Koszmar. O kosztach nie wspomnę - mówi pan Bartosz, który od soboty próbuje z rodziną wydostać się z portugalskiej Madery, po tym, jak jego lot linią Ryanair nie doszedł do skutku. Na własną rękę zorganizował przelot na kontynent, bo Ryanair nie pomógł. Do Krakowa ma szansę wrócić dopiero tydzień po odwołanym locie.
Pan Bartosz wraz z rodziną miał wracać linią Ryanair z Madery do Polski. Samolot nie poleciał, a on i bliscy od dwóch dób nie doczekali się żadnej informacji ani pomocy ze strony taniej linii lotniczej. - Ryanair umywa ręce, a my nie mamy się jak wydostać, bo nie ma wolnych miejsc w innych liniach - opowiada. Od soboty uziemionych jest ok. 1500 pasażerów.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.