Tatry. Do nietypowego happeningu doszło na trasie do Morskiego Oka. Członkinie fundacji Viva!, która walczy o prawa zwierząt, wciągnęły po popularnym szlaku rzeźbę umierającego konia. Chcą w ten sposób zwrócić uwagę na codzienną ciężką pracę koni na tej trasie.

W czasie długiego sierpniowego weekendu w Tatrach było mnóstwo turystów. Wielu z nich miało okazję w niedzielę obserwować niecodzienny happening, który zorganizowały Ida Karkoszka, artystka rzeźbiarka, i Anka Plaszczyk z fundacji Viva! Zdecydowały się one wciągnąć na platformie rzeźbę martwego konia z Palenicy Białczańskiej do Włosienicy, czyli na trasie, którą każdego dnia pokonują konie, wwożąc turystów fasiągami.

Apel do turystów: piechotą do Morskiego Oka

„Rzeźba autorstwa Idy należy do serii prac, którymi artystka pokazuje przedmiotowe traktowanie zwierząt” – poinformowali aktywiści na swoim profilu na Facebooku. Zaapelowali jednocześnie do turystów, żeby nie korzystali z podwózki oferowanej przez miejscowych fiakrów i do Morskiego Oka udali się piechotą.

Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie

Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi

Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich.

Marcin Ręczmin poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze
    Zakazać ruchu wszelkich pojazdów. Ani konie, ani elektryki ani spalinowe. Tak jest najbardziej ekologicznie.
    już oceniałe(a)ś
    21
    1
    Dziewczyny, kocham was.
    już oceniałe(a)ś
    17
    0
    nikt normalny , nawet z odrobina uczucia w sobie, nie pokuje sie na taka fure i zajezdza na smierc te biedne konie ,trzeba nie miec wyobrazni ani empatii, mamy 21 wiek a ludzie zachowuja sie jak potwory, ale w dzisiejszej Polsce jest moda na kto kto jest bardziej chamski, bezczelny, bez serca, karma zawsze rozlicza
    już oceniałe(a)ś
    14
    0
    Tego trzeba zakazać. Konie w Krakowie się męczą. Twierdzę, że te dorożki historycznie wykonane można pociągnąć napędem elektrycznym i nawet dać elektronicznie generowane dźwięki stukotu końskich kopyt. Będzie i tradycja i ekologia i nowocześnie
    i do tego trzeba dążyć realistycznie, bo możliwe.
    @bardzospokojny
    ----Będzie i tradycja i ekologia i nowocześnie ----

    Hmmm, raczej śmieszno i straszno. Elektyrczne dorożki już są, nazywają się meleksy. Lepiej już żeby nie było ani jednych ani drugich.
    już oceniałe(a)ś
    5
    0
    Tutaj nie ma innego rozwiązania jak zakaz. Gdybyśmy żyli w normalnym kraju, w którym sprawdza się coś więcej niż dokumenty a przepisy nie są ustanawiane po to, żeby je łamać to można byłoby pomyśleć o wprowadzeniu regulacji precyzyjnie regulujących kwestie przewozu. Ale zyjemy Polsce, gdzie jak chodzi o zysk to przepisy nie mają znaczenia i nie ma nikogo kto by je egzekwował. Dlatego zakaz, bo to najprościej wyegzekwować.
    już oceniałe(a)ś
    3
    0
    celne..
    już oceniałe(a)ś
    3
    0
    Przejazd wozem to przyjemność i możliwość podziwiania widoków dla mniej sprawnych fizycznie.
    już oceniałe(a)ś
    0
    0
    Całkiem nie zakazać - ale możliwość wjazdu tylko dla osób 70 +, inwalidów narządu ruchu, dziecka do lat 7 z jednym opiekunem. Inni inwalidzi (astma, serce itp.) ew. zaświadczenie od lekarza - chociaż wydaje mi się, że w przypadku wielu schorzeń wyjazd w góry i taka wycieczka są i tak niewskazane.
    już oceniałe(a)ś
    0
    0