Przez kilka miesięcy ktoś nieustannie nękał krakowskie szkoły i przedszkola fałszywymi alarmami o podłożonych bombach czy gazie, który zatruje dzieci. Prokuratura przez rok próbowała wytropić sprawcę. Dziś przyznaje, że poniosła porażkę.
Pierwszego maila z ostrzeżeniem, że zostaniemy zaatakowani gazem bojowym, dostaliśmy pod koniec września zeszłego roku - mówi dyrektorka Przedszkola Samorządowego 178.
Dzieci od razu ewakuowano z budynku do ogrodu. Na miejsce przyjechała policja z psami, szukała niebezpiecznych substancji. Niczego nie znaleziono, skończyło się na strachu.
Fałszywa maile
Ale to był dopiero początek. Kolejny mail przyszedł w grudniu. "Dzieci z czarnymi plecakami mają w nich ładunki wybuchowe" - napisał anonimowy sprawca. Potem w marcu ostrzegł, że nastąpi atak trującym gazem sarin. "Spieszcie się" - ostrzegał autor fałszywego alarmu. W kwietniu znowu kolejny mail: tym razem sprawca straszył, że odpali zdalnie ładunki wybuchowe, które ponownie miały mieć w plecakach dzieci. Ostatni przyszedł w sierpniu i znowu groźby o ataku bombowym i bronią maszynową.
Wszystkie komentarze
policja aresztowala dzieci z kreda