Po niemal dwóch latach ataków, bombardowań, nalotów i uderzeń rakietowych miasto z trudem próbuje żyć normalnym życiem. Działają restauracje, sklepy, kursuje metro, mężczyźni łowią ryby. I tylko wycie syren oznajmia, że w każdej chwili ta normalność może zostać obrócona przez rosyjskich napastników w gruzy. Tak wygląda Charków w oczach fotoreportera "Gazety Wyborczej" Jakuba Włodka, który od początku wojny dokumentuje codzienność walczącej o życie Ukrainy.
Bez sonetów żołnierze przeżyją, bez czystych skarpet nie dadzą rady. Jak już wrócą z okopów, zacznę pisać sonety znowu - mówi Serhij Żadan, ukraiński pisarz, poeta, muzyk.
Podczas spotkania udało się zebrać kwotę ponad 7 tys. zł na zakup samochodów dla ratowników w Charkowie.
W trakcie koncertu Słobożańskiej Młodzieżowej Akademickiej Orkiestry Symfonicznej odbędzie się charytatywna zbiórka na pomoc Ukrainie i odbudowę Uniwersytetu im. Karazina w Charkowie, będącego siedzibą orkiestry.
Zanim życie Julii Gerus legło w gruzach, wszystko szło znakomicie: była profesjonalną sportsmenką, medalistką, gwiazdą mediów. Teraz mieszka w jednym z krakowskich domów przejściowych dla uchodźców.
Jeszcze kilka dni temu Oksana Sirenko, Ukrainka pracująca w Krakowie, próbowała wydostać się z bombardowanego Charkowa. Kobiecie udało się dotrzeć do niewielkiego miasta Netiszyn w zachodniej Ukrainie. Nie może jednak przedostać się do Polski.
Pracująca w Krakowie Oksana Sirenko - razem z tysiącami innych uchodźców - skryła się na dworcu kolejowym w Charkowie. W całkowitej ciemności oraz z kończącą się żywnością była świadkiem zatrzymania sabotażysty. Po ostatniej rozmowie kontakt z kobietą się urwał.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.