W specjalnym oświadczeniu tynieckie opactwo poinformowało, że nie podejmie żadnych kroków przeciw mężczyźnie, który w samych spodenkach tańczył na klasztornym ołtarzu. "Skontaktował się z opactwem i wyraził głęboki żal".

O wydarzeniach z tynieckiego opactwa głośno było w ostatni weekend. W trakcie próby przed koncertem Krakowskiego Kwintetu Harfowego i organisty Dariusza Bąkowskiego-Koisa do świątyni wszedł mężczyzna w samych spodenkach, wspiął się na ołtarz i zaczął tańczyć. Muzycy przerwali próbę, a jak relacjonował rzecznik opactwa, jeden z mnichów usiłował wyprosić mężczyznę z kościoła, jednak kontakt z nim był utrudniony.

Skruszony sprawca przeprosił

Na miejsce wezwano policję, a następnie karetkę. Ostatecznie mężczyzna trafił do szpitala psychiatrycznego. Wcześniej miał on uczestniczyć w odbywającej się ok. 500 metrów od klasztoru imprezy techno.

Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie

Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi

Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich.

Więcej
    Komentarze
    i to są BENEDYKTYNI. Non plus ultra.
    już oceniałe(a)ś
    3
    0
    Jędraszewski by nie przepuścił i wysłał na 10 lat do więzienia.
    już oceniałe(a)ś
    2
    0
    A bo to był kolega tylko z innego zakonu ;)
    już oceniałe(a)ś
    1
    0
    Wszyscy pamiętamy jak Biały Anioł śpiewał:
    Grajmy Panu na harfie
    Grajmy Panu na cytrze
    Chwalmy śpiewem i tańcem
    Cuda te fantastyczne.
    Być może benedyktyni też to sobie przypomnieli.
    już oceniałe(a)ś
    1
    0