Do krakowskiego magistratu od wielu miesięcy płyną skargi na dwa lokale przy ul. Sławkowskiej. W tym miesiącu doszło tam do tragicznej w skutkach strzelaniny. Urzędnicy prowadzą sprawę ws. cofnięcia koncesji, ale wciąż nie mogą udowodnić związku między sprzedażą alkoholu a zakłócaniem porządku.
- Jeśli zwolnimy gastronomię z opłat za koncesję na alkohol, zabraknie 5 mln zł przeznaczonych m.in. na mieszkania chronione i ośrodki wsparcia - mówili urzędnicy na środowej sesji rady miasta. - Takie przedstawienie sprawy jest nie fair, to obarczanie odpowiedzialnością walczących o przetrwanie przedsiębiorców - ripostowali radni.
Przeprowadzenie konsultacji z mieszkańcami, radami dzielnic oraz organizacjami pozarządowymi w sprawie ustalenia liczby punktów sprzedaży alkoholu w Krakowie zakładał projekt uchwały, nad którą w środę głosowali radni. Na jego przyjęcie zgody w Radzie jednak nie było.
Do 1225 dla punktów gastronomicznych i do 1275 dla punktów sprzedaży detalicznej wzrośnie limit przyznawanych przez miasto koncesji na sprzedaż alkoholu. - To dla nas umiarkowanie dobra wiadomość - mówią restauratorzy. - Nikt nie pomyślał o skutkach społecznych podwyższania liczby punktów sprzedaży alkoholu - komentował radny PiS.
"Wyrzucacie na bruk ludzi", "Kraków bez restauracji, radni nie mają racji", "Zachowajcie trzeźwy umysł" - z takimi hasłami na transparentach pod magistratem w środę rano protestowali krakowscy restauratorzy. Na dzisiejszej sesji rady miasta radni głosować będą nad ewentualną zmianą przepisów, dotyczących limitów koncesji na alkohol w Krakowie.
- Ograniczenie liczby koncesji na alkohol dla lokali gastronomicznych nie sprawi, że z Krakowa znikną uciążliwi, pijani delikwenci zakłócający porządek, jeśli służby porządkowe nadal nie będą odpowiednio reagowały - mówili krakowscy restauratorzy na wspólnym posiedzeniu miejskiej komisji promocji i turystyki i rady dzielnicy I.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.