Krakowianie demonstrowali w sobotę solidarność z kurdyjskim miastem Afrin. Około 30 ludzi stało na Szewskiej w milczącym łańcuchu, żeby pokazać wsparcie społeczności Kurdów. "Stand with Afrin", "Raj dla Polaków, piekło dla Kurdów", "Nasz 'sojusznik' z NATO zabija kurdyjską demokrację" - głosiły napisy na plakatach.

Większość przechodniów okazywała zainteresowanie, pytali o to, co się dzieje w Afrin, a nawet stawali obok z demonstrantami. Jednym z takich przypadkowych uczestników był Bilal z Turcji. Przyjechał do Krakowa na weekend, wziął udział w demonstracji i chętnie pozował do wspólnych zdjęć. – Nie popieram polityki Erdogana. Zamierzają zniszczyć całą strukturę społeczną, która jest próbą wykreowania równouprawnionego, naprawdę demokratycznego systemu – mówił.

– Jestem tu dzisiaj, bo dla mnie ta walka, która jest teraz prowadzona w Afrin, to nie jest tylko napad na ludność cywilną przez wojska tureckie, ale symbol walki starego z nowym, czyli patriarchalnego systemu władzy i nowej demokratycznej struktury społecznej – komentowała Iza, jedna z demonstrantek.

Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie

Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi

Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich.

Michał Olszewski poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze