Wbrew wcześniejszym obietnicom miasto nie przeznaczyło w budżecie na przyszły rok ani złotówki na walkę z nieprzyjemnymi zapachami na południu Krakowa. - Czujemy się oszukani - mówią mieszkańcy tej części miasta. - To zwyczajny brak konsekwencji i skazywanie tysięcy krakowian na dalsze życie w smrodzie.
Pieniądze mają trafić do projektu przyszłorocznego budżetu i zostaną przeznaczone na hermetyzację oczyszczalni ścieków w Płaszowie. Wiceprezydent Jerzy Muzyk zapowiedział też przeniesienie uciążliwych zakładów "tam, gdzie diabeł mówi dobranoc".
- Kolejnym etapem będą pozwy przeciwko konkretnym zakładom - zapowiadają krakowianie, którzy w niespełna tydzień zebrali 3 tys. podpisów pod petycją do prezydenta Jacka Majchrowskiego z apelem o uporanie się z nieznośnym smrodem unoszącym się nad południowymi dzielnicami Krakowa.
"Tak śmierdzi, że odechciewa mi się żyć". "Smród nie daje spać". "Odór jest nie do wytrzymania, nie można nawet otworzyć okna" - mówią mieszkańcy południowej części Krakowa, którzy od lat walczą z uciążliwymi zapachami. Byliśmy na terenie firm, którym zarzuca się, że zatruwają okolice fetorem.
Poprawki zgłoszone przez parlamentarzystów Platformy Obywatelskiej - zakładające m.in. bufor odległościowy w postaci 300 m - zostały odrzucone. Przeciwnicy specustawy obawiają się fetoru.
Copyright © Agora SA