Pewnego dnia w klubie pojawił się szablon słonia. Emerytki usłyszały: kochane panie, będziemy szyć przytulanki dla dzieci z psychiatryka.

Panie odpoczęły na emeryturze rok, najwyżej dwa, i zaczęło im się nudzić. Poszłyby do ludzi. Rozeznały się więc w środowisku, jak są atrakcje dla emerytów; popytały tu i tam. Miały do wyboru klasyczne koło emerytów i rencistów, w którym szefowa (lub szef) roztaczała wizje: oj nie, nudy u nas nie będzie, będzie druga młodość, dużo zajęć takich i owakich. Panie poszły.

Niestety, nudziły się niezwykle. Bo ileż można siedzieć nad kawą, ileż można wypić filiżanek, ileż ciastek zjeść? A najgorsze było to, że w kole emerytów składki kazali płacić. Panie się poirytowały – kawę i ciasto same sobie kupią, na balkonie usiądą i będą się delektować tak długo, aż im się znudzi.

Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie

Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi

Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich.

Agata Żelazowska poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze