Całkiem niedawno pewien znajomy gorąco mnie namawiał na wizytę w sercu turystycznym naszego miasta - w Enotece Pergamin przy ulicy Grodzkiej. Mój stosunek do jedzenia w lokalach położonych w tych okolicach najlepiej chyba wyraża częstotliwość chodzenia: liczba wizyt w okolicach Grodzkiej jest bliska zeru.

Chodzę, kiedy jest bezwzględna zawodowa potrzeba. Owszem, zmieniło się, owszem, bywa lepiej, ale to nadal nie są miejsca, do których można by się udać po kulinarne odkrycia i zachwyty. No, po prostu wolę co innego.

A jednak trudno nie zauważyć, że wiele się tam zmieniło na lepsze. Po prostu niezauważalnie dla nas samych ta nasza średnia restauracyjna podniosła się, przemieściła się w wyższe rejony. Trudno się nie cieszyć.

Z powodu gęsiny

Pergamin jednak: sklep i restauracja z winem. Butelek sporo, można wpaść jak po ogień, porwać do domu, wtedy tańsze o 15 złotych. Spożywanie na miejscu, o ileż przyjemniejsze, jest droższe o korkowe. Korkowe rozsądne, nie za wysokie, bo widywałem już w Krakowie korkowe niezwykle drogie. 15 złotych za obsługę, kieliszki i miejsce to naprawdę nieszczególnie dużo.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Paula Skalnicka poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze
    na grodzkiej tylko szajs dla turystów i żadne sponsorowanie nie pomoże
    już oceniałe(a)ś
    2
    5