Jednemu maturzyście kalkulator obliczy równanie kwadratowe, inny będzie musiał to robić ręcznie. Jeden będzie korzystał z własnego sprzętu, który doskonale zna, drugi będzie się uczył obsługi dopiero podczas egzaminu. - To nierówne traktowanie i jawna niesprawiedliwość - mówi nauczyciel chemii Karol Dudek-Różycki.
Troje uczniów przyszło o godz. 13.30 - zgodnie z harmonogramem - na egzamin maturalny z historii. Wtedy okazało się, że egzamin już się odbył o godz. 9. - Nastąpił ludzki błąd - tłumaczy Krystyna Jędrzejczyk, dyrektor Zespołu Szkół Techniczno-Ekonomicznych w Skawinie.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.