Tatry. Do nietypowego happeningu doszło na trasie do Morskiego Oka. Członkinie fundacji Viva!, która walczy o prawa zwierząt, wciągnęły po popularnym szlaku rzeźbę umierającego konia. Chcą w ten sposób zwrócić uwagę na codzienną ciężką pracę koni na tej trasie.
W czasie długiego sierpniowego weekendu w Tatrach było mnóstwo turystów. Wielu z nich miało okazję w niedzielę obserwować niecodzienny happening, który zorganizowały Ida Karkoszka, artystka rzeźbiarka, i Anka Plaszczyk z fundacji Viva! Zdecydowały się one wciągnąć na platformie rzeźbę martwego konia z Palenicy Białczańskiej do Włosienicy, czyli na trasie, którą każdego dnia pokonują konie, wwożąc turystów fasiągami.
Apel do turystów: piechotą do Morskiego Oka
„Rzeźba autorstwa Idy należy do serii prac, którymi artystka pokazuje przedmiotowe traktowanie zwierząt” – poinformowali aktywiści na swoim profilu na Facebooku. Zaapelowali jednocześnie do turystów, żeby nie korzystali z podwózki oferowanej przez miejscowych fiakrów i do Morskiego Oka udali się piechotą.
Wszystkie komentarze
i do tego trzeba dążyć realistycznie, bo możliwe.
----Będzie i tradycja i ekologia i nowocześnie ----
Hmmm, raczej śmieszno i straszno. Elektyrczne dorożki już są, nazywają się meleksy. Lepiej już żeby nie było ani jednych ani drugich.