Mówimy jednym językiem, chociaż różnymi jego odmianami; wszyscyśmy z polskiego. I o to chodzi w takich spotkaniach, jak festiwal "Jemy borówki na polu", który odbył się w Rabce.
Masz pomysł na mem, który może podbić sieć? A może uwielbiasz wymyślać i opowiadać niestworzone historie? Organizatorzy akcji "Jemy borówki na polu, czyli wakacyjne spotkania z językiem polskim" zapraszają do zabawy i udziału w trzech konkursach. Czas do 15 czerwca.
Były kartony z napisami po śląsku, kaszubsku, łemkowsku, a krakowianie, którzy ruszyli na Warszawę, konstatowali ze zgrozą: "Rządzący, przez was Kraków musiał wyjść na dwór". Rozmowa z dr Arturem Czesakiem, dialektologiem, współautorem serwisu dobryslownik.pl.
Dlaczego powinniśmy dbać o regionalizmy? Jak się mówi na Podhalu, a jak na Kaszubach i Śląsku? Po czym poznać mieszkańca Mazur?
Wisi zaledwie kilka dni i już zdążyła porządnie zezłościć część krakowian. - Takie coś po prostu miastu nie przystoi - mówią wprost. O co chodzi? O wielkoformatową reklamę agencji turystycznej, jaka pojawiła się w centrum miasta, a na niej: "Nie pitol że widziałeś wszystko".
Daliśmy Polsce standardy walki ze smogiem, wiele zjawisk kulturowych (nie, nie chodzi o pijanych Anglików) i zmian cywilizacyjnych. Ale też "francę", "szkieletora", "smyrać", "chodźże" i "se". Po tym wszystkim możecie nas poznać. Po prostu - jesteśmy Krakowem.
Kraków Miasto Literatury UNESCO zaprasza na kolejny spacer literacki. 25 lipca, w sobotnie popołudnie, uczestnicy nietypowej wycieczki zwiedzą miasto śladami Jerzego Pilcha, jednego z najważniejszych współczesnych polskich pisarzy.
Wychodzicie na pole czy na dwór? Małopolska na FB sprawdza, czy wciąż toczy się wojna na regionalizmy. Dyskusję sprowokować ma grafika z hasłem: "Nigdy nie przestanę wychodzić na pole".
Chciałabym nawiązać do wywiadu z dr Michałem Rusinkiem w piątkowej Gazecie. Nie zgadzam się z podglądami pana doktora na regionalizmy, ale je szanuję i polemizować nie zamierzam. I tak chadzam na pole - pisze nasza Czytelniczka, pani Dorota.
Jedni proszą: nie nadużywajcie regionalizmów, bo zaśmiecają polszczyznę, poza tym inteligencji po prostu nie wypada... Drudzy przekonują: regionalizmy to nasza historia. Tym drugim jest Jerzy Stuhr.
Regionalizmy językowe kojarzą mi się z jakimiś ludowymi dodatkami do codziennego stroju. Ni z gruszki, ni z pietruszki - mówi Michał Rusinek. To kolejny głos w naszej dyskusji o regionalizmach: wstydzić się krakowskiego "na pole", zapomnieć o "sznyclu" na rzecz "mielonego", pożegnać się z "bajokiem"?
Można odżałować "sznycla" i "bajoka", ale nie walczyć o zwrot "na pole"?! Z krakowskiego języka znikają bardzo krakowskie słowa, na ich miejsce wprowadzają się te, którymi mówią do nas ogólnopolskie media.
- To, co na Śląsku jest zdupione, w Krakowie jest zdupcone...
Mątewka, rogalka, ferlok, kołotuszka, koziołek...
Bajok, klarnet łysy i bosy...
Zastrugaczka, strugaczka, podstrugiwaczka, oszczytko, ostrzytko, temperówka...
Piszyngier, cwibak, kremówka, ziemniaczek, ciasta i placki...
Owoce rozmaite: borówki, brusznice, ostrężyny i czernice...
Flizy, kafelki, płytki, terakota, glazura...
Idziemy na pole czy na dwór? A może na zewnątrz?
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.