Władze Krakowa zaprezentowały kluczowe rozwiązania, na których opierać ma się Strefa Czystego Transportu. Urzędnicy proponują, by zmiany weszły w życie później, niż pierwotnie zapowiadali, ale o ostatecznych zasadach zdecydują miejscy radni.
- 1 czerwca 2024 to będzie ten moment, w którym samochody z silnikami, które w największym stopniu przyczyniają się do zanieczyszczania powietrza, zostaną w obszarze drugiej obwodnicy Krakowa wyeliminowane - zapowiedział Andrzej Kulig, wiceprezydent Krakowa, który w poniedziałek (13 czerwca) prezentował założenia Strefy Czystego Transportu.
Strefa Czystego Transportu w Krakowie
Deklaracja ta jest kluczowa z co najmniej dwóch powodów. Po pierwsze, dlatego, że jest zapowiedzią niezwykle istotnej inicjatywy, jaką miasto podejmuje, by zawalczyć z zanieczyszczeniami powietrza, które generują samochody. Do powstania SCT władze Krakowa zostały zobligowane poprzez wojewódzki Program Ochrony Powietrza. Jednak ten dał jedynie fundamenty, na których to urzędnicy musieli zbudować szczegółowe założenia projektu, który będzie mógł zaistnieć nie tylko na papierze, ale który sprawdzi się w terenie.
Wszystkie komentarze
Ile jest takich pojazdów? 1%? 5%? Czy zyski z tak zdefiniowanej strefy uzasadniaja jej koszty? Czy nie lepiej za te pieniadze zbudować wiecej dróg dla rowerów? Efekt byłby lepszy.
Ważniejszym punktem są diesle. Starych dostawczaków z dymiącym dieslem jest sporo.
Kto będzie kontrolował czy dany pojazd może czy nie może wjechać?
Urzędnicy działają na szkodę mieszkańców tego miasta podpierając się "konsultacjami", które nie odzwierciedlają rzeczywistości. Produkują debilne pomysły przy poklasku rozkrzyczanego lobby przeciwników komunikacji. Kolejne środki będą wydawane na bzdury (ale znajomi królika pewnie przy okazji zarobią).
Tak na marginesie ile osób wzięło udział w "konsultacjach" i jaki był ich profil - wiek, wykształcenie, miejsce zamieszkania itp.?
Kiedyś mendrole wydały publiczne pieniądze i założyły kamerę na placu WŚ, która miała pilnować nieupoważnionych przejazdów do i od Gertrudy. Jak się skończyło wszyscy wiemy. Mimo pierdyliona znaków pionowych, poziomych i tabliczek, które je objaśniają, to jak pod Dietlem nie stanie patrol i nie łapie to ruch tam "jak na Alejach".
Dzisiaj czytamy co mówi kolejny mendrol - zależy nam żeby strefa, spróbujemy wykorzystać, chcemy przygotować. Czy jeszcze nie przygotowali, nie spróbowali i nawet nie wiedzą czy jest taka możliwość czy nie, a strefa będzie działała bo urzędnikom zależy.
Przypomina się jeden z patronów Alei
"Szabel nam nie zabraknie, szlachta na koń wsiędzie,
Ja z synowcem na czele, i jakoś to będzie".
Pospolite ruszenie - "robiemy"? ;)