W centrum barwna fiesta, za to w innych częściach miasta nieprawdopodobne pustki. W punktach żywieniowych dla pielgrzymów ceny z kosmosu - tak wyglądał pierwszy dzień Światowych Dni Młodzieży w Krakowie.
ŚWIATOWE DNI MŁODZIEŻY- nasz serwis specjalny >>> Pani Janina spotkana w okolicy Błoń patrzy na flagi, które niosą pielgrzymi. Próbuje odgadnąć, skąd przyjechali. Tu idzie Brazylia, tu Włochy... W końcu podchodzi do młodych z Ameryki i mówi łamaną angielszczyzną: - Dziękuję, że przyjechaliście. Żyję tu tyle lat, a tak radosnego Krakowa jeszcze nie widziałam.
Posłuchali prezydenta Majchrowskiego
W Rynku i jego okolicach od poniedziałku trwa jedna wielka fiesta. Kolorowe tłumy śpiewają, tańczą, klaszczą i pozdrawiają się wzajemnie. Mijające się grupy wykrzykują między sobą nazwy krajów i miejscowości, z których pochodzą. Padają sobie w objęcia. Robią wspólne zdjęcia. Im dalej od centrum, tym większe pustki. Ulice są wymarłe, gdyby nie grupy pielgrzymów, autobusy i tramwaje jeździłyby praktycznie puste. Samochodów nie ma prawie w ogóle. Mieszkańcy posłuchali prezydenta Jacka Majchrowskiego, który jeszcze przed imprezą apelował do nich: - Wyjedźcie stąd na czas ŚDM.
Wszystkie komentarze