Pan Karol zaczął się źle czuć kilka dni temu. W weekend pojawiły się gorączka i kaszel, samopoczucie było coraz gorsze. Zadzwonił do lekarza. Ten od razu zlecił test na koronawirusa, wypisał skierowanie. - W poniedziałek rano pojechałem na test. Wcześniej jeszcze zadzwoniłem do punktu wymazowego, żeby upewnić się, że będę mógł zrobić tam bezpłatnie wymaz - opowiada mężczyzna.
Na miejscu okazało się jednak, że testów nie ma. - Razem ze mną od punktu pobrań odbiło się kilkanaście osób. Okazało się, że brakło testów wykonywanych na zlecenie Narodowego Funduszu Zdrowia. Zalecono, byśmy pojawili się o godz. 11 - relacjonuje pan Karol. - W zaleceniach do wymazu są informacje, że na test należy pojawić się na czczo, że nie należy nic pić. No to proszę wytrzymać do południa bez picia i jedzenia, z bolącym gardłem, gorączką - mówi mężczyzna.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
Testy są za 400zł
Umiesz pisać, ale nie czytać ze zrozumieniem. Przecież jest w tekście podana cena (150 złotych).
Tylko ta totalna opozycja chce rządowi sukces popsuć.
ale za to (prawie) najwięcej zgonów nie tylko we Wspólnocie ale i na świecie. Cud, miód i pis ;-).
Gdzie te testy po 150? Diagnostyka bierze 350.