Niemieckie poczucie humoru nigdy nie grzeszyło i nadal nie grzeszy wyszukaną subtelnością. Mówiąc wprost, bywa ono tępe niczym ostrze kosiarki po wystrzyżeniu gwoździ z deski fakira. Toteż nikt na świecie nie przejmuje się przesadnie żartami ani satyryczną twórczością naszych zachodnich sąsiadów. Ale są tacy, którzy traktują niemiecki żart na zabój poważnie.
Gdy w 2006 roku mało znacząca lewicowa gazetka „Tageszeitung” zamieściła na ostatniej stronie satyryczny głupi tekścik pt. „Polens neue Kartoffel”, poświęcony najsłynniejszym polskim bliźniakom, błysk i żądzę zemsty w oczach Jarosława dostrzegło niewielu. „Ta zniewaga krwi wymaga” (z zamianą na kasę), „Nie będzie Niemiec pluł nam w twarz”, no i przede wszystkim – „Zemsta, zemsta, zemsta na wroga, z Bogiem i choćby mimo Boga”.
Koniec żartów
Niemieckie media nie przejęły się zbytnio pomrukami prezesa. Bracia na stałe zagościli w rozmaitych niemieckich golonkowo-bawarskich dowcipasach. Nawet smoleńska tragedia nie została objęta sferą tabu. Wręcz przeciwnie: niemieckich satyryków prowokowała do coraz bardziej kretyńskich wiców.
Wszystkie komentarze