Od 8 kwietnia 2019 r. dzieci chore na raka całkowicie utraciły dostęp do terapii protonowej w Polsce, choć w bronowickim Instytucie Fizyki Jądrowej stoi cyklotron, który taką terapię umożliwia. W ostatnim czasie próbę udrożnienia systemu podjął szpital św. Łukasza w Tarnowie. I wkroczył na drogę przez mękę.
Pomimo bardzo krytycznego raportu NIK-u sprzed roku, w którym kontrolerzy żądali uproszczenia procedur i realnego dostępu do terapii protonowej dla małych pacjentów, przepisy się nie zmieniły.
To oznacza, że przywoływany tu szpital w Tarnowie, żeby przyjmować dzieci i kierować je na leczenie protonami do Krakowie, musi zatrudnić dwóch hematologów. A ci - przypomnijmy - zajmują się leczeniem chorób krwi, przede wszystkim białaczki. Protonami akurat nowotworów krwi się nie leczy. Tymczasem w rozporządzeniu ministra zdrowia z 31 grudnia 2020 r. w sprawie świadczeń gwarantowanych w leczeniu szpitalnym wyraźnie zapisano, że w przypadku "świadczenia związanego z planowaniem świadczeń radioterapii protonowej dla dzieci szpital musi posiadać oddział onkologii i hematologii dla dzieci".
Wszystkie komentarze
zle prawo. Ministerstwo zdrowia powinno chyba dbac o zdrowie obywateli a państwo pis tak lubi karać
Tylko gdzie jest autor ? U nas prawo tworzą duchy.
Tego autora ktoś zatrudnił, należy więc iść w górę aż do samego Kaczyńskiego, który jako szef rządzącej partii za wszystko odpowiada.