nie mogą spać. Żądali zabicia koguta. Że wieczorami po wsi psy szczekają i zawiadamiający (anonimowo oczywiście) nie może uśpić Bąbelka więc żąda zrobienia czegoś z tymi psami, bo jak nie to będzie powiadamiał schronisko itd, itp. Sorry, ale tym razem jestem sercem po stronie hodowcy świń. Które śmierdzą. No cóż, taki ich urok.
Nie, nie kuriozum. Czytaj uważnie:
"Hodowca tłumaczy, że jego problemy zaczęły się 13 lat temu, kiedy postanowił zbudować nową chlewnię, w której obecnie hoduje 360 świń."
Gdy się sprowadzali, mógł mieć tych świń powiedzmy 50 i smród był normalny, jak to na wsi. Ale jeśli rozbudował biznes robiąc z tego hodowlę przemysłową, to i smród się zrobił przemysłowy.
tylko tam najpierw były domy, a potem wybudowano chlewnię. W momencie budowy domów gospodarstwo było mniejsze i mniej inwazyjne.
Ciekawe czy tylko sercem czy również nosem jesteś za hodowcą i pewnie na sporą, bezpieczną odległość odległość. Chyba nie wiesz o czym piszesz.
Jeśli jesteś sercem za tymi świnkami, to uwierz, ale będziesz miał zawał. Smród z chlewa jest nie do wytrzymania na dłuższą metę. I nie chodzi tylko o sam zapach, ale również o toksyczność.
Być może, ale to jednak wieś. A typowe dla wsi są jednak gospodarstwa rolnicze, nie wyłącznie mieszkalne....
Małe sprostowanie. Świnie nie śmierdzą. Śmierdzą świńskie odchody. Ludzkie zresztą też.
Urodziłem się na wsi. 360 świń to już jest fabryka. To jest niesamowity smród. Tam rolnik rozbudował gospodarstwo.
Nasze kazuistyczne przepisy nie pozwalają na ekspresowe wydawanie wyroków. Muszą być przesłuchania stron, oceny biegłych, ekspertyzy i dziesiątki różnych drobiazgów.
W tej samej Francji po serii idiotycznych pozwów o zbyt głośne pianie koguta w końcu poszli po rozum do głowy i uchwalili ustawę o ochronie dziedzictwa wiejskiego. Kogut na wsi jest normalny - i basta! Tam jest jego miejsce. Normalne jest też, że pieje. A jak komu przeszkadza, to niech się ze wsi wyprowadzi. Podobnie ze smrodem obornika.
Nikt nie czepiał się smrodu obornika. Chodzi o smród z hodowli na 360 świń.
2. Zakładając jednak, że normy są spełnione, a jeśli ich nie ma, to że hodowca dołożył należytej staranności, to jeśli ktoś się sprowadza na wieś i potem stwierdza, że mu śmierdzi, to jego opinia nie powinna się liczyć. Wiedział, gdzie się sprowadza. Co innego, jeśli powstaje nowa tuczarnia i dotychczasowi mieszkańcy uznają ją za uciążliwość. Wtedy mamy problem.
Gdy się sprowadzał, chlewni nie było.
No dobra, ale dlaczego te biedne świniaki mają siedzieć całymi dniami w klimatyzowanym, szczelnie zamkniętym pomieszczeniu? Może niech okoliczni mieszkańcy, którym świnie przeszkadzają, siedzą cały dzień w klimatyzowanych, szczelnie zamkniętych domach. Też wtedy smrodu czuć nie będą. Skąd ten okropny antropocentryzm? Mi człowiekowi się nie należy wolność, cisza, spokój. Zwierzętom nie?
Za to co do wesel i hałasu - pełna zgoda.
Może dlatego, że ich właściciel przesadził z wielkością zakładu, bo był chciwy i sprytnie liczył, że się uda?
Bardzo wyważony i mądry komentarz, a dostajesz dużo minusów. Chyba jakieś świnie je wpisują