W Nowy Rok o godzinie 11 Zarząd Zieleni Miejskiej symbolicznie otworzył bramę do parku Jalu Kurka. Teren od kilkunastu lat był zamknięty.
Zielony, niemal dwuhektarowy teren przy ul. Szlak został odkupiony od zakonu salwatorianów w grudniu ubiegłego roku po trwających kilka lat negocjacjach. Miasto zapłaciło za park 11 mln zł. Zaraz po podpisaniu umowy rozpoczęło się wielkie sprzątanie mocno zaniedbanej przestrzeni. Z parku wywieziono kilka ciężarówek śmieci. Wymieniono również zdewastowane ławki i ustawiono nowe kosze. 1 stycznia park został udostępniony mieszkańcom.
- Park Jalu Kurka ponownie należy do mieszkańców i można z niego korzystać - cieszy się Piotr Kempf, dyrektor Zarządu Zieleni Miejskiej. - Niektórzy odkryją go na nowo, a inni będą mogli przypomnieć sobie te czasy, kiedy teren był dostępny dla mieszkańców.
Wszystkie komentarze
Posiadanie 11 mln na koncie nie przeszkadza w byciu ubogim. Mnie by pomogło, jestem pewien.
W 1947 kupili ten park za żywą gotówkę i kilka zamian z rodziną Tarnowskich jako sprzedającymi. I tylko Wyborcza.pl o tym nie wie.
Dzieła Matołusza są niczym w porównaniu do kolejnych cudów czynionych
przez "tourettowego" Daniela.
Ale dużo napisane, co "zrobicie", jeszcze szwagier dołożony. Tyle wysiłku żeby shejtować. Dzień bez przywalenia komuś byłby zmarnowany....
Idź do jednego z wymienionych parków i bij brawo klakierze.
A skąd pochodzi wiadomość, że kto go oddał? Kupili go od Tarnowskich w 1947. Zachęcam do lektury LWH-ów (Liczby Wykazu Hipotecznego)
A ja zachęcam do przestudiowania historii kiedy park został zamknięty dla przechodniów oraz od kiedy niszczeje zabytek w którym była siedziba radia. Są i były środki administracyjne, które mogły spowodować żeby tak nie było, ale dlaczegoś z nich nie skorzystano.
Tajemniczy nieznajomy? Rzadko odpisuję anonimowym autorom, ale zróbmy wyjątek : różnica między nami jest taka, że ja znam historię parku i pałacu - a Ty nie. I tak już zostanie. W swoim wpisie (choć nie było to łatwe) zrobiłeś 6 (sześć) błędów rzeczowych. W siedzibie radia najpierw pracowałem, a później - jako przedstawiciel najemcy - miałem w kieszeni klucze do niego. Pisałem też monografię tego obiektu. Przyjemnie się gawędziło.