Brunon Kwiecień, skazany za organizowanie zamachu na Sejm, donosi teraz na agentów Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, którzy prowadzili operację przeciwko niemu. Twierdzi, że w jej trakcie namawiali go m.in. do przeprowadzenia zamachu bombowego na Hannę Gronkiewicz-Waltz czy też ambasadę Izraela.
Do 19 kwietnia Sąd Apelacyjny w Krakowie odroczył ogłoszenie wyroku w sprawie Brunona Kwietnia. Pracownik naukowy krakowskiego Uniwersytetu Rolniczego został nieprawomocnie skazany na 13 lat pozbawienia wolności za przygotowywanie zamachu terrorystycznego na Sejm.
- Gdyby nie aktywna postawa informatora ABW Macieja M. i agentów, żadnej afery by nie było. Ten horror wykreowali agenci, to nie ja chciałem zamachu - mówił w sądzie Brunon Kwiecień podczas mowy końcowej w procesie, w którym jest oskarżony o przygotowanie zamachu na Sejm. Wyrok ma zapaść w poniedziałek.
We wtorek miały rozpocząć się mowy końcowe w procesie Brunona Kwietnia oskarżonego o przygotowywanie zamachu na Sejm. Nie doszło jednak do wystąpień, bo w ostatniej chwili obrońcy Macieja O. drugiego ze współoskarżonych, zażądali wezwania na rozprawę biegłego od balistyki i broni.
Gdyby monitorowano, co dzieje się z absolwentami studiów budowy materiałów wybuchowych, nie trzeba byłoby tropić Brunona K. w internecie. On studiował na tym kierunku. Już wtedy eksperymentował z niewielkimi ładunkami na konstrukcjach warszawskich mostów - opowiada jeden z absolwentów.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.