Simona traktowała puszczę jak sanktuarium. Konsekwentnie walczyła o to, by ten naturalny rezerwat przyrody mógł zachować swoją dzikość i wolność oraz by takich miejsc było w Polsce więcej. Tymczasem do puszczy wjechały samochody wojskowe i buldożery, a jej teren podzielił 3-kilometrowy mur - mówi Natalia Koryncka-Gruz, reżyserka filmu "Simona".
Marta Gruszecka: O Simonie Kossak opowiada pani ustami dwóch najważniejszych kobiet w jej życiu: siostrzenicy Joanny Kossak i jej córki Idy Matysek. Tak szczerej rozmowy obie panie nigdy wcześniej nie przeprowadziły. Dzięki pani historia Simony wróciła.
Natalia Koryncka-Gruz: Bardzo trudno opowiedzieć o kimś, kto już nie żyje. Owszem, są archiwa, książki, wspomnienia bliskich, ale ja bardzo chciałam, żeby Simona mówiła do nas, żeby była narratorką filmu, a jednocześnie wiedziałam, że powinna mówić do kogoś, najlepiej kogoś z rodziny. Kiedy pojechałam na pierwszą dokumentację do Joanny Kossak, siostrzenicy Simony, dowiedziałam się o istnieniu jej córki Idy - jedynej spadkobierczyni Simony i Lecha Wilczka, partnera Kossakówny. Ida nie mieszka na stałe w Polsce, a w Finlandii. Doszłam do wniosku, że widzowie będą poznawać Simonę właśnie razem z Idą, dlatego zaproponowałam, żeby to ona wyruszyła ze mną w tę podróż. Zgodziła się, choć do dziś jestem przekonana, że nie zdawała sobie sprawy, jakie będzie to dla niej trudne.
Wszystkie komentarze