Jestem przekonana, że gdyby historia z nowosądeckiego II LO wydarzyła się w Ameryce, gromy gniewu spadłyby na profesora, który napisał pracę za ucznia i samego ucznia, który przedstawił ją jako swoją. U nas spadły na nauczycielkę, która postawiła jedynkę poloniście. W Polsce oszukiwanie w szkole ma się dobrze. Jest na nie przyzwolenie społeczne.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.