Wolę napisać tych kilka słów teraz, na trzy dni przed zakończeniem olimpijskich zmagań w Paryżu - z nadzieją, że worek z medalami dopiero się napełni - niż po olimpiadzie, z ponurą refleksją, że w małej reklamówce zagościło ledwie parę krążków, a i to w większości brązowych. Moja nadzieja, że będzie co odszczekiwać, nie jest jednak nadmierna, ale, jak wiadomo, ona umiera zawsze ostatnia.