Po doniesieniach o śledztwie w sprawie stosowania przemocy w Domu Pomocy Społecznej w Białce Tatrzańskiej zaniepokojeni rodzice wychowanków przyjeżdżają z całej Polski, by sprawdzić, czy nie stała się im krzywda.

- Tylko wczoraj przyjechało kilkoro rodziców, chcieli wiedzieć, co dzieje się z ich dziećmi, bo przeczytali w mediach o tych strasznych rzeczach - mówi nam terapeuta pracujący w białczańskim DPS, prowadzonym przez siostry serafitki.

W poniedziałek "Gazeta Krakowska" doniosła o śledztwie, jakie od kwietnia prowadzi Prokuratura Okręgowa w Nowym Sączu w sprawie fizycznego i psychicznego znęcania się ze szczególnym okrucieństwem nad podopiecznymi ośrodka. - Na tym etapie uznaliśmy, że taka kwalifikacja jest właściwa, co nie oznacza, że nie może ona ulec zmianie - mówi "Wyborczej" prokurator Ludwik Huzior, prowadzący postępowanie. Zaprzeczył pogłoskom, że śledztwo dotyczy też przypadków molestowania.

Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie

Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi

Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich.

Monika Tutak-Goll poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze
    Ciekawe czy te siostry jak np. Felicjanki ubezpieczone są w KRUS ? Nie sieją, nie pracują w polu. Czy to uczciwe ?
    już oceniałe(a)ś
    2
    1
    Jeżeli sprawcami byłyby osoby świeckie to informacja ta nie byłaby ukrywana. Z fakty "nie ujawniania" wynika, że było inaczej.
    już oceniałe(a)ś
    2
    1
    Nic sie nie stalo, ale dyrektorke DPS-u odwolano? Bardzo grubymi nicmi szyte!
    już oceniałe(a)ś
    0
    1