Od kilku tygodni Borzęcin, blisko czterotysięczna wieś nieopodal Tarnowa, żyje jednym tematem: zaginięciem Grażyny Kuliszewskiej. Kobieta nie daje znaku życia od 4 stycznia.
Grażyna i Czesław Kuliszewscy od 14 lat mieszkają w Londynie. Ostatnich świąt Bożego Narodzenia i sylwestra nie spędzili jednak razem. Czesław z 5-letnim synem przylecieli do Polski, a Grażyna została na Wyspach Brytyjskich. Do kraju przyleciała 3 stycznia. Tego dnia z mężem miała załatwić sprawę u notariusza – chciała, by Czesław przekazał jej 15 tys. funtów w zamian za przepisanie na niego ziemi, na której stoi ich wspólny dom. Do podpisania dokumentów jednak nie doszło. Tego samego dnia rodzina odwiedziła jeszcze rodziców Czesława i ojca Grażyny. Do tego ostatniego weszła sama kobieta. – U teścia w domu zawsze jest bardzo zimno, dlatego z synem nie wchodziliśmy i czekaliśmy w samochodzie – wyjaśnia Czesław Kuliszewski.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze