- Poczułem się źle za fasadą z tych garniturów i koszul oraz ułożonych na bok fryzur. Zdałem sobie sprawę, że mam 28 lat i nigdy nie będę "idealnym zięciem". To, co dzieje się z moją muzyką, jest naturalnym progresem, drogą. Wizerunek musi z nią współgrać - mówi wokalista Krzysztof Iwanczenko.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.