Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich.
Wszystkie komentarze
A w czasie stanu wyjątkowego oraz w ciągu 90 dni od jego zakończenia nie mogą być zmienione Konstytucja i ordynacje wyborcze oraz nie można rozwiązać Sejmu; nie przeprowadza się też wyborów ani referendów ogólnokrajowych. I to wszystko wyjaśnia
Na pewno nie "mondrych"inaczej
Czy wjeżdżający do Rosji inostraniec podlega jakiejś kwarantannie? Na pewno wracający z zagranicy jest zamykany na 7x48.
To akurat sprawa najwyższej wagi państwowej i wymagająca choćby śmierci wielu osób. Jarosław jest gotów przyjąć te poświęcenie od innych.
im mniej testów tym mniej chorych. Statystycznie.
To, że więcej ludzi zachoruje i umrze to tej władzy nie interesuje.
spokojnie, ten elektorat w pewnym momencie zmieni zdanie, kiedy dostanie w d, i będzie biegał za aparatczykami PISu z nożami w zębach jak rezuni
Chyba, że elektorat wcześniej wyginie.. Ale jeszcze wcześniej PiS zdąży przeprowadzić wybory - m.in. KORESPONDENCYJNIE dla osób 60+. Tu dopiero się otwiera pole do fałszerstw wyborczych!
I gdzie Jarozbaw z PAD-emi całym tym Sejmem mają Konstytucję i ordynację wyborczą?
O czym my mówimy!
"im mniej testów tym mniej chorych". Oczywiście, chodzi o ładną statystykę. Statystycznie ci, którzy umrą na niewydolność oddechową a nie byli nawet w szpitalu, bo nie byli odpowiednio zdiagnozowani nie powiększają puli zmarłych na COVID-19. I o to chodzi i o to chodzi.
Nikt nie będzie prowadził żadnego masowego testowania. Jeden test kosztuje 400 PLN. To oznacza że są trzy opcje kosztowe. Jedna to że test będzie dodatni i nic więcej się nie zdarzy, koszt 400 PLN. Druga, to to że test jest dodatni i trzeba leczyć, potem jeszcze dwa testy przed wypuszczeniem pacjenta. To koszt 400+800=1200PLN na pacjenta. Ale jest jeszcze jedna możliwość kiedy pierwszy test jest ujemny a pacjent z grupy ryzyka po tygodniu ma objawy i ma następny test. Tu mamy cztery testy do momentu wyjścia wyleczonego pacjenta czy koszt 1600 PLN na pacjenta. Testowanych ludzi w tym roku będzie ok. 380 tys. (testują 3800 osób/dzień * tylko 100dni). To koszt min. 152 mln. PLN za same początkowe testy. A gdzie koszty transportu próbek? Personelu? Uwaga - zostanie wykrytych pewnie jakieś 150 tys. chorych w ciągu tych 100tu dni, oni zarażą trudną do oszacowania liczbę ludzi których i tak nie da rady przetestować! Wszystkie dotychczasowe zabiegi to 'kupowanie czasu' i skrobanie się po łbie 'co tu panie zrobić"... teraz to tylko kopać zawczasu doły jak zrobili Irańczycy. Pokonujemy labirynt po śladach błądzących ślepców za miast skorzystać z przystawionej już drabiny i spojrzeć na ten labirynt z góry. Za dwa tygodnie nie będzie głupim posunięciem wyjazd na podlasie. Tam ludzie biedni to nie wyjeżdżali i zarazy nie przywlekli zbyt wiele. Na wsiach pilnują aby powracający tam z Belgii siedzieli w domach, powszechne są groźby karalne z okazaniem topora i porządek jest. Czas republik 'miejscowych' ????
Przepraszam ale gdzie to przeczytałeś/łaś? Współczynnik R0 w okolicy 10 - 1 chory może zarazić 10 osób - mają ospa i świnka, nieco większy - odra.
Dla covid-19 oczywiście brak solidnych danych ale przyjmuje się 2-3; dla porównania, ptasia grypa ma R0 na poziomie 5.75.
Już znalazłem, w tekście o matematycznym modelu rozwoju epidemii.
"Z naszego modelu wynika, że jeśli w fazie wzrostu epidemii jedna osoba zakaża średnio 10 osób, to liczba niezidentyfikowanych przypadków dziewięciokrotnie przekracza liczbę tych mających objawy lub będących po przejściu choroby. (...)
W modelach epidemiologicznych kluczową wielkością jest bazowa liczba reprodukcyjna mówiąca o średniej liczbie osób, które zakaziły się od jednej zainfekowanej osoby. Zależy ona od wirusa, ale też jest tym większa, im więcej kontaktów utrzymuje dana społeczność, i tym mniejsza, im szybciej zakażone osoby poddawane są kwarantannie."
Bazowa liczba reprodukcyjna to właśnie R0. Na ile rozumiem ten fragment, profesor Lipniacki używa tu przykładu by wskazać działanie modelu, raczej nie twierdzi, że R0 dla covid-19 jest równe 10.
I co z tego ile zaraża. Chodzi o to żeby nie zarażać starszych i schorowanych i tych trzeba szanować i izolować i im pomagać a reszta niedługo wróci do normalnego życia. Niemcy już planują: stopniowo kończyć z aresztem domowym dla wszystkich, przetestować wszystkich i kto okej to do roboty a testy już w przygotowaniu, klasyczne dają wynik w 24h a nowe boschowskie w dwie godziny. Pytania?
Brawo. Niezłe oko do liczb. Gorsze do słownictwa ("przeczytałeś/łaś"). Zgaduję, że umysł ścisły. Mój jest humanistyczny, więc ze szczegółami związanymi z językiem radzi sobie lepiej niż z matematyką - ale stara się, jak może. Nie będę czytać artykułu drugi raz, żeby sprawdzić, czy był to przykład, sugestia, czy statystyczna zmienia - oddaję Ci punkt walkowerem :D
Ha, dopiero teraz zauważyłem, że "czytałaś". Minus dla mnie za przeoczenie. :-)
Jakiej demokracji? Polska nie jest od 5 lat państwem demokratycznym
Nie, żadnych. Weź tabletkę.
OK, poszukałam, piszą, że jeden nosiciel zaraża średnio trzy osoby, ale piszą też, że to dużo. Dla angielskojęzycznych - tu wytłumaczone tak, że nawet ja zrozumiałam: twitter.com/i/status/1241838854891622401
nie jedna osoba zaraża 10, ale jeden zarażony zaraża 10. To fundamentalna różnica. Może być tak, że w przymusowej kwarantannie przebywają wyłącznie osoby zdrowe, a po ulicach chodzi znaczny odsetek zarażonych - tego nikt nie wie. Aby się tego dowiedzieć trzeba wykonywać testy, ale ponieważ testy kosztują więc się ich nie wykonuje, chyba że dzień przed śmiercią.
Ma mniejsze znaczenie, ile zaraża, bardziej istotne jest jak szybko można wykryć nowe przypadki. Przypuśćmy, że R0 = 3, ale: a) zarażenie nie daje żadnych objawów przez miesiąc, b) objawy są 5 minut po zarażeniu. Chyba jest oczywiste, że będzie bardzo duża różnica w liczbie niezidentyfikowanych przypadków pomiędzy sytuacją a) i b)?
Prof. Lipniacki mówił, że przyjęli, że np. we Włoszech 1 osoba zarażała 4 osoby, a normalnie powinno się dążyć, by RO nie był większy od 1, u nas przyjmuje się RO 2, ale sam prof. wyraził się, że to są raczej pobożne życzenia! Wywiad zresztą był przeprowadzony chyba ZANIM oficjalnie liczba zakażonych Covid-19 osiągnęła w Polsce 1000 osób, natomiast teraz - jak jest powyżej 1770, to ten sam model matematyczny prof. Lipniacki powinien "nakarmić" już innymi danymi statystycznymi. Sam chyba, zresztą, o tym mówi w wywiadzie
Przepis nie powstrzyma choroby, ale gospodarczo sam jest chory. Jak to się robi? Teścik i jeżeli w porządku to do roboty. Tyle. Przewiduję szybkie odkręcenie tej restrykcji. Podobnie jak z kontrolomai ciężarówek na granicach. Po ich wprowadzeniu korki były na sto kilometrów a zepsuty towar szedł na śmieci i ludzie czekali na leki, bo pan kierowca miał przmusowe wakacje na drodze.
Teraz się takiej przesady nie robi.
Zgadza się. Ja np robię średnio 16tys kroków dziennie i naprawdę nie jest łatwo zrezygnować. To jest uzależnienie. Bywają gorsze
Ja sprawadziłem normę do 6000 dziennie. Niżej się nie da.
Możesz pojeździć, pod warunkiem, że przejedziesz kilka mam z bachorami w wózkach ;-).
A tak serio - pewnie, że tak: baseny i siłownie zamknięto, bo infekcja kropelkowa przenosi się bardzo szybko w takim środowisku (zwiększona wilgotność powietrza). A brak aktywności fizycznej również mocno obniża odporność! Więc jedyny sposób, żeby nie rozchorować się i nie roztyć się i po miesiącu nadal mieścić się w spodniach - to bieganie lub rower. Aktywnośc fizyczna w domu na 32m.kw. proponuje wsadzić między bajki. Ale w przypadku skontrolowania przez durną SM bez maseczek, biegając nie wytłumaczysz się, że "udajesz się do pracy", natomiast, jadąc na rowerze - jak najbardziej. Możesz też jechać o apteki.
Ale i to tak trzeba udokumentować. Jedziesz do pracy? OK, ale wykaż to jakimś dokumentem, np. legitymacją od pracodawcy albo jego zaświadczeniem. Jedziesz do apteki - wykaż to receptą. Policja nie uwierzy na słowo (i słusznie, bo można byłoby kłamać bez ograniczeń).
Wyjście do sklepu też mam udokumentować? Lista zakupów wystarczy, czy muszę wziąć listy od dzieci z prośbami o kupno mleka i chleba?