Wolę napisać tych kilka słów teraz, na trzy dni przed zakończeniem olimpijskich zmagań w Paryżu - z nadzieją, że worek z medalami dopiero się napełni - niż po olimpiadzie, z ponurą refleksją, że w małej reklamówce zagościło ledwie parę krążków, a i to w większości brązowych. Moja nadzieja, że będzie co odszczekiwać, nie jest jednak nadmierna, ale, jak wiadomo, ona umiera zawsze ostatnia.

Sportowych cudów już raczej nie będzie, aczkolwiek na siatkarzy można liczyć. Złoto Aleksandry Mirosław w bieganiu po pionowych ściankach cieszy; oczekiwanie, że Julia Szeremeta jeszcze raz wygra – też powoduje wzrost endorfin u niejednego kibica. Ale nie sądzę, żeby to wszystko jakoś gwałtownie wpłynęło na wzrost społecznego zadowolenia Polaków. Wiadomo: liczą się statystyki i lepiej te medale mieć niż ich nie mieć. Cieszyć należy się z tego, co mamy, nie zaś biadolić, że znowu kicha i plaża. Ciągłe utyskiwanie, że polski sport pozostaje w permanentnym kryzysie, jest zajęciem nudnym i pozbawionym jakiegokolwiek odkrywczego akcentu. Tym bardziej że to nie do końca prawda: polski sport osiągnął nową jakość, której zazdroszczą nam wszyscy na wszelkich arenach sportowych zmagań.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Michał Olszewski poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze
    W punkt!
    Niestety leśne dziadki z tych „federacji” nie dadzą sobie krzywdy zrobić
    @Yut
    Obawiam się, że w tych "federacjach" są całkiem w sporej ilości dziarscy młodzi młodziankowie w stylu Chłopików i Mastalerków... .
    już oceniałe(a)ś
    4
    0
    Więcej zwolnień z wf od mamuś które już w kolejnym pokoleniu nie ćwiczyły w szkole.
    już oceniałe(a)ś
    0
    1