Tuż po wakacjach władze Krakowa zamierzają przeprowadzić konsultacje społeczne, które mają przesądzić, czy sprzedaż alkoholu w mieście ma być ograniczona?
- Osoby, które przybywają do sklepu w nocy, są nietrzeźwe, zakupione napoje spożywają pod oknami naszych mieszkań, hałasując, posługując się wulgarnym językiem, plują, wymiotują i rozbijają butelki, a po sobie zostawiają śmieci i smród - opisywali na łamach "Wyborczej" realia życia w sąsiedztwie nocnego sklepu Kocyk mieszkańcy ul. Kościuszki w Krakowie.
Libacje i burdy pod sklepami
I dodawali: - W nocy krzyki, śpiewy i rozmowy oczekujących w kolejce do drzwi uniemożliwiają normalny wypoczynek i sen mieszkańcom, w tym małym dzieciom. Nagminne burdy i hałasy wymagają nieustannych interwencji policji i straży miejskiej. Wiata przystankowa, zamiast służyć mieszkańcom, jest stałym schronieniem kloszardów i pijaków. Po nieprzespanej nocy rano mieszkańcy muszą stawić czoła zanieczyszczeniom generowanym przez nocną klientelę sklepu Kocyk. Z rozbitym szkłem, wymiocinami, moczem, a nawet kałem w budynkach i przed nimi oraz w okolicy sklepu spotykamy się codziennie rano.
Wszystkie komentarze
Poranne chodniki
Gdy idę nie rozmawiam z nikim
Jak jest w niedzielę nad ranem
Po sobotnich balach chodniki zarzygane
Polska
Mieszkam w Polsce
Mieszkam w Polsce
Mieszkam
Tu tu tu tu
dziurę po sklepach dających pracę płacących podatki zajmą meliny , jak ktoś chce pić to zawsze znajdzie źródełko